Michael J. Fox jakiś czas temu udzielił wywiadu magazynowi "Variety", w którym opowiedział o chorobie Parkinsona, trudnych latach, stracie członków rodziny, ale też o swoich sukcesach w Hollywood. W trakcie rozmowy pojawił się temat "Powrotu do przyszłości", dzięki któremu aktor stał się sławny na całym świecie. Od premiery uwielbianej przez fanów serii minęło 38 lat i coraz częściej pojawiają się głosy o powrocie do historii. Nie jest to niecodzienny pomysł, od wielu lat wytwórnie sięgają bowiem po znane i uwielbiane przez fanów produkcje, odświeżając je, kręcąc filmy na nowo i dopisując kolejne historie. Co na ten temat sądzi Michael J. Fox?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Rola Marty’ego McFly’a sprawiła, że kariera aktorska Foxa nabrała rozpędu. Rok po premierze trzeciej i jak dotąd ostatniej odsłony serii u 29-letniego aktora zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Co jakiś czas pojawiają się głosy dotyczące powrotu do uwielbianej przez fanów serii. Michael J. Fox ma na ten temat jasne zdanie. – Nie jestem fanatykiem – przyznał Fox w rozmowie z "Variety". – Róbcie, co chcecie. To wasz film. Ja już dostałem swoją gażę – dodał.
Aktor ma dystans do ewentualnego powrotu do "Powrotu do przyszłości", co nie oznacza, że uważa to za dobry pomysł. Aktor jasno dał do zrozumienia, że, jego zdaniem, nie ma to żadnego sensu. – Nie sądzę, żeby to było potrzebne – przyznał. – Nie uważam, że seria potrzebuje reboota. Zamierzają coś wyjaśnić? Znaleźć lepszy sposób na opowiedzenie tej historii? Wątpię – skwitował w rozmowie z "Variety". Michael J. Fox nie ma ochoty na powrót na ekrany jako Marty McFly.
Nieco inne zdanie na ten temat na z kolei Christopher Lloyd. Wcielający się w postać dr. Emmetta Browna aktor w jednym z wywiadów dla "Variety" entuzjastycznie wypowiedział się na temat kolejnych odsłon części. – Bardzo chciałbym zrobić sequel. Ale myślę, że Bob Zemeckis i [Steven] Spielberg opowiedzieli już całą historię w trzech filmach – przyznał aktor. Nie sądzi, że historia doczeka się następnych filmów. Dodał jednak, że jeśli ktoś wpadnie na ciekawy pomysł, który uzasadniłby powstanie kolejnej części, to nic nie stoi na przeszkodzie. Lloyd, w przeciwieństwie do kolegi z planu, z radością wróciłby do roli szalonego profesora.