Jego ostatnia partnerka była młodsza o 40 lat. Mówił, że spotkał ją "na ostatniej prostej"

Leon Niemczyk twierdził, że miał sześć żon, choć w rzeczywistości były tylko dwie. Z o 40 lat młodszą Iwoną Ławicką nie sformalizował związku, ale to właśnie ona towarzyszyła mu w chorobie i była przy nim, gdy umierał.

Leon Niemczyk był jednym z najwybitniejszych aktorów w historii rodzimej kinematografii. Popularność miała mieć przełożenie na powodzenie u kobiet. W środowisku miał opinię kobieciarza, czym w wywiadach często i chętnie się chlubił. – Koledzy opowiadają o mnie różne historie, również to, że romansowałem z wieloma paniami, a prawda jest taka, że to wiele pań romansowało ze mną – mówił w "Echo Dnia".

Zobacz wideo "Czas krwawego księżyca" - intrygująca produkcja z Leonardo DiCaprio i Robertem De Niro [ZWIASTUN]

Twierdził, że miał sześć żon. Jego córka poddała to w wątpliwość

W wywiadach Niemczyk chętnie opowiadał o swoim życiu, w tym zwłaszcza o bogatym życiu uczuciowym. Twierdził, że sześciokrotnie stawał na ślubnym kobiercu, co dopiero po jego śmierci, okazało się nieprawdą. Jego pierwszą żoną była Tatiana Zaunar, z którą doczekał się jedynej córki, Moniki Misiejuk. To właśnie pierworodna zdementowała historię, którą sam na swój temat wykreował. – Ojciec miał zwyczaj, nieco na wyrost, mówienia o swoich kobietach "moja żona", chociaż żonami nie były – tłumaczyła w "Vivie", dodając, że jego drugą i jednocześnie ostatnią żoną była niejaka Krystyna. – Po niej nie było już żadnej żony – twierdziła.

Aktor w jednym z wywiadów wyznał, że większe zainteresowanie wzbudzał nie on sam, a jego pieniądze, czego w ferworze uczuć nie zauważał. – Cóż, popełniłem wiele błędów, a za błędy trzeba płacić – opowiadał o swoich miłosnych rozczarowaniach, których było sporo, bo gdy się zakochiwał, to bez pamięci. – Uwiodłem wiele kobiet, ale niewiele było w moim życiu prawdziwej miłości. Więcej było pożądania i sympatii – mówił z żalem po latach.

Była miłością jego życia, choć poznał ją 6 lat przed śmiercią. To ona była przy nim, gdy umierał

Prawdziwą miłość znalazł dopiero, jak sam zwykł mawiać, na "ostatniej prostej". W 2000 roku wybrał się do sklepu z galanterią skórzaną, by zakupić piersiówkę. W tym samym czasie nad wyborem torebki zastanawiała się Iwona Ławicka. Od razu wpadli sobie w oko. Krótka rozmowa, potem propozycja spotkania i tak to się zaczęło. – Całe życie czekałem i w końcu się doczekałem. Jesteśmy jak dwie połówki tego samego jabłka. Tylko moja strona jest troszkę bardziej pomarszczona – mówił o ukochanej w "Życiu na gorąco". Ona również wypowiadała się o nim w samych superlatywach. W rozmowie z Gazetą.pl przyznała, że krążące o nim plotki nijak miały się do tego, jakim człowiekiem był naprawdę. – Poznałam Leona na finiszu jego życia. Miał opinię kobieciarza, bywalca i mężczyzny rozrywkowego. Być może rzeczywiście kiedyś tak było, ale ja związałam się z dojrzałym mężczyzną, który najbardziej na świecie pragnął domu i ciepła – mówiła.

Niemczyk i Ławicka planowali nawet ślub. – Do siedmiu razy sztuka – żartował aktor w "Galą", lecz choroba pokrzyżowała te plany. Lekarze zdiagnozowali u niego bowiem nowotwór płuc. Ukochana wspierała go w leczeniu, otoczyła go opieką i trwała przy nim do ostatnich chwil. Leon Niemczyk odszedł 29 listopada 2006 roku, zaledwie dwa tygodnie przed 83. urodzinami. Cały swój majątek przepisał Iwonie, która po 17 latach postanowiła część pamiątek przekazać fundacji Duch Leona, ratującej zwierzęta. – Uwolniłam tę energię w szlachetnym celu – mówiła.

Więcej o: