Młodzi mają coś do powiedzenia w kinie. Już niedługo pokażą to w Koszalinie

Tu zaczynają się wielkie kariery, tu warto zacząć filmowe lato. Festiwal w Koszalinie to dziś najlepsza i najważniejsza impreza poświęcona rodzimemu młodemu kinu.

Już tylko dni zostały do inauguracji tegorocznej edycji Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i film". To wydarzenie, które jest przeglądem młodego polskiego kina. A ono od lat przeżywa dobrą passę - młode twórczynie i twórcy odważniej niż starsze pokolenie podejmują ważkie tematy, prowadzą dyskusję ze współczesnością i eksperymentują z formą. Warto sprawdzić, jakie są tego efekty.

Zobacz wideo Co nowego w popkulturze?

Koszalińska impreza odbywać się będzie w tym roku już po raz 42., tym razem między 12 a 17 czerwca, a jej najnowsza edycja daje co najmniej kilka mocnych powodów, żeby na kilka dni wybrać się do Koszalina.

Kolorowy karawan debiutów

Pierwszym z nich jest z pewnością bardzo mocny program. Zgodnie ze swoim założeniem, wieloletnią tradycją, a nawet samą nazwą, koszaliński festiwal skupiony jest na debiutach i twórczości osób młodych, dopiero rozpoczynających filmową karierę. Organizatorzy i organizatorki starają się bardzo kompleksowo i całościowo pokazać to, co początkujący twórcy i twórczynie stworzyli w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. W programie imprezy jest więc kilka sekcji, prezentujących różne formy filmowe.

Najważniejszy jest oczywiście konkurs debiutów pełnometrażowych. W tym roku rywalizować w nim będzie aż 15 tytułów. Cześć z nich jest już znana z innych festiwali, a nawet z kin, np. nagradzany zagranicą "Chleb i sól" Damiana Kocura czy "amerykański" film drogi Michała Chmielewskiego "Roving Woman", ale nie zabraknie w Koszalinie interesujących premier. To m.in. dwie propozycje kobiece, obie bardzo autorskie - reżyserki są zarazem autorkami scenariuszy.: "Koński ogon" Justyny Łuczaj - skomplikowana psychologicznie opowieść z zapomnianej przez los prowincji, która odnosi się do mitologicznej historii o Edypie i "Różne drogi do świętości" Anieli Astrid Gabryel - w tej historii spotyka się kilka osób, które wybrały bardzo odmienne ścieżki realizacji siebie.

W obliczu bardzo dynamicznego rozwoju kina dokumentalnego, zarówno na świecie, jak i w Polsce, godny uwagi będzie z pewnością konkurs pełnometrażowych debiutów dokumentalnych. W szranki stanie aż dziesięć tytułów, prezentujących świat od bardzo rożnej strony. W stawce znalazły się opowieści o ośrodku wychowawczym, pracy w kopalni czy nowicjacie w zakonie. Wyjątkowo dużo filmów opowiada o sztuce i osobach, które się nią zajmują: młodych gwiazdach pianistyki czy radykalnym performerze z wieloletnim doświadczeniem.

Konkursy filmów pełnometrażowych uzupełnia rywalizacja w dziedzinie krótkich metraży. Podzielona będzie na trzy sekcje: fabułę, dokument i animację.

Szczerość przede wszystkim

Drugim ważnym argumentem, żeby wybrać się do Koszalina na festiwal "Młodzi i film" jest coś, co zawsze pomaga dotrzeć do istoty oglądanych filmów, poznać ich kontekst i okoliczności towarzyszące ich powstawaniu. To rozmowy z twórczyniami i twórcami. Są one ważną koszalińską tradycją, z której festiwal słynie od lat. Dyskusje po kolejnych projekcjach odbywają się pod bardzo znamiennym hasłem: "Szczerość za szczerość". I rzeczywiście - szczerość jest tam zawsze punktem wyjścia i fundamentem rozmów.

A te potrafią być niezwykle emocjonujące - często padają trudne pytania, często usłyszeć można głośne zachwyty i żarliwą krytykę, często temperatura okazuje się o wiele wyższa, niż na nieodległych bałtyckich plażach.

Dla młodych twórców i twórczyń to często pierwsza możliwość spotkania się i skonfrontowania z "prawdziwą" publicznością - wielu z nich swoje filmy wcześniej pokazywało tylko na zamkniętych projekcjach w szkole. A na pokazy i dyskusje w Koszalinie, owszem, przychodzą osoby z branży, ale dużo jest też tam "zwykłych" widzek i widzów. Często bywa tak, że dyskusje nie kończą się, kiedy zamykana jest ich oficjalna część, ale przenoszą się w kuluary czy do ogródków koszalińskich kawiarni i innych lokali. Rzadko jest okazja tak blisko i bezpośrednio spotkać się, wymienić wrażeniami, a może nawet pospierać z twórcami i twórczyniami filmowymi, zwłaszcza kiedy ich kariery już się "rozpędzą" i nie będą mieli czasu na takie rozmowy.

Plaża zamiast bankietu

Jest jeszcze co najmniej jeden powód, żeby wybrać się na koszaliński festiwal. To jego niepowtarzalna atmosfera i klimat. Wiele osób, które bywa na tej imprezie zwraca uwagę, że jest tam zupełnie inaczej niż na wielu znanych festiwalach.

- Nie ma "napinki", nie ma ciśnienia, nie ma "Gdyni" - mówi jedna z takich osób. Bo Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni znany jest ze swojej mocno napuszonej, bombastycznej atmosfery, eleganckich, drogich kreacji i ekskluzywnych bankietów, na które wstęp mają tylko wybrańcy. W Koszalinie jest zupełnie inaczej. Festiwalowy dress code jest bardzo niezobowiązujący, a że impreza niemal zawsze odbywa się przy pięknej, wczesnoletniej pogodzie, dominują krótkie rękawy, krótkie spodnie, krótkie lekkie sukienki.

Nikt nie zapomina też ani przez moment, że tuż obok Koszalina leży nadmorskie Mielno. Tam zakwaterowana jest spora część festiwalowych gości i gościń, tam odbywają się oficjalne i te całkiem nieformalne festiwalowe imprezy, tam wreszcie zawsze można po prostu iść na plażę, jeśli ktoś chce przez chwilę odpocząć od oglądania filmów. Czy to wszystko nie brzmi jak bardzo mocna zachęta, żeby wybrać się w połowie czerwca na środkowe Pomorze i sprawdzić, co słychać u najmłodszego pokolenia polskiego kina?

Więcej o: