Wydawać by się mogło, że dzieci gwiazd mają beztroskie życie. Jednak nierzadko umniejsza się ich zawodowym sukcesom, twierdząc, że to zasługa sławnych rodziców, a nie ich ciężkiej pracy. Coraz popularniejszym staje się wyrażenie "nepo baby", które określa osoby, które robią karierę tylko dzięki pomocy bliskich. Ashton Kutcher i Mila Kunis nie chcą, by w przyszłości ich dzieci były wytykane palcami. Do swojego majątku mają dość osobliwe podejście.
Na swój sukces Mila Kunis i Ashton Kutcher zasłużyli latami ciężkiej pracy. Żadne z nich nie pochodzi bowiem z bogatej rodziny i nie mogło liczyć na wsparcie bliskich. Aktorka urodziła się w Ukrainie, a do Stanów Zjednoczonych przeprowadziła się, będąc jeszcze dzieckiem. W dodatku jej rodzice na start za oceanem mieli zaledwie 7 dolarów, co wielokrotnie podkreślała w wywiadach. Z kolei Kutcher jest synem robotnika, a rodzina wielokrotnie borykała się z poważnymi problemami finansowymi.
Obydwoje przez wiele lat pracowali na planach hollywoodzkich produkcji. W wywiadach podkreślali, że nie było im łatwo zyskać uznanie w środowisku, lecz determinacja sprawiła, że osiągnęli sukces. Ich majątek, który według "Forbesa" wynosi około 275 mln dolarów, to efekt wielu lat pracy przed kamerą i licznych inwestycji. Aktorska para lokuje pieniądze w startupach, pomnażając w ten sposób swój majątek. Kutcher ma udziały m.in. w Spotify, Skype czy Uberze.
Choć aktorska para ma fortunę, to ich dzieci, 6-letnia Waytt Isabelle i 4-letni Dimitr Portwood, nie odziedziczą tego majątku. Kucher i Kunis nie chcą, by do ich dzieci przylgnęła łatka "nepo babies". Uważają, że na swój sukces muszą zapracować sami. — Oboje z Milą sami od podstaw zapracowaliśmy na wszystko, co mamy i tego samego chcemy nauczyć nasze dzieci. Dla ich własnego dobra nie powinny dostać niczego na tacy — powiedział z przekonaniem Kutcher w podcaście Daksa Shaparda. Gwiazdor wyznał jednak, że pieniądze się nie zmarnują i będą sukcesywnie przekazywane na cele charytatywne. Co myślicie o takim podejściu?