Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 roku w Godowie na Górnym Śląsku. Za namową ojca rozpoczął studia na politechnice w Gliwicach, lecz zaledwie po miesiącu porzucił je na rzecz aktorstwa. O swojej decyzji poinformował rodziców, dopiero gdy dostał się do warszawskiego PWST. – Kiedy powiedziałem o tym w domu, posypały się na mnie wszystkie śląskie pieron – wspominał. W 1954 roku uzyskał dyplom i od razu debiutował. Najpierw na scenie Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze, a później na ekranie w "Pokoleniu" Andrzeja Wajdy.
W kolejnych latach zagrał m.in. w "Matce Joannie od Aniołów" Jerzego Kawalerowicza, a także "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa. Regularnie pojawiał się również na deskach Teatru Ludowego w Nowej Hucie, z którym był związany od 1955 do 1964 roku. Przełomem w jego karierze była rola Gustlika Jelenia w serialu "Czterej pancerni i pies", za którą pokochali go polscy widzowie. W międzyczasie stworzył kolejną kultową postać w poetyckim "Żywocie Mateusza" Witolda Leszczyńskiego. Łącznie wykreował blisko 450 ról dramatycznych i komediowych, w tym ponad 100 na wielkim ekranie, które zapewniły mu niezachwianą pozycję w branży filmowej. W jego dorobku artystycznym są produkcje t.j. "Potop", "Ziemia Obiecana", "Blizna", "Austeria" czy "Bank nie z tej ziemi". Młodsze pokolenie z pewnością kojarzy go jako Stacha Japycza z kultowego serialu "Ranczo".
Choć aktorstwo kochał całym sercem, to ważniejsza od kariery zawsze była dla niego rodzina. Żonę Henrykę, młodszą o 5 lat studentkę dziennikarstwa, poznał, będąc na ostatnim roku studiów. – Z kolegami adorowaliśmy wtedy Lidkę Korsakównę, która zagrała w "Przygodzie na Marien-sztacie" i była słynna. Kiedy siedzieliśmy u niej, zgasło światło i poszedłem je naprawić. Przy skrzynce z korkami majstrowała moja przyszła małżonka – wspominał pierwsze spotkanie na łamach "Gościa Niedzielnego". – To była miłość od pierwszego wejrzenia, która trwała wiele lat – dodawał. Na ślubnym kobiercu stanęli w 1954 roku. Dwa lata później powitali na świecie córkę, Ilonę, a po 16 latach rodzina powiększyła się o kolejną pociechę, Piotra. Ostatnie lata wspólnego życia nie były jednak dla nich łaskawe. Najpierw żona aktora poważnie zachorowała, a w 2004 roku zmarła. – Po tak długim wspólnym życiu to kataklizm – mówił. – To ja chciałem umrzeć pierwszy – dodawał z żalem.
Do ostatnich chwil pozostawał aktywny zawodowo. Występował zarówno na małym, jak i na dużym ekranie, spełniał się również w dubbingu. Z teatru zrezygnował jednak w 2014 roku, bo wyczerpujące próby i spektakle nie były już na jego siły. – W teatrze już nigdy nie zagram, nie planuję żadnych występów, bo nie ma już siły. Mam już 94 lata – mówił na krótko przed śmiercią w "Super Expressie". Działalność artystyczna przyniosła mu wiele nagród i wyróżnień, w tym m.in. Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", Order Orła Białego czy Nagrodę Specjalną Stowarzyszenia Filmowców Polskich za całokształt pracy. Mimo to uważał, że do pełni spełnienia wciąż daleka droga. – Jest wiele takich ról, których nie zagrałem, a może chciałem – mówił na łamach portalu nowiny.pl. Franciszek Pieczka zmarł 23 września 2022 roku w Warszawie w wieku 94 lat.