Zasłynął rolą w "Czterdziestolatku". Denerwowało go, gdy ludzie wołali za nim "panie Maliniak"

Roman Kłosowski w pamięci fanów trwale zapisał się rolą Maliniaka w "Czterdziestolatku". Aktor początkowo nie chciał przyjąć angażu w produkcji, później nieco przeszkadzała mu łatka technika budowlanego, która przylgnęła do niego na lata. 11 czerwca mija 5. rocznica śmierci Kłosowskiego.

Roman Kłosowski w młodości nie myślał o karierze scenicznej. Był buntowniczym nastolatkiem i widział dla siebie przyszłość w sporcie. Chciał być bokserem lub piłkarzem, ale po dołączeniu do kółka teatralnego odnalazł w sobie pasję do aktorstwa. Po maturze postanowił zdawać do warszawskiej szkoły teatralnej. – Profesorowie mówili, że jestem wydarzeniem teatralnym. Jak człowiek o tak nikczemnej posturze dostał się do szkoły? – wspominał po latach. Początkowo pod wrażeniem nie był profesor Aleksander Zelwerowicz, dziś patron uczelni. – Głos dobry, ale nic poza tym – powiedział podczas pierwszego spotkania.  Jak przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kłosowski, na początku studiów usłyszał jeszcze więcej słów krytyki. – Panie Romanie, czy pan zdaje sobie sprawę z tego, że pan jest... z francuska mówiąc, żeby zbytnio pana nie urazić, curduple. Curduple jamnikowaty – powiedział Zelwerowicz. Podobne złośliwości już się jednak nie powtórzyły i Kłosowski skończył studia bez problemów.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Część Wilkowyj dziś. Tak wygląda kultowa ławeczka z "Rancza"

Po studiach poznał żonę. Byli razem 58 lat. Krystyna i aktorstwo były "miłości jego życia"

Po studiach wyjechał do Szczecina. To tam poznał swoją przyszłą żonę. Krystyna marzyła o zostaniu aktorką, udała się więc do poradni dla kandydatów, w której pracował Kłosowski. Aktor zażartował, że lepiej, by zamiast ról aktorskich pomyślała o wybraniu roli… jego żony. Pobrali się kilka miesięcy później, w 1955 roku, i tworzyli szczęśliwe małżeństwo przez kolejnych 58 lat, aż do śmierci Krystyny Kłosowskiej. Pod koniec życia żona została jego agentką. Kłosowski zmagał się z poważnymi problemami ze wzrokiem, które ostatecznie stały się powodem zakończenia kariery aktorskiej. – Nie umiałbym żyć bez pracy, nie umiałbym też żyć bez Krystyny, więc sprytnie połączyłem dwie największe miłości mojego życia i po prostu pracuję z żonąprzyznał aktor.

Kłosowski początkowo nie chciał roli w "Czterdziestolatku". "Grałem bardzo serio, a ludzie pękali ze śmiechu"

Na deskach teatru Roman Kłosowski zadebiutował w 1953 roku, w tym samym roku wystąpił też po raz pierwszy na ekranach. W 1956 roku zagrał główną rolę u Jerzego Kawalerowicza w filmie "Cień", w 1964 roku u Aleksandra Forda w "Pierwszym dniu wolności". Obie produkcje znalazły się w głównym konkursie festiwalu w Cannes. Największą popularność Kłosowski zyskał w 1975 roku dzięki roli Romana Maliniaka w serialu "Czterdziestolatek". Kultową produkcję można obejrzeć na stronie vod.tvp.pl.

Początkowo aktor nie chciał się zgodzić na angaż w produkcji. Miał bowiem pewne obiekcje co do postaci. W późniejszych latach nie było też dla niego łatwe to, że dla wielu widzów stał się Maliniakiem. – Zaczęło mnie w którymś momencie denerwować, kiedy ludzie podchodzili do mnie na ulicy i wołali: panie Maliniak! – wyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

I choć widzowie pamiętają przede wszystkim jego role komediowe, sam Kłosowski podkreślał, że lepiej czuł się w tych poważniejszych kreacjach. – Grałem bardzo serio, a ludzie pękali ze śmiechu. Trochę mnie to peszyło, ale uprzytomniło, że mam w sobie coś zabawnego – zdradził w jednym z wywiadów. – Jestem dziś aktorem spełnionym, bo był Kłosowski komediowy, śmieszny, ale był też inny cierpiący i refleksyjny – przyznał w jednym z ostatnich wywiadów dla Polskiego Radia. Roman Kłosowski zmarł 11 czerwca 2018 roku. Miał 89 lat.

Więcej o: