Ataki w stronę "Zielonej granicy" pojawiły się już w chwili, gdy Agnieszka Holland poinformowała opinię publiczną o planach stworzenia filmu inspirowanego kryzysem humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej. Jednak zmasowany atak pojawił się dopiero chwilę przed oficjalną premierą filmu na festiwalu filmowym w Wenecji, skąd produkcja wróciła z Nagrodą Specjalną Jury.
Więcej ważnych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Oprócz nagonki, którą prowadzą prawicowi trolle, do ataku przystąpili także politycy obozu rządzącego. Krystyna Pawłowicz pisała o "haniebnym gadzinowcu zaszczuwającym rodziny Polaków", a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro porównał reżyserkę do propagandystów III Rzeszy. Holland oczekuje od polityka Suwerennej Polski zadośćuczynienia, w innym wypadku skieruje sprawę do sądu. Natomiast przed czwartkowym pokazem przedpremierowym w krakowskim Kinie pod Baranami, Młodzież Wszechpolska planuje protest.
Członkowie nacjonalistycznej organizacji mogli poczuć się wezwani do boju m.in. przez Straż Graniczną, która jakiś czas temu wezwała do bojkotu produkcji. Opublikowano skandaliczne oświadczenie, w którym przytoczono hasło z czasów II wojny światowej: "Tylko świnie siedzą w kinie". Było ono wykorzystywane w czasach niemieckiej okupacji i miało zniechęcać Polaków do uczestnictwa w życiu kulturalnym kontrolowanym przez III Rzeszę.
W czasie uroczystej premiery dziennikarze mogli w końcu swobodnie zapytać aktorów i reżyserkę o całą aferę, która towarzyszy "Zielonej granicy". Z Agnieszką Holland udało się porozmawiać reporterowi Wirtualnej Polski, któremu twórczyni produkcji wprost powiedziała, że władza uprawia "mowę nienawiści i szczucie".
Mają w tym jakiś wyborczy interes. W momencie, kiedy się prowadzi tego typu zmasowaną nagonkę, to zawsze się może znaleźć ktoś niezrównoważony, albo ktoś fanatyczny, kto może fizycznie zrobić coś niebezpiecznego. Ja jestem dość odważna, ale jestem też ostrożna. Dopóki ta fala hejtu nie opadnie, to trzeba uważać. Nie czuję się całkiem bezpieczna w Polsce, co jest bardzo przykrym przeżyciem. Przeżywałam coś takiego w zamierzchłych czasach, kiedy byłam opozycjonistką w PRL-u – wyznała Agnieszka Holland.
Dziennikarz zapytał także reżyserkę o słowa ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który nazwał jej najnowszy film "paszkwilem". Reżyserka odpowiedź zaczęła od tego, że jako pierwszy granicę przekroczył Zbigniew Ziobro, który porównał jej produkcję do hitlerowskich, a następnie do stalinowskich propagandystów.
- W państwach totalitarnych twórcy spotykają się z tego typu nagonką i tego typu językiem. Nie było tego w demokratycznej Polsce ani w żadnym demokratycznym państwie, jakie znam. Było to w czasach stalinowskich. Myślę, że to powinien być dzwonek alarmowy dla społeczeństwa, że jesteśmy w innym wymiarze, że to już nie jest normalny demokratyczny kraj, jeśli najwięksi jego przedstawiciele mogą organizować taką nagonkę – zaapelowała Agnieszka Holland. Reżyserka na koniec dodała, że liczy na otwarte umysły widzów, którzy pójdą do kin, żeby wyrobić sobie własne zdanie na temat filmu.
Jak czytamy w informacji wysłanej od dystrybutora: "Przejmująco aktualna 'Zielona granica' to kino zaangażowane w istotny temat. Kino, które otwiera oczy, trafia prosto w serce i nikogo nie pozostawia obojętnym". W produkcji będziemy obserwować świat przedstawiony z trzech perspektyw: uchodźców, polskich aktywistów i strażników granicznych.
Główną bohaterką produkcji jest psycholożka Julia (Maja Ostaszewska), która postanawia przeprowadzić się na Podlasie. Na miejscu zastaje ją brutalna rzeczywistość polsko-białoruskiego pogranicza. Przerażona tą sytuacją, postanawia włączyć się w pomaganie uchodźcom i przyłącza się do grupy aktywistów, która pomaga koczującym przybyszom w lasach w strefie objętej stanie wyjątkowym.
W tym samym czasie uciekająca przed wojną domową syryjska rodzina i towarzysząca jej nauczycielka z Afganistanu, nie wiedząc, że są narzędziem politycznego oszustwa białoruskich władz, próbują przedostać się do granic Unii Europejskiej. W Polsce los zetknie ich z Julią oraz młodym pogranicznikiem Janem (Tomasz Włosok). Rozgrywające się wokół wydarzenia zmuszą ich wszystkich do postawienia sobie na nowo pytania - czym jest człowieczeństwo?