Gdy w 1983 roku Lech Dyblik uzyskał dyplom krakowskiego PWST, był już od dwóch lat związany ze stołecznym Teatrem Narodowym. Na ekranie debiutował jeszcze wcześniej, bo w 1978 roku, w serialu "Ślad na ziemi", zaś pierwszą filmową rolę otrzymał w dramacie obyczajowym "Noc poślubna w biały dzień" Jerzego Gruzy.
Dyblik wyróżniał się na ekranie. Był charakterystyczny, z łatwością odnajdywał się w różnych rolach i będąc nawet na drugim planie, potrafił przyćmić pozostałych bohaterów. Szedł jak burza, wspinając się po kolejnych szczeblach kariery, jednak niewiele brakowało, a straciłby wszystko to, na co tak długo i wytrwale pracował. Powodem było uzależnienie od alkoholu, z którym zmagał się od nastoletnich lat. W wywiadzie dla Plejady wspominał, że już jako dziecko obserwował, jak jego ojciec zagląda do kieliszka. — Dorastałem w cieniu awantur, czekając z matką, kiedy i w jakim stanie ojciec wróci. Miałem dla niego wyłącznie najgorsze uczucia — opowiadał, dodając, że alkoholizm był w jego rodzinie od pokoleń, uzależniony był bowiem także jego dziadek.
Z czasem aktor także wpadł w sidła nałogu i nie mógł nawet rozpocząć dnia bez łyka napoju wysokoprocentowego. Mimo usilnych próśb żony, z którą doczekał się trzech córek, nie chciał podjąć się terapii. Na własną rękę robił sobie tzw. detoksy, lecz każda dłuższa abstynencja kończyła się jeszcze dłuższym cugiem. W tym czasie przechodził również kryzys związany z karierą. Chciał grać duże role, a otrzymywał wyłącznie epizody, czuł się niedowartościowany, a alkohol koił ten smutek. Wtedy po raz pierwszy pomyślał o tym, by odebrać sobie życie, lecz wiara w Boga dała mu nadzieję na poprawę sytuacji. — Myślałem, że samobójstwo będzie najlepszym pomysłem. Uważałem, że moje życie nie ma sensu, szkoda wysiłku. Dziękuję Bogu, że nie skończyłem ze sobą. Okazało się, że moje życie jest atrakcyjne i pełne satysfakcji — mówił w wywiadzie dla portalu Aleteia.
Pierwszy raz do poradni odwykowej zawiózł go kolega, z którym pracował w teatrze. Choć wtedy nie skorzystał z pomocy, to pół roku później wrócił w to samo miejsce sam, by zgłosić się do specjalistów. — Wydawało mi się, że już się z tego nie podźwignę — wspominał w Plejadzie. Wtedy usłyszał, że chęć do zmiany jest już wielkim krokiem w kierunku trzeźwości. Aktor poszedł na odwyk, a później przez długi czas wytrwale uczęszczał na spotkania, ucząc się walki z mechanizmami, przez które sięgał po napoje wyskokowe. Z czasem udało mu się stanąć na nogi i dziś z dumą mówi, że już od ponad 30 lat jest abstynentem. Dyblik chętnie pojawia się na spotkaniach z osobami, mającymi ten sam problem, co on. Opowiada wówczas swoją historię, dzieli się doświadczeniami i zachęca do podjęcia terapii. Wie, jak podstępna jest to choroba i jak wiele wysiłku trzeba włożyć w jej pokonanie, wciąż pamięta bowiem wszystkie trudne chwile, lecz, jak przekonuje, trzeźwość jest jednocześnie motywacją do zmiany i nagrodą za włożony w tę zmianę trud.
Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.
Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz skorzystać z Kryzysowego Telefonu Zaufania pod numerem 116 123. Na stronie centrumwsparcia.pl znajdziesz też listę organizacji prowadzących dyżury telefoniczne specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego, pomocy dzieciom i młodzieży czy ofiarom przemocy.