"Pasja" w reżyserii Mela Gibsona od ponad dwóch dekad cieszy się ogromną popularnością wśród widzów. Jednak dla Jima Caviezela, który wcielił się w postać Jezusa Chrystusa, rola w filmie nie była takim sukcesem, jak wielu mogłoby przypuszczać. Choć przekreślił swoje szanse na wielką karierę, to zyskał coś o wiele bardziej cennego. Jak zmieniło się jego życie?
Zanim Caviezel wystąpił w "Pasji" miał na swoim koncie już wiele ciekawych tytułów. Największą popularność zyskał za sprawą roli w "Cienkiej czerwonej linii", która otworzyła mu drzwi do świata Hollywood. Gdy zagrał w filmie "Oczy anioła" u boku Jennifer Lopez było niemal pewne, że zrobi spektakularną karierę. Niedługo później otrzymał propozycję, by wcielić się w postać Jezusa Chrystusa. Wiedział, że film wywoła kontrowersje i może okazać się ostatnim w jego dorobku. Mimo to podjął się ryzyka. — Jak tylko zrobiłem "Pasję", inne propozycje przestały przychodzić — wspominał w magazynie "People".
Czy żałował? W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że nie czuje, by coś stracił. Jako osoba pobożna, żyjąca w zgodzie z naukami kościoła, twierdził, że celem jego życia jest szerzenie wiary, a nie kariera. Choć nie występuje w największych hollywoodzkich produkcjach, to jednak wciąż jest aktywny zawodowo, grając w filmach propagujących ważne idee i wartości. — Światło jest znacznie jaśniejsze w najciemniejszych miejscach. (...) Ciągnęło mnie do tego — mówił.
Rola w "Pasji" zupełnie zmieniła życia Caviezela i sprawiła, że zaczął patrzeć na nie zupełnie inaczej niż dotychczas. Wspólnie z żoną aktor zaadoptował troje ciężko chorych dzieci pochodzących z Chin. Małżeństwo zapewniło im najlepszą możliwą opiekę medyczną, choć przypadki były ciężkie. — Dzieci sprawiają, że pragnę być lepszym człowiekiem — mówił. W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że jest za obroną życia nienarodzonego. Caviezel sprzeciwia się aborcji, którą uważa za niemoralną, a swoją popularność wykorzystuje do tego, by zwracać uwagę innych na równie poważne kwestie. — Nawet jeśli tak naprawdę nie wiem, kim jest Jezus (...) coś we mnie, moje własne sumienie, przypomina mi: "To niemoralne. To jest złe. Dlaczego to robimy?" (...) Jestem za pomaganiem kobietom — podkreślił podczas jednej z rozmów z dziennikarzami.
Caviezel przyznaje, że to wiara prowadzi go przez życie, a droga zawodowa, którą obrał, była powołaniem od Boga. — Trzeba było Jego, aby zaprowadził mnie do odpowiednich nauczycieli, odpowiednich filmów, w których mógłbym wystąpić — twierdził. Również gdy pracował na planie "Pasji" czuł, że robi to w imię wyższych idei. Mimo wielu trudnych chwil i sytuacji, w których niemal stracił zdrowie, a nawet i życie, czuł w tym większy sens. — Moja wiara czyni mnie silnym — deklarował aktor. Obecnie Caviezel współpracuje z Gibsonem nad kontynuacją "Pasji". Druga część produkcji zadebiutuje na srebrnym ekranie prawdopodobnie w lutym 2024 roku.