Maja Ostaszewska jest jedną z najpopularniejszych polski aktorek. Na swoim koncie ma wiele znakomitych ról w produkcjach najwybitniejszych reżyserów. Największy sukces przyniosły jej takie filmy jak "Body/Ciało" czy "Śniegu już nigdy nie będzie", które wyreżyserowała Małgorzata Szumowska, była żona jej wieloletniego partnera, Michała Englerta. Jak doszło do ich pierwszego spotkania?
Maja Ostaszewska przez 2 lata pojawiała się u boku znanego reżysera, scenarzysty i aktora, Łukasza Barczyka. Parę tworzyli nie tylko prywatnie, ale i zawodowo. Wspólnie zrealizowali wiele świetnych produkcji, m.in. "Patrzę na ciebie, Marysiu" czy kultową "Hiszpankę". Choć ostatecznie ich drogi się rozeszły, to zawodowo kontynuowali współpracę przez kolejne 3 lata. Wszystko zmieniło się dopiero w 2004 roku, gdy w życiu aktorki pojawiła się nowa miłość.
To właśnie wtedy ruszyły prace na planie filmu "Solidarność, Solidarność" realizowanego w ramach 25. rocznicy powstania Solidarności. Produkcja składała się z trzynastu 10-minutowych etiud, a w jednej z nich o tytule "Ojciec" wystąpiła właśnie Maja Ostaszewska. Reżyserią zajęła się Małgorzata Szumowska, zaś operatorem był jej były mąż, Michał Englert, z którym rozwiodła się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Między aktorką i filmowcem od razu zaiskrzyło, lecz to, że są sobie pisani, zrozumieli dopiero podczas jednej z imprez, na której spotkali się przypadkiem. – Zauważyliśmy się w Sopocie, na imprezie w SPATiF-ie. Zaczęliśmy tańczyć. O świcie na molo wiedzieliśmy już, że trudno będzie się rozstać. To była eksplozja. Strasznie się zakochałam – wspominała gwiazda na łamach "Vivy". Choć obydwoje byli już po przejściach i nie szukali wówczas związku, to czuli, że ich drogi nie przecięły się przez przypadek. – Spotkaliśmy się jako osoby dorosłe, po różnych doświadczeniach. Wiedzieliśmy, czego oczekujemy. Myślę, że oboje dobrze się dobraliśmy. Mamy wolne, twórcze zawody, doskonale się rozumiemy – opowiadała.
Po 2 latach związku na świecie pojawił się ich pierworodny syn, Franciszek, a później rodzina powiększyła się o kolejną pociechę, córkę Janinę. Mimo że Ostaszewska i Englert są razem już blisko 18 lat, to nigdy nie zdecydowali się stanąć na ślubnym kobiercu. Powód? Obydwoje zgodnie twierdzą, że papierek nie jest im potrzebny do szczęścia, a fundamentem udanego związku jest przyjaźń i relacja partnerska. – Nie wyobrażam sobie wyjścia za mąż tylko dlatego, by sprostać presji społecznej. Ślub nie sprawi również, że mąż czy żona będzie naszą własnością, bezwarunkowo i na zawsze. Rodzinę tworzymy od dawna, bez papierka, i jesteśmy bardzo szczęśliwi – tłumaczyła aktorka kilka lat temu, dodając, że nie wyklucza, iż w przyszłości zmienią zdanie i zdecydują się na ślub.
Łączy ich pasja i zamiłowanie do sztuki, mają również podobne poglądy na większość fundamentalnych spraw, a także silne charaktery. – Mamy duże temperamenty, ale naturalne wyrażanie emocji jest oczyszczające i szczere. Czasem przypominamy włoski schemat: pół tygodnia potrafi być cudownie, a pół niemal w kryzysie – opowiadała Ostaszewska na łamach "Elle". Kompromisy to jednak ich mocna strona, bo z każdej trudnej sytuacji wychodzą obronną ręką i potrafią znaleźć rozwiązanie. Jaka jest więc ich recepta na udany związek? Twierdzą, że nie ma uniwersalnego schematu, który sprawdzi się w każdej relacji. Najważniejsze, to chcieć poznać partnera i być otwartym na to, co ma do zaoferowania. – Ważniejsze jest to, co dzieje się, kiedy jesteśmy razem niż rozmyślanie o chwilach, kiedy nie jesteśmy –tłumaczyła Ostaszewska.