"Doppelganger. Sobowtór" to nowy film Jana Holoubka. Po "25 latach niewinności" kręci o szpiegach, co mówią recenzenci?

"Doppelganger. Sobowtór" Jana Holoubka otworzył Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Reżyser po raz kolejny sięga po prawdziwe wątki. Tym razem, po pokazaniu na ekranie historii Tomasza Komendy w poprzedniej produkcji, cofa się do PRL-u i opowiada o szpiegach.

Marta Ossowska z WP zwraca uwagę, że Holoubek, który przecież ma na koncie fantastyczne seriale "Rojst" i "Wielka woda", prezentuje widzom dopiero swój drugi film fabularny. I nie jest to łatwe zadanie. "Nie bez kozery mówi się, że drugi film to prawdziwy test dla reżysera. Po sukcesie '25 lat niewinności. Sprawie Tomka Komendy' kolejne dzieło Jana Holoubka to produkcja dopracowana w każdym calu. Być może nie zostanie docenione na festiwalu w Gdyni, ale ma duże szanse odnieść komercyjny sukces" - przewiduje po obejrzeniu na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni produkcji "Doppelganger. Sobowtór".

 

Film przenosi widzów w czas przełomu lat 70. i 80., a jego akcja rozgrywa się po dwóch stronach żelaznej kurtyny równocześnie. Hans (Gierszał) żyje w tętniącym życiem Strasburgu, korzystając z możliwości, jakie daje Zachód. Wtapia się w lokalną społeczność, jednocześnie prowadząc działalność szpiegowską. Bitner (Schuchardt) mieszka z rodziną w Gdańsku, pracuje w stoczni. Pozornie nic nie łączy obu mężczyzn, jednak przeszłość skrywa tajemnicę, która postawi ich przed koniecznością zmierzenia się z własnymi słabościami i namiętnościami. Obaj staną przed pytaniem dotyczącym swojej tożsamości.

Jan Holoubek: Myślę, że Jakub Gierszał od dawna czekał na tak dużą, złożoną rolę, i doskonale to wykorzystał

- Fabuła nie jest szczególnie nietypowa − jest to po prostu bardzo dobrze opowiedziana historia o dwóch mężczyznach, którzy z zupełnie różnych pobudek poszukują swojej tożsamości. Przez dłuższy czas nie wiedzą o swoim istnieniu, a są nierozerwalnie złączeni od samego początku. Jeden drugiemu ukradł tożsamość, drugi jej poszukuje, jednak to ten pierwszy orientuje się, że właściwie nie wie, kim jest, i że zatracił się w udawaniu kogoś innego - wyjaśnia reżyser. Scenariusz jest oparty na prawdziwej historii. Reżyser spotkał się nawet z pierwowzorem postaci Hansa. W tej roli występuje Jakub Gierszał, drugą główną postać gra Tomasz Schuchardt.

- Kiedy Kuba przyszedł na casting, to właściwie tuż po jego wyjściu nie miałem żadnych wątpliwości, że to jest rola dla niego. Myślę, że od dawna czekał na tak dużą, złożoną rolę, i doskonale to wykorzystał. Dodatkowo perfekcyjnie mówi po niemiecku i świetnie po francusku, czyli ma te cechy, które musiała mieć ta postać - mówi Holoubek o wyborze Gierszała. Nie szczędzi też komplementów Schuchardtowi, z którym pracował już przy "Wielkiej wodzie":

U Janka poszukiwałem przede wszystkim charyzmy. W moim odczuciu Tomek Schuchardt jest jednym z najbardziej charyzmatycznych aktorów swojego pokolenia. Ma coś takiego w oczach, że nie można oderwać od niego wzroku.

Doppelganger. SobowtórDoppelganger. Sobowtór Jarosław Sosiński

"Doppelganger. Sobowtór" teraz w Gdyni, niedługo w kinach. Pierwsze wrażenia: To nie James Bond 

"Liczyłem na thriller szpiegowski z trochę szybszym tempem, w którym akcja rozłożona byłaby równomiernie na dwóch bohaterów. Dostałem jednak coś innego. Doppelgänger. Sobowtór" to przede wszystkim opowieść o Józefie Wieczorku i jego działalności wywiadowczej, problemach natury moralnej i tożsamościowej, które wiążą się ze zbyt długim udawaniem kogoś innego, a także o braku możliwości wchodzenia w związki uczuciowe czy prowadzenia normalnego życia" - pisze Dawid Muszyński z Na Ekranie. O ile bliżej jednak prawdy jest postać z filmu Holoubka niż filmowy James Bond, opowiadał mi też chociażby pisarz Vincent V. Severski, który ma za sobą przeszłość w służbach:

Zobacz wideo Wywiad z Vincentem V. Severskim

Na to samo zwraca też uwagę Piotr Guszkowski z "Gazety Wyborczej". Podobnie jak Muszyński, zwraca jednak uwagę na kłopoty filmu z utrzymaniem tempa. "Tak sugestywnie oddano monotonię pracy szpiega, że aż zacząłem się nudzić" - pisze. Z kolei Paweł Piotrowicz z Onetu jest w lepszym nastroju po seansie i zauważa: "Jest tu i coś z Hitchcocka, i z Polańskiego, jak i z sensacyjno-szpiegowskiego ducha starych polskich komiksów. "Doppelgänger. Sobowtór" Jana Holoubka, który otworzył festiwal w Gdyni, to film, który może i trochę za bardzo ma ambicję być wszystkim - thrillerem, dramatem obyczajowym, opowieścią o trudnej miłości czy świadectwem okrucieństwa totalitaryzmu. Na szczęście najbardziej wygrany jest widz".

Jakub Gierszał w filmie 'Doppelganger. Sobowtór'Jakub Gierszał w filmie 'Doppelganger. Sobowtór' Fot. Jarosław Sosiński / TVN Warner Bros. Discovery / Materiały promocyjne Next Film

"Pokazał historię intrygującą, ale osadzoną w trudnych czasach dla naszego kraju"

Także Ewa Stępień ocenia dla Elle.pl, że mimo paru potknięć, film bardzo dobrze się ogląda. "Co więcej, Holoubek stworzył film szpiegowski/thriller psychologiczny, który nie nawiązuje topornie do znanych produkcji z tego gatunku. Pokazał historię intrygującą, ale osadzoną w trudnych czasach dla naszego kraju" - podkreśla. Wielu dziennikarzy ubolewa, że tak mało w filmie Schuchardta i jego bohatera. "Być może chciał opowiedzieć zbyt wiele, bo film momentami wydaje się pocięty w nieco niezrozumiały sposób" - próbuje zrozumieć scenarzystę Jakub Nowociński z Filmawki, który dodaje: "Zastanawiam się, jak wiele scen z Schuchardtem musiało zostać wyciętych – trudno mi uwierzyć, że jego postać została wprowadzona jako pełnoprawny drugi główny bohater, by chwilę później tak spektakularnie porzucić jego losy na rzecz Hansa i kryzysu tożsamościowego. Przez tę decyzję intryga znacznie straciła na swojej mocy".

Dawid Smyk z serwisu Pełna sala gorzko podsumowuje film: "Wygląda olśniewająco i z początku trzyma zainteresowanie, jednak nieuchronnie popada w przesadę, pospiesznie otwiera kolejne wątki, nie rozwijając ich należycie (czyżby czekała nas również wersja serialowa?) i pozostawia z uczuciem niedosytu, bo pod płaszczykiem mrocznej odysei po piekielnych kręgach historii kryje się scenariuszowa sztampa. Podobnie jak w przypadku innych przedsięwzięć Jana Holoubka, 'Rojsta' czy '25 lat niewinności', jest to sprawne rzemiosło, większość odbiorców znajdzie w nim coś dla siebie, jednak jako całokształt prosi się o garść redakcyjnych poprawek". Czy widzowie kupią jednak tę produkcję mimo minusów? Przekonamy się, gdy film trafi do kin. Już niedługo, bo 29 września.

Więcej o: