Była nadzieją polskiego kina. Po śmierci ukochanego, wyskoczyła z okna. Miała niespełna 28 lat

Choć zagrała w zaledwie kilku produkcjach, mówiono, że jest nadzieją polskiego kina. Po roli w serialu "Daleko od szosy", drzwi do kariery stały przed nią otworem. Niestety przez fatalne zauroczenie Anna Szczepaniak targnęła się na własne życie. Zginęła, mając zaledwie 28 lat.

Gdy Anna Szczepaniak zadebiutowała na ekranie, krytycy byli niemal pewni, że zrobi wielką karierę. Była nie tylko młoda i piękna, ale co najważniejsze utalentowana. Prywatnie od lat wiodła szczęśliwe życie u boku Andrzeja Strzeleckiego. Wspólną przyszłość przekreśliło zauroczenie kobiety. Zafascynowana dużo starszym mężczyzną aktorka, zerwała zaręczyny, a nieszczęśliwy splot wydarzeń doprowadził do tragedii. W tym roku minęła 44. rocznica jej samobójczej śmierci. 

Jej kariera nabierała tempa. Prywatnie była szczęśliwą narzeczoną 

Choć aktorstwo nie było pierwszym wyborem Anny Szczepaniak, to po kilku miesiącach na Politechnice Warszawskiej zrozumiała, że to zawód artystyczny jest jej pisany. Do warszawskiej szkoły teatralnej dostała się za pierwszym razem i szybko stała się jedną z najzdolniejszych studentek nie tylko na roku, ale i w całej szkole. To właśnie w murach PWST poznała młodszego o rok Andrzeja Strzeleckiego. Mimo różnic charakterów, od razu zapałali do siebie wzajemną sympatią. Początkowo koleżeńska znajomość przerodziła się w zakochanie i szybko stali się parą. Uczucie było tak silne, że młody aktor zdecydował się nawet poprosić ją o rękę, na co Szczepaniak zareagowała z ogromnym entuzjazmem.

 

W tym samym czasie jej kariera zaczynała powoli rozkwitać. W 1974 roku Szczepaniak zadebiutowała na scenie Teatru Polskiego w spektaklu "Trzy siostry", a już rok później dostała pierwszą rolę w filmie. W "Domu moich synów" w reżyserii Gerarda Zalewskiego wystąpiła u boku plejady największych gwiazd. Już wtedy dostrzeżono jej talent i niesłychane predyspozycje. Przełom w jej karierze nastąpił w 1976 roku, gdy wcieliła się w postać Wieśki w serialu "Daleko od szosy", Mówiono wówczas, że jest nadzieją polskiego kina.

Niespodziewanie zerwała zaręczyny. Starszy o 15 lat aktor zawrócił jej w głowie

Wydawało się, że w życiu Szczepaniak wszystko układa się pomyślnie. Rozwijała się zawodowo, a prywatnie była szczęśliwą narzeczoną. Niestety Strzelecki zauważył, że jej uczucia zaczęły słabnąć, a aktorka jest coraz mniej zaangażowana w planowanie wspólnej przyszłości. Okazało się, że intuicja go nie zmyliła. Podczas jednej z prób w Teatrze Polskim, Szczepaniak poznała starszego o 15 lat Andrzeja Antkowiaka. Doświadczony artysta znany z roli porucznika Marczyńskiego w filmie "Jarzębina czerwona" zawrócił jej w głowie.

Choć aktor miał żonę, to słynął z licznych romansów, zwłaszcza z młodymi aktorkami. W dodatku miał problem z alkoholem i nieustannie wszczynał awantury. Wszyscy dookoła odradzali Szczepaniak angażowanie się w tę znajomość, lecz to jej nie zniechęcało. Zakochana bez pamięci chciała wyciągnąć go z sideł nałogu. Niedługo później Szczepaniak zerwała zaręczyny ze Strzeleckim i zaangażowała się w relację z Antkowiakiem.

Śmierć ukochanego doprowadziła ją na skraj załamania nerwowego. Anna Szczepaniak popełniła samobójstwo

Niedługo później Antkowiak uczestniczył w jednej z suto zakrapianych imprez, podczas której wdał się w bójkę. W krytycznym stanie został przetransportowany do szpitala, ale jego życia nie udało się uratować. Okazało się, że w wyniku szarpaniny, doszło do pęknięcia tętniaka w mózgu. Aktor zmarł w wieku 43 lat, a Szczepaniak pogrążyła się w rozpaczy.

Informacja o śmierci ukochanego była ciosem dla młodej aktorki. Zrezygnowała z pracy i zerwała kontakty ze wszystkimi znajomymi. Tuż po pogrzebie, zamknęła się w swoim warszawskim mieszkaniu, którego nie opuszczała przez 40 dni. Mimo iż wielu martwiło się o jej samopoczucie, ona nie chciała niczyjej pomocy. Niestety załamanie, z którym się mierzyła, doprowadziło do tragedii. 2 marca 1979 roku Anna Szczepaniak popełniła samobójstwo, wyskakując z okna. Zginęła, mając niespełna 28 lat.

 

Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.

Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz skorzystać z Kryzysowego Telefonu Zaufania pod numerem 116 123. Na stronie liniawsparcia.pl znajdziesz też listę organizacji prowadzących dyżury telefoniczne specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego, pomocy dzieciom i młodzieży czy ofiarom przemocy.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: