Był gwiazdą "Podróży za jeden uśmiech". Po śmierci córki przeszedł załamanie nerwowe

Gdy zagrał Dudusia w kultowej "Podróży za jeden uśmiech", jego kariera błyskawicznie nabrała tempa. Role w dziecięcych produkcjach zapewniły Filipowi Łobodzińskiemu popularność i sławę. Mimo zawodowego spełnienia, prywatnie nie był szczęśliwy. Śmierć ukochanej córki była dla niego ciosem, a to nie jedyna strata, z jaką przyszło mu się zmierzyć.

24 marca 2023 roku Łobodziński skończył 64 lata. Choć jego kariera była wynikiem przypadku, to wszystko wskazywało na to, że odniesie niebywały sukces. Mimo to jego życie prywatne było dalekie od "podróży za jeden uśmiech". 

Zobacz wideo Filmy biograficzne, które powstały wbrew woli zainteresowanych. Jeśli chcesz tego uniknąć, bądź jak Patryk Vega

Jego talent odkryto, gdy miał tylko 8 lat. Grając w produkcjach dla dzieci, podbijał serca widzów

Zanim zadebiutował na ekranie, dubbingował bohaterów zagranicznych produkcji. Pierwszą rolę otrzymał w 1970 roku w filmie "Abel, Twój brat". To właśnie wtedy poznał Henryka Gołębiewskiego, z którym kilka lat później podbił serca widzów w "Podróży za jeden uśmiech". W kultowym serialu wcielał się w postać nieco przemądrzałego chłopca, Dudusia. Choć rola przyniosła mu popularność, to po latach przyznawał, że była dla niego prawdziwym przekleństwem. Widzowie utożsamiali go bowiem z bohaterem, w którego się wcielał. — Mogłem to jeszcze zrozumieć, gdy byłem chłopcem, ale po latach, kiedy już nabawiłem się pierwszych siwych włosów, a filmowe role należały definitywnie do mojej prehistorii, było to nie do zniesienia — opowiadał w rozmowie z "Na żywo".

'Samochodzik i Templariusze' Netflix. Powstanie nowy "Pan Samochodzik". Kto zagra główną rolę?

Przygodę z aktorstwem zakończył w 1979 roku, by rozpocząć karierę dziennikarską. Prowadził liczne programy, wśród których najpopularniejsze to "Kawa czy herbata", "Pegaz" oraz "Xięgarnia". Ponadto regularnie pisał felietony publikowane na łamach "Newsweeka", "Machiny" i "Przekroju", a także zajmował się tłumaczeniem zagranicznych publikacji. W wolnych chwilach spełniał się jako muzyk Zespołu Reprezentacyjnego.

Andrzej Kopiczyński Pierwszą żonę wykreślił z życiorysu. Zostawiła go dla innego mężczyzny

Śmierć córki była dla niego największym ciosem. Do dziś nie pogodził się z tą stratą

Choć zawodowo odnosił liczne sukcesy i był ceniony w show-biznesie, to prywatnie los go nie oszczędzał. Po stracie ukochanych rodziców, musiał zmierzyć się ze śmiercią 21-letniej córki Marysi, która przez lata zmagała się z glejakiem. — Od pewnego momentu człowiek już wie, jaki jest koniec. I stara się tylko o to, żeby wszyscy przeszli przez to godnie, z bólem, ale w stanie jakiejś głębszej duchowości — mówił. Gdy zmarła, Łobodziński przeszedł załamanie nerwowe. Mimo że udało mu się wyjść na prostą dzięki wdrożeniu leczenia, to do dzisiaj nie pogodził się ze stratą ukochanego dziecka. — Mam wrażenie, że życie postawiło przede mną bardzo trudne zadania i wywołało traumy. To były trudne okresy i one właściwie wciąż trwają. Myślę, że nigdy się z tego nie wydobędę. Chciałbym odzyskać trochę spokoju i nauczyć się z tym żyć — mówił w "Vivie".

 

Więcej o: