"Mała syrenka" Roba Marshalla wywołała sporo kontrowersji, zanim pojawiła się na ekranach kin. Niektórzy widzowie obruszyli się, że twórcy odeszli od wizerunku Arielki znanego z oryginalnej animacji. W tym miejscu warto przypomnieć, że syreny to istoty mitologiczne, które nie istnieją naprawdę, stąd merytoryczna dyskusja o tym, jaki kolor skóry powinny mieć w filmach, a jakiego mieć absolutnie nie mogą, jest wysoce utrudniona.
Nowy film Disneya pojawił się w polskich kinach 26 maja i zebrał całkiem dobre recenzje. Krytycy co prawda nie nazywają produkcji arcydziełem, jednak podkreślają poprawność obrazu, a często nawet progres w porównaniu do oryginału. Gorsze reakcje widzów wywołały natomiast filmy Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa zrealizowane na podstawie książek Blanki Lipińskiej - "365 dni: Ten dzień" i "Kolejne 365 dni". I nie wspominamy o tym wcale przypadkowo.
Filmy Bialowąs i "Małą syrenkę" różni niemal wszystko - od grupy odbiorców zaczynając, a na przekazie i fabule kończąc. Jednak jak się okazuje, polskie produkcje mają co najmniej jeden punkt łączący je z najnowszym dziełem Disneya. Ciekawostkę z planu nagrywania ekranizacji swoich erotyków zdradziła na Instagramie Blanka Lipińska.
Jak opowiada pisarka, "Mała syrenka" była kręcona w tym samym miejscu i czasie, co dwa ostatnie filmy z serii "365 dni". "Tak się trochę podmienialiśmy" - zadeklarowała Blanka Lipińska. Słowa autorki bestsellerów zgadzają się z doniesieniami zagranicznych mediów. Między innymi portal Variety publikował informację, że zdjęcia do "Małej syrenki" powstawały na Sardynii, włoskiej wyspie. Wybór miejsca był związany z krystalicznymi, szmaragdowymi wodami oraz skalistymi brzegami, które idealnie pasowały do disneyowskich kadrów.
Lipińska zaznaczyła również, że ma w zanadrzu dużo więcej opowieści związanych z dzieleniem planu z twórcami "Małej syrenki", jednak stwierdziła, że oszczędzi szczegółów swoim widzom. Ton pisarki sugeruje, że nie wszystkie doświadczenia były przyjemne i warte zachowania w pamięci.
Sardynia była wybierana przez twórców filmowych już wielokrotnie. To właśnie tam kręcono ujęcia do filmu o Jamesie Bondzie z 1977 roku - "Szpieg, który mnie kochał", czy serialu "Paragraf 22" w reżyserii George'a Clooneya. Co ciekawe, ekipy chcące realizować filmy na wyspie muszą przestrzegać protokołu zwanego Green Set, który przewiduje zminimalizowanie negatywnego wpływu działań filmowców na środowisko.