Nie "Zielona granica", po Oscara idą "Chłopi". "Wyobrażam sobie ciśnienie, pod jakim stała komisja"

- Tylko nieczytający gazet marzyciele mogli rzeczywiście typować na polskiego kandydata znienawidzoną przez rząd PiS "Zieloną granicę" - mówi Anna Tatarska, dziennikarka filmowa, członkini nominująca Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej i Europejskich Nagród Filmowych. Zarówno jednak ona, jak i inni dziennikarze filmowi oczywiście kibicują "Chłopom" w wyścigu po nominację. A może i statuetkę? Sprawdzamy, jak oceniają na gorąco szanse polskiej animacji.

- Od bardzo dawna nie było takiej sytuacji. Zazwyczaj, gdy zbiera się komisja oscarowa, marudzimy, że nie mamy kogo zgłosić. W tym roku do reprezentowania naszego kraju w wyścigu oscarowym mieliśmy aż dwóch bardzo mocnych kandydatów - zauważa Artur Zaborski, który w tym roku został laureatem 15. edycji Nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii krytyka filmowa.

"Niemożliwa jest już dyskusja filmowa o 'Zielonej granicy'"

Zaborski ma na myśli malarską animację, która nominację zdobyła, i film Agnieszki Holland. - Oba filmy pokazano na festiwalu w Toronto, który uznaje się za imprezę będącą zwiastunem tego, co wydarzy się na Oscarach. Komisja miała więc twardy orzech do zgryzienia, decydując pomiędzy "Zieloną granicą" i "Chłopami". Zarówno Agnieszka Holland, jak i DK i Hugh Welchmanowie byli już nominowani do Oscara, więc sprawy nie ułatwiła kwestia rozpoznawalności twórcy w USA, co często bywało argumentem - tłumaczy.

Wszyscy moi rozmówcy podkreślają, że "Zielona granica" musiała długo być mocnym kandydatem, mocno dyskutowanym podczas debat komisji decydującej o tym, jaki film będzie walczył o nominację do nagrody Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Podejrzewają, że nie bez wpływu na te rozmowy i ich wynik musiała mieć była nagonka na "Zieloną granicę" i jego reżyserkę Agnieszkę Holland.

Wyobrażam sobie ciśnienie, pod jakim stała komisja. Bo już na festiwalu w Gdyni dało się słyszeć głosy, że przez działanie obozu władzy niemożliwa jest już dyskusja filmowa o 'Zielonej granicy', bo cokolwiek się o tym filmie powie, staje się wyrazem politycznych upodobań. Dlatego nie dziwi mnie, że są ludzie, którym ten film się podobał, ale prewencyjnie mu ujmują w swoich recenzjach, jak i to, że są ludzie, którym się nie podobał, ale boją się tego przyznać, żeby nie wyjść na przeciwników Holland, czyli sprzymierzeńców władzy - mówi Zaborski.

- Wyobrażam sobie, że członkowie komisji oscarowej też musieli czuć na sobie presję tego, że nie decydując się wystawić "Zielonej granicy", zagłosują "przeciwko Holland". I, jak widać po gorących komentarzach w sieci, wiele osób tak to właśnie odebrało. Tylko że jakoś trudno uwierzyć mi, żeby zasiadający w komisji filmowcy (każdy z nich ma doświadczenie z Oscarami) kierowali się polityką, a nie interesem polskiego kina - akcentuje Zaborski.

Anna Tatarska uważa z kolei, że ze względu na to, co dzieje się wokół Holland i jej "Zielonej granicy", na ostatniej prostej w rozgrywce o "oscarową przepustkę" brały udział dwa tytuły nagrodzone na dopiero co zakończonym festiwalu w Gdyni: "Chłopi" i "Kos" ("Zielona granica" w tym roku nie była zgłoszona do konkursu głównego FPFF w Gdyni przez producenta filmu, ze względu na nieukończenie filmu w terminie na to pozwalającym). "Chłopi" mieli światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto (TIFF), "Kos" zobaczyli na razie tylko widzowie w Gdyni.

