Seanse "Zielonej granicy" Holland odwołane. "Mamy do czynienia z początkami cenzury"

Od kilku dni nie cichną zachwyty nad "Zieloną granicą" Agnieszki Holland, która została doceniona na tegorocznym festiwalu w Wenecji. Już niebawem produkcja pojawi się również na wielkich ekranach w Polsce, lecz nie wszystkim będzie dane zapoznać się z tą fabułą. Tytuł został bowiem usunięty z repertuarów w Otwocku.

Dotychczas "Zielona granica" Agnieszki Holland zebrała niemal wyłącznie pozytywne recenzje krytyków, co z kolei znalazło swój wyraz podczas 80. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Choć film nie zdobył Złotego Lwa, to został uhonorowany aż czterema nagrodami, w tym również nagrodą specjalną jury.

Zobacz wideo Dziennikarze po pokazie "Zielonej granicy" w Wenecji siadali na schodach i płakali

Najnowsza produkcja Holland robi furorę na arenie międzynarodowej. Jaką problematykę podejmuje "Zielona granica"?

"Zielona granica" to inspirowany prawdziwymi wydarzeniami dramat filmowy, którego głównym wątkiem fabularnym jest sytuacja uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Czarno-biały obraz prezentuje sytuację z trzech różnych perspektyw. Przede wszystkim poznajemy ją od strony osób uchodźczych, które padły ofiarą bezwzględnego reżimu Łukaszenki, a także aktywistów, którzy za wszelką cenę próbują przedostać się do przygranicznego lasu, by udzielić im choć podstawowej pomocy humanitarnej. Muszą stawić jednak czoła strażnikom granicznym, którzy próbują zataić to, co dzieje się na otoczonym drutem kolczastym terenie.

Mieszkańcy Otwocka nie zobaczą "Zielonej granicy". Prezydent miasta tłumaczy decyzję

Już 22 września 2023 roku "Zielona granica" trafi na kinowe ekrany w Polsce. Gdy tylko ta informacja pojawiła się w mediach, niektóre środowiska zaczęły nawoływać do bojkotu seansów, w tym m.in. Nadwiślański Oddział Straży Granicznej, posługując się znanym z czasów niemieckiej okupacji hasłem "Tylko świnie siedzą w kinie". Teraz okazało się, że do sprzeciwu dołącza również miasto Otwock, obraz Holland zniknął bowiem z repertuaru kina Oaza. Jak twierdzi bezpartyjny radny Ireneusz Paśniczek, za tą decyzją stoi prezydent miasta, Jarosław Margielski z PiS. – Kino i ośrodek kultury podlegają bezpośrednio panu prezydentowi. Co więcej: dokładnie w tym samym miejscu Jarosław Margielski podejmował czołowych polityków PiS-u. Ktoś musiał więc zadzwonić do dyrektora domu kultury i zmusić go do zmiany repertuaru. Mamy więc do czynienia z początkami cenzury wprowadzonej przez polityka Prawa i Sprawiedliwości – powiedział "Gazecie Wyborczej".

 

Decyzja wywołała skandal, a na władze miasta spłynęły słowa krytyki. Biuro Prasowe Urzędu Miasta postanowiło odnieść się do zarzutów, tłumacząc, że zmiany w repertuarze nie są próbą cenzury, lecz konsekwencją "współdzielenia sali kinowej z salą teatralną". Seanse miały bowiem kolidować z zaplanowanymi wcześniej próbami spektakli. – I cóż mogę powiedzieć? Pamiętam czasy, kiedy kina wyświetlały filmy bez tytułu na "seansach zarezerwowanych". I te niedawne, kiedy samorząd bodajże Ostrołęki zakazał wyświetlać w miejscowym kinie "Kleru" i kilka tygodni później PiS przegrał tam wybory samorządowe. Na złodzieju czapka gore. Zapraszam do kin w całej Polsce – powiedziała wymownie Holland.

Więcej o: