Po drugiej zapowiedzi filmu, widzowie odliczający dni do premiery dyskutowali o tym, co Barbie i Kena spotka w "rzeczywistości". W zwiastunie widzieliśmy bowiem, że lalka wraz ze swoim towarzyszem opuszcza cukierkowy świat, żeby zaspokoić ciekawość, co kryje się za jego granicami. Wszystko wskazywało na to, że to, w jakim kierunku podążyła Greta Gerwing i Noah Baumbach pisząc scenariusz do filmu, pozostanie tajemnicą aż do 19 lipca (data światowej premiery filmu, w Polsce produkcja trafi do kin 2 dni później). Tak się jednak do końca nie stało.
W najnowszym zwiastunie "Barbie" widzimy nie tylko fragmenty przygód Barbie i Kena w znajomej nam, szarej rzeczywistości, ale poznajemy także pośrednie przyczyny, dla których Barbie postanowiła wyjechać ze swojej różowej ojczyzny. W życiu lalki coś zaczyna się zmieniać, tragiczne sceny nawiedzają ją w koszmarach i wybudzają w środku nocy niczym Doktora Strange'a w drugiej części jego filmowych przygód. W jej głowie pojawiają się też czarne myśli, a nawet rozważania dotyczące śmierci, co w jej krainie jest nie do pomyślenia. Czyżby film w ten sposób chciał sięgnąć po komentarz odnośnie kryzysów psychicznych? Robi się coraz ciekawiej.
Barbie zaniepokojona zmianami zachodzącymi w jej sposobie myślenia i postrzegania świata udaje się do tajemniczej postaci, która podobnie jak Morfeusz z "Matrixa" każe jej wybrać swój los między szpilką, a... sandałem - symbolem rzeczywistości. Kiedy lalka wraz z Kenem trafiają do naszego świata, natychmiast wpadają w tarapaty. Co niezwykle interesujące, w rzeczywistości istnieją ludzie, którzy zauważają pojawienie się najwyraźniej nieproszonych gości. Will Ferrell, wcielający się w prezesa zarządu Mattela, firmy produkującej lalki Barbie wykrzykuje, że incydent może skończyć się katastrofą. Dlaczego? Komu zagrażają lalki? W jakich okolicznościach opuszczą rzeczywistość? A może w niej zostaną? Jak wpłynie na nie kontakt z ludźmi i odwrotnie? Tego dowiemy się już niebawem. To, co dziś jest natomiast pewne - na "Barbie" naprawdę warto czekać.