Od światowej premiery "Zielonej granicy" podczas festiwalu w Wenecji film spotyka się z atakami ze strony polskiej prawicy i jej sympatyków. W sieci mnożą się obelgi na temat obrazu, ale też jego twórców. Skandaliczne słowa wypowiedział o filmie nawet prezydent Andrzej Duda, który porównał dzieło Agnieszki Holland do hitlerowskiej propagandy. Nic dziwnego, że reżyserka przyznała w wywiadzie z o2.pl, że nie czuje się w Polsce bezpiecznie.
Komentarze to nie wszystko. Hejt wobec najnowszej produkcji Holland i jej twórców przeniósł się także na ulicę. Przed premierowymi pokazami "Zielonej granicy" w Krakowie i Warszawie odbyły się protesty. Na manifestacje przyszły osoby, które filmu nawet nie widziały. Podobnie zresztą jak Błażej Poboży, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, który ogłosił dzień przed premierą, że MSWiA chce poprzedzać seanse "Zielonej granicy" w kinach studyjnych specjalnym spotem.
Sytuacja w Polsce jest na tyle głośna i absurdalna ("Za naszą granicą trwa realna, brutalna wojna, giną ludzie. A nasz rząd od kilku dni zajmuje się filmem. To się dzieje naprawdę" - pisze Agata Szczęśniak z TokFM), że dotarła już do zagranicznych mediów. Te zaczęły rozpisywać się o rządowej nagonce na polski film wyróżniony w Wenecji. "Ohydne i niebezpieczne ataki podczas przygotowań do polskiej premiery 'Zielonej granicy'" - grzmi nagłówek na portalu Variety. Christopher Vourlias ze szczegółami opisał w artykule prawicową narrację, którą polscy rządzący serwują obywatelom na wiele dni przed premierą filmu.
Portal Deadline z kolei informuje, że Agnieszka Holland z obawy o swoje bezpieczeństwo zorganizowała na polską premierę całodobową ochronę. W tekście padło stwierdzenie, że w naszym kraju trwa "internetowa kampania nienawiści" wobec twórczyni. "Wystarczy jedna obłąkana osoba, aby sprawy przybrały poważny obrót" - mówi Holland w rozmowie z amerykańskim serwisem.
Reżyserka wytłumaczyła w rozmowie, że perspektywy w "Zielonej granicy" są różne. "W filmie widzimy jedno lub dwa sadystyczne zachowania. Reszta bohaterów to zwykli ludzie uwięzieni w moralnej otchłani. Pokazałam tam także wspaniałych Polaków, którzy ratują życie ludzi bez względu na ich kolor skóry. Pokazałam ryzyko, jakie podejmują" - opowiada Holland. Jednocześnie zaznacza, że reakcja polskich polityków to chęć ukrycia swojej winy. "Chcą też wykorzystać tę sytuację do celów wyborczych" - podkreśla Holland.
Serwis The Hollywood Reporter natomiast poinformował czytelników o decyzji Amerykańskiej Gildii Reżyserów Filmowych, którzy zdecydowali się wesprzeć Agnieszkę Holland. Twórcy nie godzą się na porównywanie "Zielonej granicy" do hitlerowskiej propagandy. Reżyserzy oświadczyli, że potępiają ataki na reżyserkę i podkreślili jej kluczową rolę w pobudzaniu widzów do dyskusji oraz poruszaniu ważnych tematów społecznych w swoich filmach.