Ronni Sue Chasen była rzeczniczką prasową reprezentującą m.in. Michaela Douglasa, w późniejszych latach skupiła się na współpracy z hollywoodzkimi kompozytorami, m.in. Hansem Zimmerem. Rządziła w wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer i dla wielu gwiazd była "matką sukcesu".
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zaczynała od reprezentowania swojego brata, reżysera Larry’ego Cohena. W latach 80. udało jej się zorganizować skuteczną kampanię promującą film "Wożąc panią Daisy" przed ceremonią Oscarów, która zaowocowała statuetką dla najlepszego filmu, ale też dla Jessiki Tandy jako najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Mówiono, że jest matką sukcesu wielu gwiazd, w tym Morgana Freemana, Michaela Douglasa czy Johna Travolty. Nie miała sobie równych.
Przez lata współpracowała z wytwórnią Metro-Goldwyn-Mayer, w latach 90. jej firma zaczęła reprezentować kompozytorów muzyki filmowej, w tym Hansa Zimmera, Trevora Horna, Marka Ishama czy Jana A.P. Kaczmarka. Odniosła ogromny sukces w Hollywood, mówiono, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Karierę przerwało brutalne morderstwo.
16 listopada 2010 roku Ronni Chasen brała udział w premierze filmu "Burleska". To ona była odpowiedzialna za wizerunek Cher i Christiny Aquilery. Rzeczniczka wyszła z premiery, wsiadła do samochodu i odjechała. Nie dotarła jednak do domu. W kierunku jej auta wystrzelono serię pocisków z broni, a samochód rozbił się o przydrożną latarnię. 64-letnia Ronni Chasen zmarła w drodze do szpitala w Beverly Hills, patolog w czasie sekcji zwłok w jej klatce piersiowej znalazł trzy kule (jedna trafiła w plecy).
Policja rozpoczęła śledztwo, nie znaleziono jednak żadnych dowodów czy poszlak sugerujących motyw. W pewnym momencie pojawił się jednak trop prowadzący do mafii. Gdy ogłoszono nagrodę pieniężną za wskazanie mordercy, zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że jego sąsiad przechwalał się zabiciem znanej rzeczniczki prasowej i dostał za to 10 tysięcy dolarów. Tak udało się odnaleźć odpowiedzialnego za śmierć Chasen. Harold Martin Smith, gangster i złodziej dobrze znany policji, nie został jednak aresztowany - mężczyzna odebrał sobie życie na krótko przed przybyciem policji. Użył tej samej broni, od której zginęła Ronni, jego wina była więc dla detektywów niezaprzeczalna. Funkcjonariusze uznali, że kobieta została zastrzelona w trakcie rabunku i zamknęli śledztwo. Znajomi i fani byli jednak przekonani, że 64-latka zginęła, bo odmówiła współpracy mafii, która w odwecie zleciła jej morderstwo. Do dziś wielu z nich uważa, że sprawa nie została właściwie wyjaśniona.