Agnieszka Holland pokazała swój najnowszy film na Międzynarodowym Festiwalu w Wenecji w miniony wtorek. Społeczność międzynarodowa jest zachwycona "Zieloną Granicą" - film typowany jest do głównej nagrody w konkursie i zbiera entuzjastyczne recenzje. Ale to wszystko dzieje się poza granicami Polski. W Polsce ze strony rządowej dominuje jeden przekaz - taki, jaki zaprezentował minister Zbigniew Ziobro na Twitterze.
Jak przystało na jednego z samozwańczych królów polskiej sceny politycznej na Twitterze, Zbigniew Ziobro postanowił w swoim komentarzu pójść ad extremum. Użył karty pułapki w postaci porównania do nazistów i zastosował słowa-klucze: III Rzesza, Niemcy, propagandowe filmy. Wszystko to oczywiście w kontekście Agnieszki Holland i filmu "Zielona Granica", którego nie miał okazji oglądać, bo na Festiwal w Wenecji nie pojechał:
W III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland... - stwierdził, komentując wywiad reżyserki dla "Newsweeka".
Autorka "Zielonej Granicy" krótko skwitowała w komentarzu dla "Gazety Wyborczej" słowa ministra sprawiedliwości: "To się nadaje na pozew, nie na komentarz" - powiedziała Agnieszka Holland.
Ataki rządu i szeroko pojętej prawicy na Agnieszkę Holland to efekt tematu, jaki reżyserka podjęła w "Zielonej Granicy". To zapis sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, na którą od dwóch lat Putin wspólnie z Łukaszenką wysyła do Polski uchodźców. Polska Straż Graniczna stosuje wobec przekraczających nielegalnie granice ludzi tzw. pushbacki, które Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku w 2022 roku uznał za sprzeczne z prawem polskim i międzynarodowym. "Zielona Granica" pokazuje sytuację sprzed wybudowania między Polską a Białorusią obrębionego drutem kolczastym płotu, kiedy pushbacki były metodą stosowaną rutynowo.