Wśród 23 tytułów walczących o Złotego Lwa znalazły się m.in. filmy Sofii Coppoli i Davida Finchera, ale także dwie produkcje Polaków. Od światowej premiery 5 września, a nawet jeszcze wcześniej, bo polityczne ataki na film Agnieszki Holland zaczęły się zanim ktokolwiek mógł film zobaczyć, nie cichną rozmowy o "Zielonej granicy". Po świetnym przyjęciu w Wenecji, produkcja jest mocnym kandydatem do głównej nagrody. Czy podobne szanse ma "Kobieta z..."? Film będzie miał swój pokaz 8 września.
- "Kobieta z… to dla nas naprawdę ważny film, owoc wieloletniej pracy, niezliczonych spotkań z osobami transpłciowymi - osobami w każdym wieku, mieszkającymi w Polsce od dziesięcioleci, którzy łaskawie zaufali nam i podzielili się swoimi historiami - mówią o swoim najnowszym filmie współreżyserzy, Małgorzata Szumowska i Michał Englert. Wcześniej w Wenecji pokazywany był ich film "Śniegu już nigdy nie będzie", który został wyróżniony Nagrodą Fundacji "Persona, Lavoro, Ambiente" za film o tematyce dotyczącej środowiska lub pracy.
"Kobieta z..." to polsko-szwedzka koprodukcja i rozgrywająca się na przestrzeni 45 lat opowieść o transpłciowej Anieli Wesoły, żyjącej na polskiej prowincji. W roli Anieli wystąpili Małgorzata Hajewska i Mateusz Więcławek (jako młoda Aniela). Akcja jest osadzona w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. W filmie zagrały również Joanna Kulig i Bogumiła Bajor. Duet reżyserski (razem napisali scenariusz, Englert jest też autorem zdjęć) tłumaczy:
Aniela, która przez prawie połowę swojego życia jako mężczyzna mieszkała w prowincjonalnym miasteczku, odbywając mozolną drogę do wolności, wydała nam się symboliczna, stając się metaforą przemian Polski, odzwierciedlającą społeczeństwo, które kiedyś zetknęło się w solidarności w celu obalenia reżimu komunistycznego. Społeczeństwo to opowiada się obecnie za polaryzacją postaw, niechęcią do akceptacji przekonań, które w innych częściach świata stały się już od dawna normą społeczną.
- To nie jest film o bojówce. To bardzo delikatny film - podkreśla Szumowska cytowana przez "Variety". - To opowieść w dużej mierze o miłości - dodaje laureatka Berlinale.
Pomysł na ten film zrodził się około 20 lat temu, kiedy Englert filmował pierwszą przeprowadzoną w naszym kraju operację korekty płci. Tytuł "Kobieta z..." nie jest przypadkowy. - To celowe nawiązanie do naszego Mistrza - Andrzeja Wajdy ("Człowiek z żelaza", "Człowiek z marmuru") - mówią twórcy. - W czasach, gdy kino jest zastępowane treścią, poczuliśmy silną potrzebę opowiedzenia wyjątkowej historii Anieli, zadawania pytań i nawiązywania w formie do klasycznych cech gatunku. W "Kobieta z…" występuje wiele osób transpłciowych, które wcielają się zarówno w postacie trans, jak i cis. Zespół produkcyjny składał się z wielu osób ze społeczności LGBTQ+. Mamy nadzieję, że nasz film pomoże ludziom zrozumieć, co to znaczy być osobą transpłciową i zwiększy poparcie dla zmian w prawie, które zagwarantują życie bez zagrożeń. Nasz film nie ocenia żadnej z przedstawionych postaw. Najbardziej znaczącym elementem jest humanistyczny ton poruszającej historii naszych głównych bohaterów, z szacunkiem śledzony przez naszą kamerę - zaznaczają Szumowska i Englert.
"Temat, jaki wybrali, jest zarazem uniwersalny, jak i lokalny" - zauważa Kuba Armata w Interii. "Kwestia tożsamości płciowej, czucia się obco i niekomfortowo we własnym ciele, wreszcie procedury korekty płci to problemy zrozumiałe pod każdą długością i szerokością geograficzną. Lokalny, gdyż Szumowska i Englert pokazali, z jakimi trudnościami czy dramatami, także pod kątem prawnym, takie osobą muszą wciąż zmagać się w Polsce, gdzie temat ten dalej nie jest należycie uregulowany. A horyzont czasowy, jaki przyjęli, jest rozległy. Od głębokiej komuny, przez przełom 1989 roku, kolorowe lata dziewięćdziesiąte, wejście w nowe stulecie - aż po dziś dzień. Przez cały ten czas niewiele w tej materii się zmieniło" - pisze. Chwali dbałość twórców, by uniknąć stereotypów, a także sposób, w jaki pokazana jest reakcja żony Andrzeja/Anieli (Joanna Kulig). "Choć czuję tu pewien niedosyt, bo żałuję, że ta opowieść o dwóch kobietach oraz ich budowanych na nowo wzajemnych relacjach nie została przez twórców bardziej pociągnięta i wyeksponowana" - zaznacza, przyznając produkcji 7/10.
Za montaż odpowiada Jarosław Kamiński, za muzykę Jimek, za produkcję: NOMAD Films (Klaudia Śmieja- Rostworowska, Bogna Szewczyk-Skupień, Katarzyna Jordan-Kulczyk, Gregory Jakilevitsch), Film i Vast (Kristina Borjeson), Common Ground Pictures (Jonas Kellagher) oraz Polski Instytut Filmowy. Gala wręczenia nagród, w tym tej najważniejszej, odbędzie się 9 września. W tym roku o tym, kto dostanie Złotego Lwa, decyduje jury, któremu przewodniczy Damien Chazelle.