"Kaligula" szokuje widzów od 1979 roku. Magazyn "Variety" nazywa film "sprośna epopeją o upadku rzymskiego władcy", choć trzeba przyznać, że określenie to jest wyjątkowo łagodne. Film zasłynął odważnymi, a momentami uważanymi wręcz za obsceniczne, scenami. Po ponad 40 latach o "Kaliguli" znów zrobiło się głośno.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Na ostateczny kształt produkcji, która do kin trafiła w 1979 roku, ogromny i decydujący wpływ miał Bob Guccione, producent i właściciel magazynu "Penthouse". To on ściągnął na plan modelki z rozkładówek, co ostatecznie doprowadziło do konfliktu z reżyserem. Tinto Brass w 1976 roku nakręcił prawie 100 godzin materiału, jednak już na samym początku prac nad montażem został odsunięty od projektu. To Bob Guccione po odejściu Brassa i po tym, jak główni aktorzy, a więc Malcolm McDowell, Helen Mirren, Peter O’Toole i John Gielgud, zakończyli zdjęcia, dokręcił kilka wyjątkowo ostrych i skandalicznych scen, na które wcześniej nie godził się Brass. Pod czujnym okiem szefa "Penthouse'a" złożono film w całość. Ostatecznie zarówno scenarzysta Gore Vidal, jak i Tinto Brass zażądali usunięcia swoich nazwisk z napisów końcowych.
Po ponad 40 latach o produkcji znów zrobiło się głośno, a Brass znów popadł w konflikt z producentem. Podczas Festiwalu w Cannes pokazano wersję zmontowaną z nigdy niewykorzystanych ujęć nakręconych przez Tinto Brassa. "Caligula: The Ultimate Cut" to całkowicie nowy film. Widzowie nie zobaczą ostrych scen. Za projekt odpowiedzialny jest Thomas Negovan. To właśnie w kierunku Negovana Brass skierował swoje zarzuty. 90-letni reżyser przekazał oficjalne oświadczenie, w którym zaznaczył, że zamierza podjąć kroki prawne. Chodzi m.in. o umieszczenie jego nazwiska na plakacie.
Po licznych i bezowocnych negocjacjach, do których dochodziło przez lata […], powstała wersja, w której nie brałem udziału i która, jestem o tym przekonany, nie odzwierciedla mojej artystycznej wizji
– zaznaczył w oświadczeniu Tinto Brass. Przyznał też, że jeśli nie może brać udziału w montażu, to nie uznaje filmu za swój.
Istnieje wiele wersji 'Kaliguli' zmontowanych przez innych, w tym Boba Guccione. Ale żadna z nich nie odpowiada mojej oryginalnej wizji. Publiczność w Cannes zostanie zatem wprowadzona w błąd przez arbitralne wykorzystanie mojego nazwiska
– dodał Brass. Reżyser podkreślił, że sprawą już zajmują się jego prawnicy.