"Zaginiona dziewczyna" wydarzyła się naprawdę, choć miała inny finał. Laci zniknęła w 8. miesiącu ciąży

Prawdziwe historie kryminalne często inspirują pisarzy czy twórców filmowych. Tak było również w przypadku zbrodni, do której doszło w 2002 roku. Zniknięcie Laci Peterson stało się inspiracją dla filmu "Zaginiona dziewczyna". Choć prawdziwa historia ma nieco inny finał.

Laci Rocha poznała Scotta Petersona w restauracji, w której pracował. W 1994 roku wymienili się numerami telefonów, w końcu zaczęli się spotykać. Po dwóch latach zamieszkali razem, a w 1997 roku, gdy Laci skończyła studia z projektowania ogrodów, postanowili się pobrać. W teorii wszystko układało się pomyślnie, a Laci i Scott tworzyli szczęśliwą i dobraną parę. Razem prowadzili sportowy bar. Matka Petersona nawet po latach twierdziła, że jej syn i jego żona "byli dla siebie stworzeni".

Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Fajbusiewicz o inspiracjach kryminalnych: W życiu kryminał jest zawsze ciekawszy, niż ten napisany

Laci Peterson zaginęła w Wigilię. Była w ósmym miesiącu ciąży

Rzeczywistość okazała się mniej różowa. Już wtedy Scott zaczął wikłać się w romanse. Mimo to w październiku 2000 roku Petersonowie sprzedali bar i kupili dom z trzema sypialniami i zaczęli rozważać powiększenie rodziny. W 2002 roku okazało się, że Laci jest w ciąży. W listopadzie, na ok. trzy miesiące przed zaplanowaną datą porodu, Scott rozpoczął kolejny romans.

W Wigilię 2002 roku Scott niespodziewanie poinformował rodzinę, że ciężarna Laci zaginęła. Twierdził, że gdy wychodził tego dnia z domu z planem łowienia ryb w oddalonym o niemal 150 km Berkeley Marina, będąca w ósmym miesiącu ciąży Laci zamierzała iść z psem na spacer. Pies, golden retriever o imieniu McKenzie, po jego powrocie siedział na podwórku, ale po żonie Petersona ślad zaginął. Przed domem zaparkowany był także samochód Laci. Zaniepokojona rodzina powiadomiła policję, a funkcjonariusze zaczęli śledztwo.

Scott Peterson od razu wzbudził podejrzenia śledczych. "Nie wyglądał na człowieka zdruzgotanego"

Mąż od razu wzbudził podejrzenia policjantów. - Nie myślałem, że to zrobił, ale byłem trochę zbity z tropu jego spokojną, chłodną postawą i brakiem pytań - wspominał Jon Buehler, detektyw zajmujący się sprawą, w rozmowie z ABC News. Jak twierdził, niepokój wywoływało zachowanie Petersona, będące "dziwnym połączeniem uprzejmości i arogancji". - Po prostu nie wyglądał na człowieka zdruzgotanego lub choćby zaniepokojonego zniknięciem żony i jej możliwą śmiercią - dodał funkcjonariusz.

Gdy o sprawie zrobiło się głośno, na policję zadzwoniła kochanka Scotta Petersona. Nie miała pojęcia, że gdy nawiązał z nią romans, był żonaty, a jego żona była w ciąży. To potwierdziło podejrzenia śledczych, brakowało jednak dowodów. Minęło kilka miesięcy, gdy para spacerująca z psem w kwietniu 2003 roku odnalazła ciało kobiety pozbawione głowy i kończyn. Dopiero na podstawie badań DNA udało się potwierdzić tożsamość Laci Peterson i jej nienarodzonego syna. Scott został aresztowany, ciało jego żony znaleziono bowiem niedaleko miejsca, w którym miał łowić ryby. Choć obrońcy mężczyzny starali się przekonać przysięgłych, że został wrobiony, skazano go na karę śmierci za zabójstwo żony i nienarodzonego dziecka. Scott Lee Peterson do dziś utrzymuje, że jest niewinny. W 2021 roku sąd zmienił mu wymiar kary. Wycofano karę śmierci, wyrok zmieniając na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Zaginięcie Laci Peterson zainspirowało film "Zaginiona dziewczyna". Historia miała jednak inny finał

Historia Laci Peterson stała się inspiracją dla Gillian Flynn, która w 2012 roku wydała książkę "Gone Girl". Dwa lata później na podstawie scenariusza Flynn powstał film, "Zaginiona dziewczyna", z Benem Affleckiem i Rosamund Pike w rolach głównych. Historia opowiada o małżeństwie, Nicku i Amy. Kobieta znika w tajemniczych okolicznościach w dniu piątej rocznicy ślubu. Głównym podejrzanym szybko staje się Nick, na którego winę wskazują kolejne dowody. Uważni fani zwrócą uwagę, że historia przedstawiona na ekranie ma jednak nieco inne zakończenie.

Więcej o: