Za wyjątkowo pretensjonalny uznano reżyserski debiut aktora Richarda Harrisa "Bloomfield" (1969), gdzie zagrał on tytułowego izraelskiego gracza, który mimo upływu lat nie potrafi zrezygnować z kariery. Do udanych nie należał też film "Yesterday's Hero" (1979) Neila Leifera, według powieści Jackie Collins, eksploatujący (bez polotu) temat afer w ówczesnej lidze angielskiej z korupcją, skandalami obyczajowymi oraz nadużywaniem alkoholu na czele. Z kolei nostalgiczną opowieść "Those Glory, Glory Days" (1983) Philipa Saville'a oparto na autobiograficznym scenariuszu pióra sportowej publicystki "Observera", Julie Welch. Opowiadała ona o dziewczęcej fascynacji (także erotycznej) kapitanem drużyny Tottenham, Dannym Blanchflowerem. Satyryczną werwą i precyzją obserwacji zaimponował telewizyjny film brytyjski "Eleven Men Against Eleven" (1995) Andy'ego Hamiltona, z Timothy Westem i Jamesem Bolamem. Była to bezlitosna analiza komercjalizującego się i skorumpowanego (zdaniem twórców) sportu, w którym gra na boisku jest tylko nieistotnym dodatkiem do finansowych machinacji. Podobnymi walorami odznaczał się telewizyjny film "The Firm" (1988) Alana Clarke'a, z doskonałą rolą Gary'ego Oldmana jako szefa świetnie zorganizowanej grupy piłkarskich kibiców-chuliganów. Za ciekawą analizę mentalności fanatycznego kibica uchodzi "Fever Pitch" (1996) Davida Evansa, według znanej i w Polsce powieści "Futbolowa gorączka" Nicka Hornby'ego, z Colinem Firthem w roli nauczyciela opętanego miłością do Arsenalu, która staje się treścią jego życia. Anglicy kilkakrotnie zresztą wracali do zbliżonych wątków. Film "i.d." (1994) Philipa Davisa był opowieścią o policjancie infiltrującym środowisko agresywnych kibiców. Wzorowy stróż prawa John (Reece Dinsdale) przechodzi radykalną przemianę: jego osobowość ulega kompletnej dezintegracji. Ostatnio mieliśmy także na polskich ekranach film "Football Factory" (The Football Factory, 2004) Nicka Love'a, podejmujący podobny temat. Inny Anglik, Mark Herman ("Orkiestra"), zaproponował pozbawiony sensacyjnych elementów, komiczno-gorzki obraz zaprzysięgłych kibiców Newcastle United, pochodzących ze środowiska robotniczego, w realistycznej komedii "Purely Belter" (2000).
Za zbyt sentymentalny, choć w wielu momentach wzruszający, uznano obyczajowy film "There's Only One Jimmy Grimble" (2000) Johna Haya, o nieśmiałym chłopcu, który zostaje gwiazdą lokalnych rozgrywek, co pozwala mu przezwyciężyć rodzinne problemy. Chwalono młodego debiutanta Lewisa McKenzie w roli tytułowej oraz Roberta Carlyle'a jako szorstkiego trenera o złotym sercu. Z bardzo chłodną oceną spotkała się natomiast kolejna opowieść o pełnym temperamentu graczu usiłującym sformować profesjonalną drużynę w Sheffield - "When Saturday Comes" (1995) Marii Giese, z Seanem Beanem i Emily Lloyd. Chyba każda możliwa klisza związana z kinem sportowym została tu użyta ze śmiertelną powagą - pisał rozeźlony krytyk. Za to "Podkręć jak Beckham" ("Bend It Like Beckham", 2002, reż. Gurinder Chadha), rzecz o nastolatce zbuntowanej przeciw rodzinie - ortodoksyjnym Sikhom - i wstępującej do żeńskiej drużyny piłkarskiej wbrew woli najbliższych, stała się sukcesem frekwencyjnym, cieszyła się też uznaniem krytyki. Była to nie tylko opowieść sportowa, ale przede wszystkim tragikomiczna analiza wielokulturowego angielskiego społeczeństwa. W filmie "The Match" (1999) Micka Davisa doroczne mecze mieszkańców szkockiej wioski z drużyną żądnego szybkiego zysku przybyszem stają się pojedynkiem o godność.
Z mieszanymi reakcjami spotkał się biograficzny film o słynnym graczu Manchester United - "Best" (1999), w reżyserii Mary McGuckian z Johnem Lynchem w roli tytułowej. Best osobiście konsultował scenariusz, zatrudniono wielu markowych aktorów (byli wśród nich Ian Bannen, Ian Hart, Patsy Kensit, Stephen Fry oraz wokalista zespołu The Who - Roger Daltrey), ale film oceniono jako jeszcze jedną stereotypową opowieść o ambitnym młodym człowieku, który nie potrafił zapanować nad niespodziewaną sławą, nałogami i niekontrolowanymi zachowaniami. Pisano z przekąsem, że sceny meczów nie oddają piłkarskiego geniuszu Besta, a poza nimi wydaje się on człowiekiem "zupełnie nie interesującym".
Za jeden z najciekawszych filmów europejskich dotyczących piłki, a zrealizowanych w ostatnim czasie, uznano film "All Stars" (1997) Jana van de Velde'a. Była to przenikliwa i subtelna psychologicznie opowieść o amatorskiej drużynie piłkarskiej, istniejącej od wielu lat, i o problemach jej dojrzewających, doświadczających z czasem życiowych rozczarowań zawodników. Inny film, "Smarkacz na boisku" (Fimpen, 1973), podpisał klasyk szwedzkiego kina Bo Widerberg. Ta fantazyjna opowieść o fenomenalnie uzdolnionym sześciolatku, biorącym udział w eliminacjach do mistrzostw świata, starała się połączyć czystą zabawę z krytyką coraz bardziej komercjalizującego się światka futbolu. Z umiarkowanym powodzeniem. Natomiast jednym z najbardziej niezwykłych i znaczących artystycznie filmów, w którym futbol posłużył jako egzystencjalna metafora, był utwór niemieckiego reżysera Wima Wendersa "Die Angst des Tormanns beim Elfmeter" (1971). Z kolei tragikomiczna satyra "Golpe de estadio" (1998) Sergio Cabrery, zrealizowana w koprodukcji Włoch i Kolumbii, stała się najbardziej kasowym kolumbijskim filmem w historii. Ukazała w ironicznym skrócie funkcje społeczne, jakie futbol pełni w wielu krajach latynoamerykańskich. Za witalność i bezpretensjonalność chwalono film "Le Ballon d'Or" (1993) w reżyserii Cheika Doukuré, zrealizowany w koprodukcji Francji i Nowej Gwinei. Oddano tu euforyczną atmosferę mistrzostw świata w Kamerunie w 1990 roku. Narzekano nieco na przyciężki symbolizm końcowej części tego filmu o ambitnym nastolatku, Bandianie (Aboubacar Sidiki Soumah), którego droga do kariery miała być niejako wskazaniem dla Afryki. W roli menadżera pojawił się gwiazdor piłkarski z Mali, Keita. Dziś już uznany klasyk irańskiego kina, Abbas Kiarostami, debiutował filmem "Mossafer" (1974) o podobnym charakterze, jednak nieporównanie bardziej subtelnym. Była to opowieść o dwunastolatku zafascynowanym futbolem, który usiłuje dostać się do Teheranu na międzynarodowy mecz.
Znany i z naszych ekranów film "Puchar" (Phörpa, 1999), sfinansowany przez Australijczyków, został zrealizowany przez buddyjskiego mnicha Khyentse Norbu. Rzecz rozgrywa się w buddyjskim klasztorze w Himalajach. Znajdują się tam dwaj chłopcy z Tybetu, przysłani przez rodziców, obawiających się chińskich represji. Chłopcom udaje się doprowadzić do rozluźnienia rygorów klasztornych na tyle, by obejrzeć finał Mistrzostw Świata we Francji.
Francuzi poświecili futbolowi kilka niezbyt dobrych komedii - ostatnio całkiem nieudaną "3 do zera" (3 zéros, 2002) Fabiena Onetniente, zamierzoną jako szyderstwo ze szpanu i szmalu, związanych z piłkarskim biznesem. W rezultacie powstała jednak nie złośliwa satyra, ale wulgarna i mało zabawna farsa.
To, że sportem rządzą często mafijne układy, potwierdzało wiele europejskich filmów, jak choćby rosyjski "Futbolist" (1990) Aleksandra Gordona, mówiący o przestępczych praktykach, związanych z piłką nożną.
W Polsce "małym klasykiem" pozostaje familijny serial "Do przerwy 0:1" (1969) Stanisława Jędryki, a wręcz proroczo brzmi dziś wymowa "Piłkarskiego pokera" (1988) Janusza Zaorskiego, sarkastycznej opowieści o korupcji w polskim futbolu, z doskonałą rolą Janusza Gajosa jako nieuczciwego sędziego.