Zagrał tytułowego "Znachora" w nowej adaptacji. Rolę profesora Wilczura "los przyniósł mu na tacy"

Już niebawem na Netfliksie pojawi się nowy "Znachor". W tytułowego bohatera wcielił się Leszek Lichota. Aktor pojawił się w studiu "Dzień Dobry TVN", by opowiedzieć o kulisach powstawania produkcji. Wyjawił, co skłoniło twórców do ponownego zmierzenia się ze słynnym dziełem.

"Znachor" w reżyserii Jerzego Hoffmana, z Jerzym Bińczyckim i Anną Dymną w głównych rolach, uznawany jest za jedną z najwybitniejszych produkcji w rodzimej kinematografii. Kultowa adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza o tym samym tytule od ponad czterech dekad gromadzi przed telewizorami miliony widzów. 

Zobacz wideo "Znachor" i Dymna oczami Tomasza Stockingera. "Wszyscy byli zauroczeni Anią"

"Znachor". Netflix opublikował oficjalny zwiastun. Znamy datę premiery

Choć sprostanie pierwowzorowi jest nie lada wyzwaniem, Netflix postanowił podjąć ryzyko. Do sieci trafiła właśnie oficjalna zapowiedź nowej odsłony "Znachora" w reżyserii Michała Gazdy, która dołączy do biblioteki platformy już 27 września 2023 roku i będzie dostępna aż w 190 krajach na całym świecie. Tym razem postać profesora Rafała Wilczura wykreuje na ekranie Leszek Lichota, znany m.in. z seriali "Wataha" czy "Prawo Agaty". W obsadzie, obok aktorów młodego pokolenia, zobaczymy również plejadę największych gwiazd, w tym m.in. Marię Kowalską, Annę Szymańczyk, Mikołaja Grabowskiego, Izabelę Kunę, Łukasza Szczepanowskiego, Artura Barcisia czy Jarosława Grudę.

 

Nowy "Znachor" zrobi furorę? Leszek Lichota opowiedział o kulisach powstawania filmu

W ramach promocji filmu Leszek Lichota pojawił się w studiu "Dzień Dobry TVN", by udzielić wywiadu Dorocie Wellman i Marcinowi Prokopowi. Przyznał, że zmierzenie się z kultowym bohaterem, którego widzowie pokochali za sprawą produkcji z lat 80., było wyzwaniem, lecz potraktował to jako "nagrodę od losu", bo taka szansa nie przytrafia się każdemu. - Jeżeli bym tego nie wziął, to wziąłby to ktoś inny i bym bardzo żałował do końca życia. Ja to uznałem za nagrodę. […] Raz na pokolenie, albo na dwa pokolenia, zdarzy się komuś móc zagrać "Znachora", to jeżeli los przyniósł to mi na tacy, to jest to wyzwanie, a ja lubię wyzwania - wyznał.

Aktor opowiedział również o procesie powstawania filmu i początkach pracy na planie. Przyznał, że do roli podszedł z ogromnym zaangażowaniem, zdecydował się zapuścić brodę oraz włosy, by być na ekranie jak najbardziej autentycznym. - Chcieliśmy, żeby wszystko było jak najbardziej realne - podkreślił i zapewnił jednocześnie, że cała ekipa włożyła wiele starań i pracy w to, by przedstawić tę historię z zupełnie innej niż dotychczas perspektywy. - Język kina się zmienia, nasza wrażliwość się zmienia, więc każde pokolenie, moim zdaniem, ma prawo pewne takie evergreeny opowiadać po swojemu - tłumaczył odtwórca tytułowego bohatera.

Twórcy nie chcieli, by nowa odsłona była remakiem obrazu Hoffmana, a jedynie kolejną adaptacją książki. Ogromny nacisk kładli przede wszystkim na to, by poza głównym wątkiem poruszyć również inne, dodatkowe kwestie, które we wcześniejszych wersjach nie miały szansy wybrzmieć. - Troszkę współczesnego myślenia daliśmy tym postaciom, mimo że są osadzone w latach 30. - opowiadał. - Musieliśmy być w jakiś sposób szczerzy wobec tej historii i nie udawać, nie nadgrywać - skwitował Lichota.

Więcej o: