Gwiazdy wyszły z premiery "Oppenheimera", aktorzy dołączyli do strajku. Takiej sytuacji nie było od lat 60.

Cillian Murphy, Emily Blunt, Florence Pugh, Matt Damon - to część obsady "Oppenheimera". Reżyser Christopher Nolan poinformował, że opuścili londyńską premierę filmu, żeby dołączyć do rozpoczętego w jej czasie strajku związku zawodowego aktorów. W ten sposób dołączyli do pikietujących już od kilku tygodni hollywoodzkich scenarzystów.

Christopher Nolan poinformował prasę w czwartek wieczorem, że związani z jego produkcją aktorzy wyszli z uroczystej premiery jednego z najbardziej oczekiwanych filmów roku, żeby pisać hasła na transparentach. - Muszę docenić pracę naszej niesamowitej obsady, na czele której stoi Cillian Murphy - powiedział reżyser ze sceny. - Lista jest ogromna: Robert Downey Jr, Matt Damon, Emily Blunt, Florence Pugh, Kenneth Branagh, Rami Malek i wielu innych. Widzieliście ich tu wcześniej na czerwonym dywanie. Niestety, wyszli, by przygotować transparenty przed zbliżającym się strajkiem SAG, dołączając do jednej z moich gildii, Gildii Scenarzystów, w walce o sprawiedliwe płace dla członków ich związku - tłumaczył.

Aktorzy "Oppenheimera" dołączyli do strajku. Taka sytuacja ostatnio była w latach 60.

Już kilkanaście godzin wcześniej pojawiały się informacje, że tak może się skończyć premiera "Oppenheimera". Z tego powodu organizatorzy przyspieszyli nawet o godzinę rozpoczęcie premiery, żeby można było chociaż zobaczyć aktorów na czerwonym dywanie. Film do polskich kin ma trafić 17 lipca.

Zobacz wideo Oppenheimer - zwiastun

Negocjacje kontraktowe między związkiem zawodowym aktorów SAG-AFTRA i AMPTP zostały zerwane w środę, a krajowy zarząd gildii spotkał się w czwartek, aby formalnie zatwierdzić rozpoczęcie strajku. Od piątkowego poranka oficjalnie zatem przedstawiciele dwóch dużych związków zawodowych będą protestować m.in. przeciw temu, w jaki sposób producenci wynagradzają ich za pracę przy filmach, które trafiają na platformy streamingowe takie jak Netflix, HBO MAX, Amazon Prime Video czy Disney+. 

To pierwszy strajk aktorów przeciwko przemysłowi filmowemu i telewizyjnemu od 1980 roku i pierwszy raz, kiedy aktorzy i scenarzyści strajkują w tym samym czasie od 1960 roku, kiedy Ronald Reagan był prezesem Screen Actors Guild. 

Co oznacza strajk aktorów?

Strajk aktorów oznacza nie tylko powstrzymanie się od pracy na planie, ale także m.in. zaprzestanie promowania już gotowych filmów (w tym pojawiania się na czerwonym dywanie czy udzielania wywiadów). Oczywiście, duże znaczenie dla uświadomienia sytuacji mają takie gesty jak ten obsady "Oppenheimera", ale trzeba pamiętać, że związek aktorów, a także scenarzystów, to nie tylko zarabiający miliony dolarów za projekt gwiazdorzy, ale tysiące ludzi, którzy dostają dużo mniejsze pieniądze za swoją pracę. SAG-AFTRA zrzesza 160 tys. osób. Od momentu mocnego wejścia na rynek platform streamingowych ich dochody wcale nie uległy poprawie, a widać coraz większe nierówności. W dodatku coraz częściej mówi się o zastępowaniu scenarzystów czy aktorów sztuczną inteligencją, co budzi obawy twórców.

Wśród postulatów są te o zwiększenie stawki minimalnej, która nie była od dawna waloryzowana; wzrost tantiem za produkcje pokazywane na platformach streamingowych; określenie zasad wykorzystania AI, szczególnie jeśli chodzi o prawa do wizerunku aktorów oraz do finansowej rekompensaty, gdy ich praca jest wykorzystywana w procesie nauki sztucznej inteligencji.

Strajk scenarzystów groził powstawaniem mniejszej liczny scenariuszy, co przełoży się na liczbę filmów czy mniejszą liczbę odcinków seriali w najbliższym czasie (podobna sytuacja miała miejsce w 2008 roku, gdy scenarzyści wstrzymali się od pracy przez prawie trzy miesiące). Teraz 11 tys. członków tej gildii protestując wpłynęła już np. na wstrzymanie pracy nad takimi tytułami jak "Stranger things" czy "Blade". Dołączenie aktorów oznacza wstrzymanie prac na planach w przypadku już gotowych scenariuszy. Pradopodobnie przyjdzie nam dłużej poczekać choćby na "Gladiatora 2" Ridleya Scotta czy "Deadpool 3" z Ryanem Reynoldsem.

Na razie nikt nie chce ustąpić

Jeszcze w środę szef studia Disney Bob Iger powiedział, że aktorzy mają oczekiwania, które nie są realistyczne i  destrukcyjny sposób dokładają jedynie wyzwań, przed którymi już stoi ta branża. Z kolei w trakcie nieudanych negocjacji związku zawodowego aktorów z AMPTP zrzeszającą największe wytwórnie hollywoodzkie i platformy streamingowe przedstawiciel SAG-AFTRA Duncan Crabtree-Ireland stwierdził:

Studia i platformy streamingowe w ostatnich latach dokonały znaczącej rewolucji w branży filmowej. Jednocześnie stoją na stanowisku, że warunki kontraktu zbiorowego powinny pozostać niezmienne, niczym zatopione w bursztynie.

Scenarzyści strajkują już od pierwszych dni maja. Nie da się jednak ukryć, że gwiazdy Hollywood mogą mieć większą siłę przebicia. Ostatni strajk aktorów z 1986 roku skończył się po 14 godzinach.

Więcej o: