Jadła kocią karmę i mózg z czaszki. "Szamanka" przekreśliła szanse Iwony Petry na karierę

"Szamanka" Andrzeja Żuławskiego miała być dla aspirującej aktorki przepustką do wielkiej kariery. Tak się jednak nie stało. Po przejściach na planie kontrowersyjnego filmu, Iwona Petry nie pojawiła się nawet na premierze. Później całkowicie wycofała się z branży i słuch o niej zaginął.

"Szamanka" to najbardziej kontrowersyjna polsko-francuska produkcja z lat 90. Wbrew założeniom reżysera Andrzeja Żuławskiego widzowie nie byli gotowi na tak śmiałe sceny. Krytycy za przesadę uznawali momenty, w których tytułowa bohaterka je kocią karmę lub mózg prosto z czaszki. Twierdzono, że film sieje zgorszenie i jest profanacją symboli religijnych. Debiutująca aktorka Iwona Petry nie spodziewała się fali krytyki, jaka na nią spadła jeszcze przed premierą. 

Zobacz wideo "Dynastia", czyli serial seriali, w którym miało być wszystko na bogato [Popkultura Extra]

Przypadkowe spotkanie miało być początkiem jej kariery. "Szamanka" okazała się ostatnią rolą w karierze Petry

W "Szamance" Petry wcieliła się w młodą studentkę AGH, która wdaje się w namiętny romans z antropologiem (w tej roli Bogusław Linda). Rolę otrzymała niemal bez doświadczenia. Po przejściu przyspieszonego kursu w Agencji Gudejko zagrała epizod w "Kolejności uczuć", a później w "Uprowadzeniu Agaty". Jednak jej plany miały szansę się ziścić, dopiero gdy przypadkowo w kawiarni zauważył ją Andrzej Żuławski, proponując jej rolę w swoim najnowszym filmie. — Nie zastanawiałam się długo. To była szansa, by zaistnieć. Wiedziałam, że takie propozycje zdarzają się rzadko — opowiadała w wywiadzie dla "Onet Film". Reżyserowi zaimponowała jej determinacja i gotowość poświęcenia się dla roli. — Była odważna, godząc się — wspominał wiele lat później. — W każdym filmie byłaby świetna. (…) Reżyserowi poddaje się całkowicie — mówił z zachwytem.

 

Przygotowania do roli okazały się bardzo wyczerpujące. Młoda aktorka była poddawana transom przeprowadzanym przez trenerkę voodoo. Praca na planie także nie należała do najprzyjemniejszych, nie tylko przez wymagające sceny, ale również z uwagi na nerwową atmosferę. Za każde spóźnienie czy pomyłkę Żuławski miał ją wyzywać i krzyczeć, doprowadzając tym samym Petry do wybuchów histerii. Później mówił, by emocje wykorzystała w scenach. — To była psychicznie bardzo trudna rola. (...) Kiedy zaczynałam zdjęcia, miałam 20 lat. W tym wieku nie ma się jeszcze zbyt wielu doświadczeń życiowych. Wchodziłam więc na plan jako raczej naiwna dziewczyna, a kilka miesięcy później opuszczałam go jako doświadczona kobieta. "Szamanka" była mocnym wejściem w życie — mówiła w wywiadzie dla "Newsweeka".

Pracę na planie przepłaciła depresją. Po premierze zniknęła z mediów

Premiera "Szamanki" odbyła się 10 maja 1996 roku, lecz ani Linda, ani Petry nie zaszczycili swoją obecnością podczas wydarzenia. Na produkcję i jej twórców wylała się fala krytyki, a recenzje były skrajne. Nie oszczędzono nawet debiutującej Petry, twierdząc, że tą rolą przekreśliła swoją szansę na karierę. Aktorka na długi czas wycofała się z branży. Jak się okazało po latach, rolę przepłaciła nerwicą i depresją. Jej zniknięcie nie spodobało się Żuławskiemu. 

Potworny błąd zrobiła Iwona Petry po 'Szamance', kiedy zaczęła wyklinać na ten film i mówić, jaka to ją straszna krzywda spotkała, że ona w ogóle zagrała. Co jest obłąkane zupełnie. (...) Jeżeli to jest krzywda, to nie będziesz grała więcej, kto cię chce krzywdzić? Nikt, wara, precz 

powiedział w wywiadzie na potrzeby książki "Żuławski. Wywiad rzeka" Piotra Kletowskiego i Piotra Mareckiego. Co prawd kilka lat później Petry próbowała reaktywować karierę, lecz była traktowana wyłącznie przez pryzmat swojego debiutu. Ostatecznie porzuciła marzenia o podboju świata filmu.

Więcej o: