"Teściowie 2". Podmienili Dorocińskiego na młodszy model, ale to Kuna jest na pierwszym planie [RECENZJA]

Dwa lata temu na ekrany polskich kin wszedł film "Teściowie", zrealizowany na podstawie sztuki teatralnej, ze świetną obsadą. Nominacje do Orłów za zdjęcia i dla reżysera w kategorii "odkrycie roku", a także nagroda za rolę dla Adama Woronowicza na OFF Camera były w pełni zasłużone. Dostaliśmy błyskotliwą rozrywkę, która sprawdziła się i na dużym ekranie, i w platformach streamingowych. Teraz część bohaterów wróciła, a na pierwszy plan aktorski wybija się Iza Kuna.

O sukcesie pierwszej części w ogromnej mierze zdecydował materiał bazowy - doskonała tragikomedia Marka Modzelewskiego "Wstyd", w której - gdy była wystawiana na deskach Teatru Współczesnego w Warszawie - Izabela Kuna grała rolę Małgorzaty. Na ekranie aktorka, prywatnie od lat w związku z Modzelewskim, jest "tą drugą teściową" - spiętą, krytykującą, często wręcz wredną, zarówno dla przyszłego/niedoszłego zięcia, jak i dla jego rodziców.

Zobacz wideo Maja Ostaszewska o trudach na planie. "Kręciliśmy 20-minutowe ujęcia"

Woronowicz to król komedii, ale na pierwszym planie tym razem Iza Kuna

"Teściowie" fantastycznie prowadzili akcję, posyłając kamerę w najróżniejsze zakamarki hotelu, w którym odbywa się przyjęcie weselne związane ze ślubem, do którego nie doszło. W kontynuacji młodzi chcą zrobić drugie podejście do legalizacji związku - tym razem jednak mniej tradycyjnie decydują się na ślub na plaży. W związku z tym małomiasteczkowi Wanda (Kuna) i jej mąż Tadeusz (Adam Woronowicz) wybierają się samolotem do ekskluzywnego hotelu. Już na lotnisku spotykają widzącą się jako "światową" Małgorzatę (Maja Ostaszewska) i jej matkę (Ewa Dałkowska), a także nowego bohatera, którego gra Eryk Kulm Jr. Od razu wiemy, że spięcia będą, możemy też spodziewać się gagów związanych choćby ze strachem Wandy i Tadeusza, którzy po raz pierwszy wyjeżdżają do kurortu, przed nowymi rzeczami.

Teraz nie było już czego adaptować, znanych bohaterów w zupełnie nowych sytuacjach postawił jednak Modzelewski, więc nadal znajdziemy tu klimat pierwowzoru. Tym razem na stołku reżyserskim zasiadła  Kalina Alabrudzińska. Nie wiem, co by było, gdyby został na nim Jakub Michalczuk, świetnie debiutujący poprzednimi "Teściami". Poszedł w inną stronę, niedługo w kinach zobaczymy Sonię i Borysa Szyców w jego "Miało cię nie być". Alabrudzińska raczej nie eksperymentuje, może trochę szkoda.

Było oczywiste, że Woronowicz, który dzięki "Teściom" czy "The Office PL" stał się dla mnie królem polskiej komedii, ze swadą i błyskotliwością, a także czułością nawet w momentach, gdy z Tadeusza wychodzi ksenofobia, wcieli się w swojego bohatera. Że Ostaszewska znów niejednokrotnie nas wkurzy hipokryzją Małgorzaty, jednocześnie rozbawi - a nawet wzbudzi empatię. W ogóle więcej czasu ekranowego mają tu dwie kobiety niż Tadeusz, ale "Teściach 2" na pierwszy plan wybija się jednak Kuna i jej Wanda. - W drugiej części odkryje w sobie pokłady kobiecości, do tej pory skrzętnie ukrywanej, ale w głębi duszy zostanie starą, dobrą Wandą: zrzędliwą i złośliwą - mówi aktorka.

Mąż Kuny napisał scenariusz "Teściów 2", ale nie z nepotyzmem mamy tu do czynienia 

Utalentowana Kuna z pewnością nie dostała ani roli w sztuce, ani na ekranie po znajomości. Czy "po warunkach", niech pozostanie słodką tajemnicą pary, która poznała się w teatrze w 2004 roku. Zgrany duet Modzelewski-Kuna jest podobno takim, który świetnie się rozumie, ale potrafi też z miłością wbić sobie szpilę. - Świetnie się spędza z nimi czas, bo oni też są oboje wobec siebie dowcipni, bardzo złośliwi. To jest pewnego rodzaju performance, jak się ich obserwuje - opowiadała kilka lat temu ich przyjaciółka Marta Kuligowska. Wanda wbija natomiast szpile, ale miłość przy tym pomija. W "Teściach 2" poznamy jednak jej momentami łagodniejsze oblicze.

Mam poczucie, że druga część opowieści o tych bohaterach nie jest aż tak dobra jak pierwsza, ale nie zmienia to faktu, że nadal wypełniają ją wnikliwe obserwacje na temat nas samych. Jednocześnie to film naprawdę zabawny, a postaci są bardziej ludzkie. Czasem historia za bardzo idzie w śmiech ze stereotypów, jest mniej finezyjna, ale dzięki seansowi w kinie można spędzić przyjemne 95 minut i nie mieć poczucia zidiocenia, a i na refleksję miejsce się znajdzie. Historia zasadza się w dużej mierze na dialogach, których nagromadzenie jednak nie przytłacza, bo są podane przez aktorów po mistrzowsku. Zwraca na to zresztą uwagę m.in. Woronowicz:

Tym, co wyróżnia 'Teściów', zarówno pierwszą, jak i drugą część, na tle innych filmów, jest struktura dialogowa. To, o czym rozmawiają postacie, jak rozmawiają, jak gęste są te dialogi. To wszystko nadaje całości niepowtarzalnego charakteru.

Przyznam, że byłam zawiedziona brakiem Marcina Dorocińskiego w obsadzie, gdy usłyszałam o realizacji "Teściów 2", bo jego postać była fenomenalna, a on sam był jak zwykle świetny. Po seansie jednak moje obawy o brak tej osoby, trochę przechylającej szalę rozszalałych emocji i żalów w stronę spokoju, zostały rozwiane. Trójka pozostałych teściów daje radę, a nitka scenariuszowa z Erykiem Kulmem Jr. nie jest doklejona na siłę. Ta z Andrzejem Zielińskim jest.

Mam trochę zastrzeżeń do tego, w jaki sposób kończą się wątki świeżo rozwiedzionej Małgorzaty i odkrywającej seksualność (i nie tylko) Wandy. To, co wydarzyło się podczas samego ślubu, poprowadziłabym inaczej, ale - i to nie będzie spoiler, a oparte na przekazie twórców przeczucie - może dostaniemy jeszcze szansę na inne zakończenie, bo sytuacja bohaterów pozostawia opcję trzeciej części. Ja chętnie zobaczyłabym konfrontację bohaterów Kulma i Dorocińskiego i tych dwóch dobrych aktorów we wspólnej scenie, tak tylko sugeruję... 

W artykule wykorzystano materiały dystrybutora filmu Next Film.

Więcej o: