Seria filmów "Powrót do przyszłości" obiecywała widzom niekurzący się papier, niezwykłe kuracje odmładzające, które miały wydłużać życie o kilkadziesiąt lat oraz latające samochody tak powszechne, jak te jeżdżące dzisiaj po ulicach. Chociaż nie wszystkie przewidywania twórców produkcji na temat światowego postępu technologicznego się sprawdziły, seria nadal pozostaje jedną z najlepiej ocenianych w swoim gatunku przez widzów i krytyków.
W 1985 roku miliony widzów na całym świecie pokochały ekscentrycznego naukowca Emmetta Browna (Christopher Lloyd), którego wynalazek namieszał w życiu młodego Marty'ego McFlya (Michael J. Fox). Fani amerykańskiej produkcji do dziś mają duży sentyment do aktorskich kreacji znanych z serii, podobnie zresztą jak obsada do swoich niezapomnianych ról.
Aktorzy znani z "Powrotu do przyszłości" regularnie się spotykają. W lutym tego roku odwiedzili Fan Expo w Portland, gdzie wspominali czasy kręcenia kultowej serii. Tym razem Christopher Lloyd opublikował w mediach społecznościowych kolejną wspólną fotografię artystów i wzruszyli fanów.
Na zdjęciu poza Michaelem J. Foxem i autorem posta pojawił się również Thomas F. Wilson, który w produkcji wcielił się w Biffa oraz Lea Thompson, filmowa Lorraine, mama Marty'ego. Lloyd w podpisie do fotografii podpuścił fanów. Zastanawiał się, czy zdjęcie da radę zdobyć 88 tysięcy polubień. Dla wielbicieli znanej trylogii wyzwanie okazało się banalnie proste. Post ma już siedem milionów wyświetleń na koncie, a polubiło go ponad 263 tysiące użytkowników X (Twittera).
Trudno zaprzeczyć, że aktorzy zmienili się znacząco przez minione dziesięciolecia. Jeden z fanów zamieścił w komentarzu wzruszający kolaż, na którym wkleił obok aktualnego zdjęcia kadry z "Powrotu do przyszłości". Jeśli ktokolwiek miał problemy z rozpoznaniem artystów, zostały w prosty sposób zażegnane.
Chociaż fani od lat spekulują nad kolejną częścią "Powrotu do przyszłości", producent Bob Gale wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że nie chciałby kontynuacji serii. Stęsknionym wielbicielom serii niezmiennie poleca powtórzenie seansu, bo według niego tylko on może przywrócić dawne emocje związane z produkcją.