Gdy Edward Linde-Lubaszenko miał 18 lat, dowiedział się, że mężczyzna, którego uważał za ojca, wcale nim nie jest. Prawda wyszła na jaw, gdy do dziekanatu przyszedł list wysłany przez biologicznego ojca, Juliana Lindego. Niemca, który na wieść o nadchodzącej wojnie uciekł z Polski. Trudne relacje rodzinne sprawiły, że, jak sam przyznawał, nie nadaje się na ojca i męża. Mimo to próbował założyć rodzinę.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Edward Linde-Lubaszenko i Asja Łamtiugina poznali się, gdy on studiował medycynę. Połączyła ich pasja do poezji i aktorstwa. Ślub odbył się szybko. – Nie było w tym zbyt wiele romantyzmu – wyznał po latach Lubaszenko. 6 grudnia 1968 roku na świat przyszedł ich syn, Olaf. To Edward gorąco namawiał Asję na dziecko. Później sama mówiła, że syn był najwspanialszym prezentem na mikołajki. Asja Łamtiugina zmarła 31 marca 2023 roku. Przez lata była dla syna ogromnym wsparciem, starając się zastąpić mu nieobecnego w życiu ojca. Małżeństwo nie wytrwało jednak długo. Olaf miał 3 lata, gdy jego rodzice postanowili się rozstać. Jak sam wspominał, nie pamięta rozwodu rodziców, a w dzieciństwie ojca kojarzył głównie z ekranu telewizora.
Choć talent i pasję odziedziczył po rodzicach, długo wzbraniał się przed pójściem w ich ślady. Nie chciał studiować w szkole aktorskiej, w której dziekanem był jego ojciec. O debiucie syna w serialu "Życie Kamila Kuranta" Edward Linde-Lubaszenko dowiedział się... z telewizji. – Ukrywano przede mną jego aktorskie plany – mówił po latach. – Ojciec, zanim zobaczył mnie pierwszy raz w telewizji, nie miał nawet pojęcia, że występuję w serialu. Nóż mi się w kieszeni otwierał, jak czytałem, że tatuś załatwił mi rolę – wspominał Olaf Lubaszenko.
Przez lata mieli kontakt raczej sporadyczny. Nie rozmawiali, nie widywali się nawet w święta. Gdy Olaf Lubaszenko zaczął mieć problemy zdrowotne, mocno przybrał na wadze, a jego kariera ucichła, pogrążył się w depresji. To wtedy ojciec wyciągnął do niego pomocną dłoń, apelując, by "opamiętał się, nim będzie za późno". Udało im się naprawić relacje. – Teraz jesteśmy jak typowi dojrzali mężczyźni po przejściach. Lubimy się, ale nie gadamy za dużo – zdradził Linde-Lubaszenko.