20 kwietnia 1992 roku w wieku 68 lat zmarł Benny Hill. Wybitny aktor komediowy cieszył się ogromną popularnością i sympatią widzów. Choć mógł pozwolić sobie na wystawne życie, to sława nie uderzyła mu do głowy. Do ostatnich chwil pozostawał skromnym człowiekiem, któremu gdy tylko znikał z blasku fleszy, doskwierała samotność.
Benny Hill już od najmłodszych lat marzył, by pójść w ślady ojca i dziadka, którzy pracowali jako klauni w cyrku. To oni zaszczepili w nim pasję do występów na scenie. Po ukończeniu szkoły młody chłopak imał się różnych zajęć. Pracował jako mleczarz czy sprzedawca, a jako 18-latek wstąpił do brytyjskiej armii. W roli komika debiutował tuż po zakończeniu II wojny światowej. Otrzymał wówczas posadę lektora w radiu, lecz nie porwał wtedy tłumów.
Dopiero kilka lat później zrobił furorę jako współtwórca programu "The Benny Hill Faking Show" emitowanego na antenie BBC. Hill wcielał się w wiele różnorodnych postaci, a widzowie niemal natychmiast pokochali jego nietypowe poczucie humoru. Show było emitowane przez 34 lata i trafiło na antenę w aż 140 krajach na całym świecie. Dopiero w 1989 roku po fali krytycznych opinii wynikających z niestosownych, zdaniem wielu, żartów podjęto decyzję o zdjęciu programu z anteny.
Choć Hill przez lata bawił na ekranie, to prywatnie nie mógł osiągnąć pełni szczęścia. Nie utrzymywał bliskich relacji z rodziną, nie miał też zbyt wielu znajomych. Był w dwóch poważnych związkach, lecz gdy tylko chciał je sformalizować, spotykał się z odmową. — Kobiety są, jak autobusy. Jeżeli nie uda ci się z jedną, nie ma problemu, bo za kilka minut pojawi się następna — mówił w jednym z wywiadów, lecz tak naprawdę miał wiele kompleksów i czuł się niewystarczający. Hill miał wiele specyficznych cech i niezrozumiałych zachowań. Choć jako gwiazda telewizji zarabiał ogromne pieniądze, to wiódł nad wyraz skromne życie. Wynajmował niewielkie, ciasne kawalerki, nosił rozpadające się buty czy pocerowane skarpetki. Oszczędzał nawet na jedzeniu, kupując najtańsze produkty. Lubił za to podróże i często chętnie latał do Francji. Był poliglotą, mówił m.in. w języku francuskim, holenderskim, hiszpańskim, niemieckim czy włoskim.
Na początku lat 90. komik zaczął zmagać się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Ze względu na otyłość cierpiał na cukrzycę i niewydolność nerek. Miał również chore serce. Mimo to odmawiał leczenia i nie zgadzał się na żadne operacje zalecane przez specjalistów. W pewien kwietniowy dzień 1992 roku jego najbliższy przyjaciel i wieloletni współpracownik, próbował się z nim skontaktować. Gdy aktor nie odbierał telefonów, postanowił złożyć mu wizytę, ale nikt nie otwierał drzwi. Chcąc sprawdzić, czy ktoś jest w środku, zerknął przez okno. Wtedy w fotelu przed telewizorem zobaczył Benny'ego Hilla. Komik nie żył już wówczas od kilku dni.