Ojciec nie chciał, by został aktorem, zawód ten uważał bowiem za niedojrzały. Mimo to nastoletni Jan Frycz podszedł do egzaminu do krakowskiej szkoły teatralnej. Zdał za pierwszym razem. Na scenie debiutował w 1978 roku. Przez 17 lat był aktorem Teatru Starego w Krakowie, od 2006 roku występuje w Teatrze Narodowym w Warszawie. Na koncie ma wiele wybitnych ról teatralnych, grał w filmach Mariusza Trelińskiego ("Egoiści" i "Pożegnanie jesieni"), w "Pręgach" Magdaleny Piekorz, produkcjach kina powszechnie uważanego za ambitne, ale też i tych przeznaczonych dla masowego widza, jak chociażby "Zenek", "Gierek", "Wyjazd integracyjny", "Nigdy w życiu" czy "Zakochani". Nie przejmuje się krytyką i wciąż zaskakuje, nie tylko widzów.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jan Frycz w rozmowie z "Playboyem", którą przeprowadzili Arkadiusz Bartosiak i Łukasz Klinke z portalu wywiadowcy.pl, przyznał, że na wywiad zgodził się tylko dlatego, że "mu kazali". – Mam to w umowie. Muszę udzielać wywiadów w ramach promocji filmu – przyznał aktor. Niełatwo było też kilka lat później, gdy Frycz promował serial "Ślepnąc od świateł". – Nie zgadzam się. Nie klei się nam ta rozmowa. Nic z tego nie będzie – usłyszał Jacek Tomczuk z "Newsweeka" po tym, jak stwierdził, że serialowy Dario jest "facetem z zasadami", zupełnie jak grający go aktor. Zgodził się jednak kontynuować. – Wychodzę z założenia, że aktorzy najczęściej nie mają nic do powiedzenia – przyznał w wywiadzie dla "Playboya".
Rola gangstera Dario sprawiła, że zyskał uwielbienie nie tylko wśród młodych widzów. Początki współpracy na planie "Ślepnąc od świateł" były trudne. Reżyser Krzysztof Skonieczny chciał, by Frycz ogolił głowę, zaczął trenować, przybrał na wadze. Aktor nie zgodził się na takie warunki, w końcu jednak doszli do porozumienia. – Daliśmy sobie jeszcze jedną szansę, wróciliśmy na plan i w rezultacie okazało się, że szukaliśmy tego samego, tylko szliśmy innymi drogami – zauważył Frycz w rozmowie z Onetem. – Nie lubię przesadnej serdeczności na początku współpracy, bo to rodzi oczekiwania. Wyznanie sobie miłości w relacji reżyser-aktor bywa zwodnicze – dodał.
W latach 80. Adam Michnik miał przywitać go słowami: "To pan jest tym aktorem, który zagrał w tym chu***** filmie?", mając na myśli "Wierne blizny". Frycz chętnie wspomina tę anegdotę, szczególnie gdy zarzuca mu się udział w niezbyt udanych produkcjach. Krytycy wielokrotnie zarzucali mu, że "marnuje się w komediach romantycznych", ale on zupełnie nie przejmuje się takimi opiniami. Gra w teatrze, gościnnie pojawia się w serialach, występuje w dramatach, komediach i romansach. – Aktor musi grać, na tym polega jego zawód – podkreślał przed laty w rozmowie z Filmwebem. Wciąż potrafi zaskoczyć. – Niby wszystko o Jaśku wiem, tyle razy graliśmy razem. Wiem, na co go stać, i wiem, że stać go na wiele, ale on za każdym razem zaskakuje – wyznała Danuta Stenka, z którą wystąpił m.in. w "Nigdy w życiu".