O co chodzi w "Asteroid City"? Spoilerowe wyjaśnienie fabuły

Precyzyjny do szpiku kości Wes Anderson powraca po niespełna dwóch latach na kinowe ekrany, a wraz z nim jego ulubieni aktorzy. W najnowszym filmie zabiera nas w niespieszną podróż do lat 50. XX wieku do sennej mieściny położonej na skraju pustyni. W tytułowym "Asteroid City" wydarzy się coś, co zmieni bieg historii, ale to wszystko jest jedynie tłem do pokazania nam czegoś zupełnie innego.

Wes Anderson zaliczany jest obecnie do grona najbardziej ekscentrycznych reżyserów. Znany jest ze swojego zamiłowania do symetrii, pastelowych barw i błyskotliwych dialogów. Wszyscy fani jego poprzednich produkcji, w których obecne były te elementy, nie będą zawiedzeni po seansie "Asteroid City", którego akcja także podzielona jest na kilka aktów. A poza tym toczy się dwupoziomowo – okazuje się, że główna historia jest w rzeczywistości sztuką teatralną i oprócz niej możemy też obserwować to, co działo się przy etapie tworzenia jej, jak i za kulisami teatru.

Więcej ciekawych informacji ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Asteroid City. Kiedy rozgrywa się akcja

W scenie otwierającej film widzimy przygarbionego pisarza (Edward Norton), który ślęczy nad maszyną do pisania, aby jak najdokładniej napisać swoje dzieło. O jego losach opowiada nam spiker w klasycznym czarno-białym programie telewizyjnym i to idealnie wprowadza nas już w nastrój tamtych czasów i filmów. Ta scena od razu skojarzyła mi się z nazywanym mianem "najgorszego" filmu wszech czasów, czyli "Planem 9 z kosmosu" legendarnego Eda Wooda, który miał premierę w 1959 roku. Ze względu na osadzenie akcji w podobnych czasach, tematykę UFO, jak i samą stylistkę niektórych scen.

Nie chcę, aby porównanie do tego filmu brzmiało zniechęcająco, bo sam klimat tego typu produkcji jest dla mnie niezwykle frapujący, a Andersonowi udało się go stworzyć i do tego połączyć ze swoim poniekąd teatralnym stylem. Bo stworzone z makiet tytułowe miasteczko położone jest na pustkowiu i wygląda tak, jakby życie przed rozpoczęciem całej historii w ogóle tam nie istniało.

 

Bo w tym zapomnianym przez Boga miejscu atrakcjami są jedynie gigantyczny krater meteorytowy, który istnieje od 23 września 3007 r. p.n.e., oraz pobliskie obserwatorium astronomiczne. W związku z tym organizowane jest wydarzenie, dla którego co roku zjeżdżają do miasta goście. To coroczny Asteroid Day połączony z konkursem naukowego "Junior Stargazer" dla uzdolnionej młodzieży.

W "Asteroid City" mamy całe spektrum osobowości, które łączy przełomowe wydarzenie

Z tego powodu do miasteczka przybywają fotograf wojenny Augie (Jason Szwatzman) z czwórką swoich dzieci – trzema córkami i jednym synem, który jest nominowany w plebiscycie dla młodych naukowców. Mężczyzna zmaga się z wielką zagwozdką, ponieważ musi poinformować swoje pociechy o śmierci ich matki. Nieustannie zastanawia się, jak to zrobić, i cały czas próbuje odłożyć to w czasie. 

W lokalnym bistro poznaje matkę innego uzdolnionego dzieciaka –  gwiazdę amerykańskiego kina Midge Campell (Scarlett Johansson), która czasy świetności ma już za sobą. Wkrótce tych dwoje połączy coś więcej niż posiadanie dzieci w podobnym wieku, a temu wszystkiemu towarzyszyć będzie zdarzenie, którego nikt się nie spodziewał. Podczas gali konkursu nagle przed wszystkimi zgromadzonymi pojawi się kosmita, który wygląda jak rodem wyjęty z filmów klasy B. 

To niespodziewane zjawisko powoduje, że miasteczko zostaje objęte kwarantanną, a wszyscy przebywający w Asteroid City muszą w nim pozostać do odwołania. Bliskie spotkanie trzeciego stopnia u najmłodszych spowodowało tylko większą chęć zdobywania wiedzy, a ich rodzice w tym czasie zaczynają się lepiej poznawać, a nawet wchodzić w głąb samych siebie, co pozwala im dostrzec wiele rzeczy, na które wcześniej nie zwracali uwagi. 

Po tym filmie każdy dowie się czegoś o sobie

Cała historia jest przeplatana scenami z bohaterami, którzy w rzeczywistości są odpowiedzialni za ten spektakl. W pewnym momencie poznajemy reżysera sztuki (Adrien Brody), który zdaje sobie sprawę, że chyba nie rozumie sensu przedstawienia. Podobnego zdania jest rozmawiający z nim za kulisami Augie. Wtedy reżyser mówi do niego: "To nieważne, po prostu opowiadaj dalej historię". Bo skoro jakoś idzie, to po co to przerywać? Tak samo przecież działamy w życiu.

W produkcji oprócz Scarlett Johansson i Jasona Szwatzmana zobaczymy także plejadę innych gwiazd, która niejednokrotnie pojawiała się już w produkcjach Andersona. Są to m.in. Tilda Swinton, Jeffrey Wright, Liev Schreiber, Maya Hawke, Steve Carell, Matt Dillon, Willem Dafoe, Margot Robbie, Tony Revolori i Jeff Goldblum. Jednak dużą sensację przed premierą wzbudził też występ Toma Hanksa w tym filmie. Jest to debiut aktora w produkcji Andersona. 

Film zadebiutował w polskich kinach 16 czerwca i jest to propozycja, która idealnie współgra z początkiem wakacji. "Asteroid City" to lekkie kino, które wbrew pozorom pozwala nam wgłębić się w ponadczasowe życiowe rozterki, a dzięki bogatemu spektrum bohaterów każdy z nas będzie mógł się utożsamić z którąś z postaci. Siłą produkcji Andersona jest także niespieszny klimat, który połączony z urokliwymi kadrami i chwytającymi dialogami sprawia, że nie chce oderwać się od niego oczu. Ani uszu!

Więcej o: