Artur Barciś o nowym "Znachorze": To może być duży sukces

Artur Barciś to jedyny aktor, który zagrał w kultowej adaptacji "Znachora" z 1981 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana, a także pojawi się w nowej wersji, która w tym roku zadebiutuje na Netfliksie. Teraz wcieli się w zupełnie nową postać, a o swoim podejściu do nowej ekranizacji opowiedział w ostatnim wywiadzie.

"Znachor" otworzył Arturowi Barcisiowi drogę do sukcesu w aktorstwie. Była to pierwsza duża produkcja, w której wziął udział. Wcielił się tam w syna młynarza Prokopa - Wasylka, który po operacji źle zrośniętych kości zaczyna chodzić dzięki interwencji tytułowego bohatera. 

Więcej ciekawych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Na początku bieżącego roku ogłoszono, że Netflix pracuje nad nową wersją adaptacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Ten pomysł w społeczeństwie budzi skrajne emocje. Część ludzi uważa, że ciężko będzie dorównać produkcji Hoffmana. Natomiast pojawiają się także głosy, że po czterdziestu latach warto byłoby pokazać tę historię na nowo. 

Zobacz wideo Czy remaki dorównają oryginałom? "Narodziny Gwiazdy", "Ocean’s Eleven". Przeglądamy najlepsze z nich! [MUSIMY O TYM POGADAĆ]

Artur Barciś zagra w nowej ekranizacji "Znachora"

Aktor był niedawno gościem w Radiu RMF24, gdzie wypowiedział się o nowej adaptacji "Znachora", którą wyreżyseruje Michał Gazda. Przyznał, że początkowo nie był zachwycony tym pomysłem, ale zdecydował się wziąć udział w tej produkcji, gdy przeczytał scenariusz:

Byłem bardzo sceptyczny, kiedy dowiedziałem się, że będzie realizowany nowy »Znachor«. Kiedy dostałem propozycję zagrania w nim, poprosiłem o scenariusz i przeczytałem cały od deski do deski i muszę przyznać, że spodobał mi się. Czytało się to fantastycznie i rola, którą mi zaproponowano też była ciekawa

Barciś ma wcielić się w rolę kamerdynera hrabiego Czyńskiego. Później opowiedział także o zaletach stworzenia nowej ekranizacji. Zwraca uwagę na rozwój technologii oraz sposób prezentowania filmu, który dzięki premierze w streamingu może stać się popularny na całym świecie:

Wtedy nie było dronów, nie było takiej jakości kamer, tej całej otoczki, dzięki której film może być bogatszy wizualnie. Obsada też znakomita. Troszeczkę inne podejście do tych głównych postaci. To też mi się bardzo spodobało. Wydaje mi się, że to może być dużym sukcesem, szczególnie, że będzie prezentował to Netflix, czyli może być przebojem na skalę globalną

Natomiast we wcześniejszej części rozmowy mówił o fenomenie filmu z 1981 roku. Stwierdził, że nie dziwi go to, że ludzie tak chętnie go oglądają, pomimo tego, że znają go doskonale. Dodał także, że jego zdaniem największe zasługi w sukcesie produkcji należą się reżyserowi, czyli Jerzemu Hoffmanowi:

My aktorzy po prostu wykonaliśmy swoją robotę. Największa zasługa jest Jerzego Hoffmana, scenariusza i montażu. To wszystko jest poprowadzone w taki sposób, żeby wywoływać w nas emocje. Po to ten film jest, żeby nas wzruszać, żeby nas czasem bawić, ale w tym wypadku głównie wzruszać.
Więcej o: