"Titanic" to jeden z najpopularniejszych filmów w historii kina. Produkcja otrzymała aż 11 Oscarów, a niektórzy fani znają sceny z dzieła Jamesa Camerona na pamięć. Reżyser ukazał historię prawdziwej katastrofy, opowiadając o fikcyjnym romansie Jacka (Leonardo DiCaprio) i Rose (Kate Winslet).
Na ekranie nie zabrakło nawiązań do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce na pokładzie zatopionego w 1912 roku Titanica. Ksiądz pojawiający się w filmie był wzorowany na duchownym Thomasie Bylesie, który stanowił ogromne wsparcie dla pasażerów nieszczęśliwego rejsu. Prawdziwa jest także scena, w której Jack przechodzi obok dwóch mężczyzn i chłopca bawiącego się na pokładzie - twórcy próbowali odtworzyć tutaj zachowane z katastrofy zdjęcie.
Jednak nawet w tak dopracowanej produkcji jak "Titanic" zdarzyły się błędy. Jeden z nich widać w scenie, w której Rose unosi się na fragmencie obramowania drzwi (podobne znajdowało się na prawdziwym Titanicu). Bohaterka filmu spogląda ze smutkiem w niebo, które wyraźnie widzą też widzowie. Po premierze produkcji amerykański astrofizyk Neil deGrasse Tyson zauważył w scenie błąd.
Naukowiec w mailu do Camerona zaznaczył, że układ gwiazd różni się od tego, który faktycznie mogli zobaczyć pasażerowie Titanica w 1912 roku. Reżyser przyjął do serca uwagi i poprosił Tysona o prawidłową mapę konstelacji, po czym wprowadził poprawki. W 2012 roku ukazała się reedycja filmu, w której pojawił się nowy układ gwiazd.
Jednak to nie koniec wpadek twórców "Titanica". W jednej ze scen rozgrywających się między Jackiem i Rose chłopak opowiada ukochanej o swoim dzieciństwie. Wspomina czasy, w których wraz ze swoim ojcem łowił ryby nad jeziorem Wissota w Wisconsin.
Żeby opowieść mogła być prawdziwa, Jack musiałby posiadać umiejętności podróżowania w czasie. Jezioro powstało bowiem w wyniku budowy tamy, którą ukończono w 1917 roku. Titanic zatonął 5 lat wcześniej.