Tadeusz Pietrzykowski urodził się 8 kwietnia 1917 r. w Warszawie. Został zapamiętany jako osoba o wielu talentach. Gdy zmarł jego ojciec, imał się różnych rzeczy, aby jego rodzina miała zapewnione lepsze warunki. Udzielał korepetycji, uczył jazdy na łyżwach, czy wykonywał rysunki dla studentów ASP i architektury. To była jedna z jego pasji, którą pielęgnował przez całe życie. Dwa lata temu w Gdańsku można było oglądać wystawę jego prac.
Więcej ciekawych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Treningi bokserskie zaczął już jako gimnazjalista, a trenował go m.in. słynny Feliks Stamm w warszawskiej Legii. Przed wojną zdobył tytuł wicemistrza Polski i mistrza Warszawy w wadze koguciej. Gdy wybuchła wojna, w trakcie kampanii wrześniowej walczył w obronie stolicy. Niecały rok później, bo w czerwcu 1940 roku trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz wraz z pierwszym transportem więźniów. Tu zaczyna się filmowa opowieść.
Tam zostaje oznaczony numerem 77 i razem z pozostałymi osadzonymi zostaje zmuszany do wymęczających robót fizycznych. Wkrótce staje się też dla nazistów atrakcją organizowanych przez nich walk bokserskich. Podczas 3-letniego pobytu stoczył kilkadziesiąt zwycięskich pojedynków na ringu, w których stawką było jego życie. Dla współwięźniów stał się symbolem nadziei na przetrwanie i pokonanie nazistowskiego terroru. Odtwórca głównej roli Piotr Głowacki w rozmowie z portalem Aleteia tak opowiadał o postawie bohatera, w którego się wcielał:
Walki, które toczył, miały symboliczne znaczenie również dla niego samego. Z każdą kolejną rodziła się nadzieja, że to obozowe piekło kiedyś się skończy. Ratując siebie, ratował też innych. Ale w kontrze, w jednej z wypowiedzi kapo skierowanej do Pietrzykowskiego, padają słowa: »Ty chcesz po prostu przeżyć«. Postawienie siebie między różnymi opiniami, wzięcie odpowiedzialności za siebie i innych zmusza do refleksji, jak dalece samo przetrwanie jest wartością.
Reżyser filmu Maciej Barczewski stwierdził, że historia Tadeusza Pietrzykowskiego powinna zostać opowiedziana w hollywoodzkim stylu. Nie wszystkim jednak podobało się naśladowanie amerykańskich wzorców. W kinach film miał kiepską frekwencję. Obejrzało go niewiele ponad 200 tys. widzów. Jednak zwracali na jedno - na niesamowitą rolę Piotra Głowackiego, który idealnie wczuł się w tę postać w każdym momencie filmu.
"Mistrz" pojawił się na Netfliksie dopiero 10 kwietnia i już stał się najpopularniejszym filmem w Polsce. To pokazuje, że na platformach streamingowych dużą oglądalnością mogą się także cieszyć produkcje, które wcześniej miały premierę kinową, a nie tylko oryginalne produkcje danych serwisów.