O produkcji Agnieszki Holland było głośno już w chwili ogłoszenia rozpoczęcia prac nad nią. Jej powstanie krytykowali prawicowi politycy i publicyści. Inne emocje wywołał film na arenie międzynarodowej. Podczas premiery na festiwalu filmowym w Wenecji produkcja otrzymała 15-minutową owację na stojąco, a podczas gali zamknięcia do rąk reżyserki trafiła Nagroda Specjalna Jury.
Więcej ciekawych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej, Stanisław Żaryn jakiś czas temu stwierdził, że najnowszy film Agnieszki Holland przyczyni się do ataków na Polskę. Teraz polityk wskazuje, że o produkcji rozpisują się białoruskie media propagandowe. Jednakże podobne teksty można znaleźć także w rosyjskich tytułach.
Na stronie internetowej prokremlowskiej gazety "Izwestia" możemy przeczytać tekst, według którego "»Zielona granica« to akt oskarżenia przeciwko Polsce i Białorusi". Orędownicy rosyjscy podkreślili, że "Polska wydaje się uchodźcom rajem i ziemią obiecaną. Tymczasem kiedy trafią na pogranicze, szybko przekonują się, że jest zupełnie inaczej. Straż Graniczna torturuje tych nieszczęśników na oczach całego świata" – czytamy.
Podobnie napisano w innym prokremlowskim medium. Dziennik "Kommiersant" zaznacza, że "migranci, którzy pojawili się przy granicy polsko-białoruskiej uciekają przed wojną, biedą i prześladowaniami". "Z piekła wcale nie trafiają do nieba. Chociaż w miejscu, w którym się znaleźli nie ma ISIS czy talibów, stali się kartą przetargową w politycznych grach. Nikt nie przejmuje się tym, że umierają z głodu i odwodnienia i toną na bagnach" – grzmią propagandziści.
W dalszej części tekstu możemy, że "mieszkańcy polskich wsi znajdujących się na pograniczu z Białorusią odczuwają silny lęk przed obcymi". Rosyjska propaganda wyraziła pełne uznanie dla Agnieszki Holland. Przypomniano, że jest ona uczennicą Andrzeja Wajdy oraz dodano, że w filmie "Zielona granica" pokazano rzeczywistość współczesnej Europy, która po raz kolejny stała się "areną ksenofobii i populizmu".
Do tych artykułów odniósł się Stanisław Żaryn. Polityk napisał w mediach społecznościowych, że rosyjska propaganda chętnie promuje film Agnieszki Holland, wskazując, że "stanowi on oskarżenie wobec Polski oraz Europy". "Film to dla Rosji okazja do szerzenia oszczerstw przeciwko Polsce, ale również moralizowania i pouczania Europy, bo nie radzi sobie z humanitaryzmem" – dodał polityk.
Trudno się w tym wypadku ze współpracownikiem Mariusza Błaszczaka nie zgodzić, ale i jednocześnie zgodzić. Jest prawdą to, że rosyjskie media piszą o filmie Holland w superlatywach, żeby uderzyć w Polskę. Jednocześnie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest wciąż dramatyczna, a nasze państwo w dość niehumanitarny sposób radzi sobie z tym problemem.
Białoruskie i rosyjskie media zapominają jednak, skąd w ogóle imigranci się wzięli. To przecież władze tych krajów od 2021 roku organizują przerzut imigrantów i uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki do Unii Europejskiej przez granicę białorusko-litewską oraz białorusko-polską i białorusko-łotewską. To one mamią bezbronnych ludzi, którzy uciekają przed wojną widmem lepszego jutra, które w rzeczywistości wcale na nich nie czeka. To podkreślała Agnieszka Holland w rozmowie z Gazeta.pl: "W filmie jest mowa, kto jest sprawcą tego kryzysu", przywołując nazwiska Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Zaznaczyła jednak:
W momencie, kiedy ci ludzie znaleźli się na naszej granicy, a często na naszym terytorium, to można było trzymać się przepisów i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Zamiast tego państwo polskie wybrało łamanie prawa, okrucieństwo oraz dehumanizowanie tych ludzi. To w moim przekonaniu jest działaniem głęboko antypolskim