Górale "kłaniali mu się w pas". Serialowy Kwiczoł z "Janosika" w karczmach przepił nawet trabanta

Bogusz Bilewski był stworzony do roli Walusia Kwiczoła. Jednak zanim został słynnym zbójnikiem z "Janosika", grywał role amantów i podbijał serca fanek w kinie i na deskach teatrów. O jego eskapadach krążyły legendy. Mówiono, że w zakopiańskich karczmach przepił kilka wypłat.

Bogusz Bilewski urodził się 25 września 1930 roku w Starachowicach. Rodzice chcieli, by został inżynierem lub śpiewakiem. On jednak wybrał karierę aktorską. W szkole filmowej studiował na jednym roku ze Zbigniewem Cybulskim. Po studiach grywał na deskach warszawskich i krakowskich teatrów. Zadebiutował w filmie "Godziny nadziei" w 1955 roku i szybko stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów. Przystojny i charyzmatyczny, często grywał role amantów. Jak wspominał Witold Sadowy, Bilewski jako Romeo "oczarował publiczność i krytyków prawdą wewnętrznego przeżycia i piękną, szlachetną urodą". Po kilku latach przytył, na twarzy pojawiła się gęsta broda. To wtedy zaczął grywać zbójników, piratów i zabijaków.

Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Bogusz Bilewski w spektaklu 'Eurydyka', 1961 r.Bogusz Bilewski w spektaklu 'Eurydyka', 1961 r. (Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Zobacz wideo Wywiad z Malcolmem XD, autorem powieści "Emigracja"

Do roli Kwiczoła przygotowywał się w zakopiańskich knajpach. Przepił tam nawet swojego trabanta

Do roli Walusia Kwiczoła z serialu "Janosik" pasował idealnie. I długo przygotowywał się do roli. By opanować gwarę podhalańską, dużo czasu spędzał w zakopiańskich karczmach. – Boguś był ulubionym ceprem. Górale kłaniali mu się w pas w każdej knajpie w Zakopanem – wspominał po latach Witold Pyrkosz. Za lekcje Bilewski odwdzięczał się góralom jedzeniem i alkoholem. Opłaciło się, choć koszty tej nauki były spore. Mówiono, że w podhalańskich barach przepuścił kilka pensji, a gdy zabrakło mu gotówki, przepił nawet swojego trabanta.

Bójki, knajpy i niestronienie od kieliszka. Bogusz Bilewski zmarł nagle. "To była wielka strata"

Gdy Bilewski przybrał na wadze i zapuścił brodę, stał się naczelnym rozbójnikiem w polskim kinie. Grał więc Kwiczoła w "Janosiku" czy Kulwieca-Hippocentaurusa w "Potopie". Na planie tej ostatniej produkcji również zdarzały mu się przygody w barach. – Pewnej nocy łomot do drzwi. Stoi w nich Bilewski cały we krwi. Pił w knajpie, a dwa stoliki dalej biesiadowali czescy lotnicy z sowieckimi. Bogusz podszedł i powiedział: Wy w dupę pier****** Czesi – wspominał Jerzy Hoffman w rozmowie z tygodnikiem "Naj". Sytuacja zakończyła się walką na pięści. Nie były to sytuacje rzadkie. Kontuzje Bilewskiemu zdarzały się jednak nie tylko poza planem. – Pamiętam, jak kiedyś w trakcie kręcenia bójki, a takich scen w serialu było sporo, wszyscy byli zachwyceni, jak Bilewski grający Kwiczoła wspaniale ryczy – opowiadał Marek Perepeczko w rozmowie z "Trybuną Śląską". Krzyk nie był tylko grą aktorską. Okazało się, że jeden z kaskaderów wykręcił Bilewskiemu nogę na tyle mocno, że konieczna była operacja.

Intensywny tryb życia Bilewskiego i niestronienie od kieliszka poważnie odbiły się na jego zdrowiu. Aktor zmarł 14 września 1995 roku, na kilka dni przed 65. urodzinami. Przyczyną śmierci był krwotoczny udar mózgu. – To była wielka strata. I dla mnie przestroga: przeszedłem na dietę i przestałem nadużywać alkoholu – przyznał Witold Pyrkosz.

Więcej o: