Z ofiar stali się sprawcami. Jeden "odcinał głowy", drugi zacierał ślady. Ich historia zainspirowała Krauzego

Dwaj warszawscy przedsiębiorcy padli ofiarą przestępców, którzy usiłowali wymusić spłatę fikcyjnego długu. Wielokrotnie odsyłani przez policję z kwitkiem, postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość. Ale morderstwo nie było ich planem. Tą tragiczną historią zainspirował się Krzysztof Krauze, realizując film "Dług".

19 listopada 1999 roku na kinowe ekrany trafił film "Dług" w reżyserii Krzysztofa Krauzego. Scenariusz produkcji powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń, które w pierwszej połowie lat 90. wstrząsnęły całą Polską. — Historia tych chłopaków unaoczniła mi, że to może się przydarzyć każdemu — opowiadał po premierze twórca. Co popchnęło Artura Brylińskiego i Sławomira Sikorę do podwójnego morderstwa i jak potoczyły się ich losy?

Zobacz wideo PopKultura odc.154

Chcieli założyć biznes i zarobić fortunę. Ostatecznie popadli w tarapaty

W pierwszej połowie lat 90. Artur Bryliński i Sławomir Sikora postanowili założyć biznes. Mieli zająć się dystrybucją kosmetyków zza oceanu. Do realizacji pomysłu potrzebowali kredytu, a ten mogli uzyskać, mając poręczenie. Po pomoc zwrócili się do kolegi, Grzegorza G., który bez namysłu zgodził się wziąć w tym udział. Mimo dopełnienia niezbędnych formalności, bank odrzucił ich wniosek, nie przyznając dotacji. Wtedy byli pewni, że nic gorszego ich nie spotka, ale wkrótce okazało się, jak bardzo się mylili.

Grzegorz zaczął domagać się spłaty fikcyjnego długu. Wraz ze swoim ochroniarzem Mariuszem, nękali kolegów, szantażowali i nakłaniali do licznych przestępstw, w tym kradzieży i wystawiania czeków bez pokrycia. Grozili, że uprowadzą 7-letniego siostrzeńca Brylińskiego, a narzeczoną Sikory zmuszą do prostytucji. — Grzesiek pokazał mi zdjęcie mojej narzeczonej, zrobione z ukrycia. (…) Powiedział, że jak dalej nie będę z nim współdziałał, to on ją wywiezie do domu publicznego (...) — wspominał. Przedsiębiorcy zgłosili sprawę na policję, licząc, że uzyskają pomoc, ale zostali odprawieni z kwitkiem. Przerażeni groźbami czuli, że muszą działać na własną rękę.

Zdjęcie ilustracyjne; Autoportret Józefa Chełmońskiego Zaginiony obraz Chełmońskiego był dla nich pamiątką. Jest wart fortunę

Gdy role się odwróciły, doszło do tragedii. Nie planowali nikogo zabijać

W marcu 1994 roku Grzegorz G. i jego ochroniarz na zaproszenie Brylińskiego i Sikory przyszli do mieszkania jednego z nich. Biznesmeni, brat Sławomira, Tomek oraz kolega Marcin, obezwładnili przestępców. Związanych i zakneblowanych zapakowali do samochodu, a następnie wywieźli na przedmieścia Warszawy. Plan był taki, by ich wystraszyć. Nie chcieli ich zabijać. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Grzegorz G. nie był przerażony sytuacją, przeciwnie. Choć mężczyźni dotkliwie go pobili, on wciąż im groził. W pewnym momencie Bryliński nie wytrzymał i "pchnął go nożem". — Zabijał ich Artur. Ja brałem w tym udział, więc też jestem winny. To Artur odciął im głowy, bo ja psychicznie nie jestem na to przygotowany — wspominał Sikora. By zatrzeć ślady, upozorowali mafijne porachunki. Zwłoki wrzucili do Wisły, licząc, że porwie je nurt, ale po kilku dniach znaleziono je na brzegu.

Edyta Górniak Edyta Górniak jest uzależniona. Poleciała na odwyk do Indonezji

Policja szybko ustaliła sprawców. 32- letni Bryliński i 33-letni Sikora nie stawiali oporu podczas aresztowania i przyznali się do morderstwa. Proces sądowy trwał 14 miesięcy. W 1997 roku zapadł wyrok — 25 lat pozbawienia wolności dla każdego. Niewydolność instytucji państwowych i wstrząsająca historia młodych mężczyzn zainspirowała Krzysztofa Krauzego do stworzenia filmu. "Dług" zapoczątkował walkę o ułaskawienie sprawców, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Sławomir Sikora opuścił więzienie w 2005 roku, zaś Artur Bryliński pięć lat później.

Więcej o: