Pauline Yvonne Parker (aka Pauline Rieper) i Juliet Hulme poznały się w wieku około 12-13 lat, kiedy uczyły się w nowozelandzkim liceum dla dziewcząt w Christchurch. Nawiązały tam tak silną relację, że trudno było ją nazwać zwykłą przyjaźnią. Choć ich rodzice obawiali się na pewnym etapie, że są wręcz w sobie zakochane (a homoseksualność w tamtych czasach była traktowana jak poważna choroba psychiczna), to dziewczęta łączyło coś o wiele bardziej skomplikowanego. Wspólnie wymyśliły m.in. własną religię, kodeks moralny, cały panteon świętych czy koncepcję równoległego wymiaru, który nazwały Czwartym Światem - to była ich wersja nieba. Jak twierdziły, mogły do niego się przenieść podczas chwil duchowego oświecenia, które udało im się osiągnąć dzięki łączącej je przyjaźni. Pisały też razem sztuki, książki i opowiadania, które rozgrywały się w tym wymyślonym przez nie świecie - w przyszłości chciały razem tworzyć w Hollywood.
Pauline urodziła się 26 maja 1938 roku i jak się okazało dopiero podczas głośnego procesu sądowego o morderstwo, była nieślubnym dzieckiem Herberta Riepera i Honorah Parker. Choć jej rodzice nigdy nie wzięli ślubu, to mieszkali razem z córką i sprawiali wrażenie zwyczajnej robotniczej rodziny. Oboje pracowali dla lokalnego uniwersytetu i zajmowali się m.in. pracami ogrodowymi czy domowymi. Z kolei Juliet urodziła się w Londynie i sprowadziła się z rodziną do Nowej Zelandii w 1948 roku. Jej ojciec Henry Hulme był fizykiem i dostał posadę rektora University of Canterbury w Christchurch.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dziewczęta nawiązały w szkole tak silną więź, między innymi dzięki temu, że obie jako małe dzieci bardzo poważnie chorowały. Pauline zmagała się z zapaleniem kości i szpiku, a Juliet zapadła na gruźlicę. W miarę rozwoju znajomości świat ich fantazji rozrastał się coraz bardziej, a one miały na swoim punkcie coraz większą obsesję. Rodzice mimo narastających obaw pozwalali jednak Pauline i Juliet spędzać razem czas. Parker często nocowała u przyjaciółki i spędzała razem z jej rodziną wakacje. Ponoć ich relacja była tak intensywna, że Juliet robiła się wycofana i wręcz chorowała, kiedy Pauline wracała do siebie.
W 1954 roku zaczęły się zmiany, które burzyły porządek ich świata. Rodzice Juliet ogłosili separację: przez problemy z zarządem Henry Hulme musiał zrezygnować ze stanowiska, a jego żona zaczęła go zdradzać. Hulmowie postanowili wrócić do Anglii, ale Juliet miała przeprowadzić się do krewnych w Południowej Afryce - z powodów kłopotów zdrowotnych.
Dziewczęta były załamane wizją rozstania i uznały, że Pauline także pojedzie do Afryki. Były pewne, że rodzice Juliet zgodzą się na ten plan, choć w rzeczywistości było to mało prawdopodobne. Pauline jednakże nie miała wątpliwości, że jej własna matka nie pozwoli jej wyjechać z przyjaciółką - w ich przekonaniu była jedyną przeszkodą stojącą na drodze do realizacji ich planu. W przyszłości chciały bowiem z Afryki przenieść się do Hollywood albo Nowego Jorku, publikować swoje teksty i pracować w przemyśle filmowym.
'Niebiańskie Istoty', reż. P.Jackson (1994) fot. Miramax/Courtesy Everett Collection
Pauline i Juliet zaplanowały więc morderstwo. 22 czerwca 1954 roku umówiły się z Honorah Rieper na spacer przez Victoria Park w Christchurch. W gęsto zadrzewionej części parku niedaleko małego drewnianego mostku nastolatki zaatakowały niepodejrzewającą niczego matkę Pauline - zatłukły ją na śmierć połową cegły wsadzoną w starą pończochę. Zakrwawione pobiegły do kawiarni, w której chwilę wcześniej piły ze swoją ofiarą herbatę i zaczęły opowiadać, że Honorah nieszczęśliwie się wywróciła i uderzyła w głowę.
Kiedy policja zjawiła się na miejscu zbrodni, funkcjonariusze zauważyli liczne urazy głowy, szyi, twarzy oraz jej palców. Niedługo potem odnaleziono porzucone pośród drzew narzędzie zbrodni i opowieść o przypadkowej śmierci szybko została podważona.
Proces w sprawie zabójstwa matki Pauline był bardzo głośny - prasa spekulowała o niepoczytalności nastolatek i ich rzekomej orientacji seksualnej. Zawrzało jeszcze bardziej, kiedy wyszło na jaw, że córka ofiary była nieślubnym dzieckiem. Ponieważ sprawczynie były niepełnoletnie, kodeks karny nie pozwalał, by skazać je na karę śmierci. Ostatecznie każda z nich została skazana na pięć lat pozbawienia wolności. Krążyły plotki, że zostały wypuszczone pod warunkiem, że nigdy więcej nie będą się ze sobą kontaktować - tym doniesieniom zaprzeczył jednak reprezentujący ministerstwo sprawiedliwości sekretarz Sam Barnett.
Po wyjściu z więzienia Juliet Hulme od razu pojechała do mieszkającego we Włoszech ojca, a Pauline miała jeszcze sześć miesięcy zwolnienia warunkowego i nie mogła opuszczać w tym czasie Nowej Zelandii. Otrzymała także nowe nazwisko - Hilary Nathan. Później wyjechała do Anglii, gdzie zamieszkała w małej miejscowości Hoo - tam prowadziła przez lata szkółkę jeździectwa dla dzieci i poświęciła się pomocy niepełnosprawnym osobom. Jako dorosła kobieta stała się gorliwą katoliczką i unikała kontaktów z prasą. Dopiero dwa lata po premierze filmu Petera Jacksona wydała za pośrednictwem siostry oświadczenie dla mediów, w którym wyraziła, jak ogromne ma wyrzuty sumienia w związku ze zbrodnią, której dokonała. Jak sama przyznała, potrzebowała aż pięciu lat, żeby zrozumieć, co zrobiła.
Tymczasem Juliet dzieliła życie pomiędzy Anglią i USA, ostatecznie osiadła w kraju, w którym się urodziła. Ona także zmieniła nazwisko. Już jako Anne Perry zdołała rozwinąć upragnioną karierę literacką - z sukcesami zaczęła pisać historyczne powieści detektywistyczne. Także zwróciła się w stronę religii i dołączyła do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Aż do 1994 roku jej prawdziwa tożsamość była powszechnie nieznana - choć Anne utrzymywała, że nigdy szczególnie jej nie ukrywała, to ta informacja wypłynęła i głośno wybrzmiała właśnie w związku z filmem Petera Jacksona.
Peter Jackson przed "Niebiańskimi Istotami" znany był głównie jako twórca produkcji rozrywkowych m.in. komediowego horroru "Martwica mózgu" i nie był raczej traktowany poważnie. Za realizację "Niebiańskich Istot" zabrał się z partnerką Fran Walsh - to właśnie ona zasugerowała, że powinni nakręcić film o przyjaźni i morderstwie dokonanym przez Juliet i Pauline. Fran ich sprawą interesowała się już od dzieciństwa, ogromne wrażenie zrobił na niej artykuł, który przeczytała w wieku 10 lat. Jej uwagę przyciągnął zwłaszcza opis ich mrocznej i tajemniczej przyjaźni, a także to, jak odrębny stworzyły dla siebie świat.
'Niebiańskie Istoty', reż. P. Jackson (1994) - Melanie Lynskey fot. Miramax/Courtesy Everett Collection via EastNews
Walsh i Jackson przewertowali niemal wszystkie prasowe doniesienia z lat 50. na temat zbrodni i procesu. Uznali, że to, co można przeczytać w starych gazetach, nie oddaje prawdziwej istoty sprawy, jest pełne spekulacji, uproszczeń i domysłów. Dlatego też zaczęli poszukiwać po całym kraju ludzi, którzy znali Pauline i Juliet - dotarli między innymi do 17 dziewcząt, z którymi chodziły do klasy, do ich nauczycieli, sąsiadów, przyjaciół rodziny, policjantów zaangażowanych w sprawę, prawników i psychologów. Poza tym wczytali się dokładnie w pamiętnik Pauline, w którym opisywała przyjaźń z Juliet i wspólne zabawy - po tej lekturze doszli do wniosku, że to były bardzo inteligentne, niezwykle kreatywne i skrajnie wyobcowane osoby, które wykształciły do tego bardzo pokrętne i abstrakcyjne poczucie humoru. Filmowcy uznali, że dla historii najlepszym rozwiązaniem będzie wykorzystanie w scenariuszu cytatów z prawdziwego pamiętnika bohaterki, o której chcą opowiedzieć.
W głównych rolach bardzo chcieli obsadzić aktorów i aktorki możliwie najbardziej przypominających prawdziwych bohaterów. O ile po przesłuchaniu 175 młodych aktorek padła decyzja, że Juliet Hulme zagra debiutująca Kate Winslet, tak ze znalezieniem odpowiedniej odtwórczyni Pauline był duży kłopot. Walsh długo przeszukiwała szkoły w Nowej Zelandii w poszukiwaniu właściwej aktorki. Melanie Lynskey odkryła niemal w ostatniej chwili, bo do rozpoczęcia zdjęć zostały tylko dwa tygodnie. Ponoć Melanie dostała od twórców kasetę z nagranym przesłuchaniem Kate i usłyszała, że ma być tak dobra, jak ona. Wybór okazał się słuszny, a obie aktorki tak bardzo wczuły się w swoje postaci, że nawet w przerwach między kręceniem kolejnych ujęć rozmawiały ze sobą, tak jakby były Juliet i Pauline.
Kate Winslet i Melanie Lynskey w 'Niebiańskich Istotatach' Miramax/Courtesy Everett Collection via EastNews
Natura prawdziwej relacji pomiędzy Julie i Pauline nie została nigdy potwierdzona. Co prawda w 2006 roku Anne Perry poinformowała, że choć miały na swoim punkcie obsesję, to na pewno nie były lesbijkami. Z pamiętnika Pauline można było jednak odnieść inne wrażenie, więc błądząc nieco w domysłach, Peter Jackson przekazał swoim aktorkom, żeby sceny miłosne grały tak, jakby były dwoma oddanymi przyjaciółkami odgrywającymi role swoich ulubionych fikcyjnych postaci. Zdjęcia dla jak największego realizmu kręcono też w samym Christchurch w 1993 roku.
Co jeszcze ważne, na potrzeby "Niebiańskich Istot" Peter Jackosn powołał do życia z dwójką przyjaciół Weta Workshop, które zajęło się efektami specjalnymi do filmu. "Ludzie z Weta uważani byli za magików, potrafiących wyczarować z niczego coś, mając do dyspozycji minimalne fundusze" - pisała Magda Walma w tekście na rocznicę premiery "Władcy Pierścieni".
Film "Niebiańskie Istoty" odniósł znaczący sukces. Otwierał m.in. 51. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, gdzie wygrał Srebrnego Lwa. Dramat zbierał pochwały krytyków i był jednym z najlepiej przyjętych tytułów tamtego roku. Recenzenci wychwalali szczególnie role nieznanych wtedy jeszcze młodych aktorek, a także reżyserię Jacksona. Amerykańska Akademia Filmowa nominowała twórców scenariusza do Oscara, co - jak się później okazało - miało długoterminowy wpływ na karierę reżysera i tak naprawdę historię całego przemysłu filmowego. "Bez <<Niebiańskich Istot>>, nominacji do Oscara i bardzo pozytywnych recenzji nie byłoby <<Władcy>> takiego, jakim go znamy" - zaznacza Magda Walma.
Bo dzięki tak głośnemu i docenianemu filmowi przed Peterem Jackosnem i jego współpracownikami w Hollywood otworzyły się drzwi, które wcześniej były zamknięte na głucho. Dziwnym zbiegiem okoliczności zarówno Kate Winslet, jak i Melanie Lynskey później największą rozpoznawalność zdobyły dzięki bohaterkom noszącym to samo imię - "Rose". W przypadku Winslet to była postać w "Titanicu", a u Lynskey to była Rose z komediowego serialu "Dwóch i pół".