Zobacz wideo "Chłopi" - ekranizacja historycznej powieści [ZWIASTUN]

"Chłopi" polskim kandydatem do Oscara. "Podwójne uderzenie"

- Obsypany nagrodami uwielbiany przez krytyków film Maślony byłby wyborem nieco bardziej ryzykownym, ale powtarzające się w recenzjach nawiązania do Tarantino sugerują, że międzynarodowa publiczność mogłabym tę charyzmatyczną pozycję zrozumieć i docenić. Myślę, że komisja postawiła na duet twórców, który wyrobił już sobie za granicą renomę. Przypomnijmy, że ich "Mój Vincent" z wynikiem 42 mln dolarów do tej pory pozostaje najlepiej zarabiającym polskim filmem za granicą - zauważa Tatarska i dodaje:

Poza tym po obecności na najważniejszych międzynarodowych festiwalach (m.in. TIFF) duet Hugh i DK Welchman wymieniani są jako jedni z faworytów do nominacji w kategorii najlepszy film animowany. Takie podwójne uderzenie może zwiększyć szanse tytułu na jedną statuetkę.

Kadr z filmu 'Chłopi': Jagna i Antek.Kadr z filmu 'Chłopi': Jagna i Antek. Fot. Next Film

Na to, że wybór "Chłopów" na polskiego kandydata do Oscara jest bezpieczny, zwraca uwagę w rozmowie z Gazeta.pl także Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, blogerka i autorka książki "Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej". Do tego przymiotnika dodaje także "przemyślany". - Po pierwsze, narracja wokół tworzenia filmu, godziny poświęcone na malowanie kolejnych kadrów, pozwalają stworzyć dobrą kampanię promocyjną, opartą właśnie o podkreślanie strony technicznej. Po drugie - mamy tu wykorzystanie tekstu, który choć bardzo polski, jest międzynarodowo znany - mówi, nawiązując nie tylko do Nagrody Nobla dla powieści Reymonta, ale też do niedawnego, nagradzanego tłumaczenia "Chłopów" na angielski. 

Chociaż Reymont pisał swoją najbardziej znaną powieść w latach 1901-1908, twórcom nowej ekranizacji zależało na tym, by trafiła do współczesnego widza. - "Chłopi", jak zauważyło wielu recenzentów, podejmują wiele współcześnie bardzo ważnych w Polsce tematów, jak choćby patriarchat czy emancypacja kobiet. To też film inny niż wszystkie, osobny. Po sukcesach "Persepolis" czy "Przeżyć" animacje straciły już na szczęście redukcyjną łatkę pozycji dla dzieci - podkreśla Tatarska, mówiąc o oscarowych szansach polskiego kandydata, a Czajka-Kominiarczuk punktuje, że "Chłopi" bronią się też jako opowieść uniwersalna.

- Rodzinne spory, miłość, zdrada, społeczne napiętnowanie - to problemy właśnie uniwersalne, a takie sprawdzają się na Oscarach. Jednocześnie polska kinematografia jest na świecie znana i ceniona za podejście do klasyki literatury. Trochę tego się po nas spodziewa świat - mówi Czajka-Kominarczuk i dodaje:

Uważam, że inny wybór byłby trudny. Nagrodzony w Gdyni 'Kos' nie miał jeszcze premiery, a jednocześnie jest dużo bardziej hermetyczny. Z kolei 'Zielona Granica', choć wyróżniona w Wenecji, moim zdaniem jako film oscarowy mogłaby przepaść - także ze względu na jednoznaczną postawę amerykanów względem imigracji. Problemem byłaby też ewentualna promocja filmu, która rozgrywałaby się w cieniu politycznego sporu. Uważam wybór 'Chłopów' za bezpieczny, ale jednocześnie jest to film, który na wystawienie do konkursu jak najbardziej zasługuje i ma spore szanse, by zwrócić na siebie uwagę.

- Już w Toronto rozmawiałem z widzami z dziennikarzami z zagranicy, którzy zachwycali się scenariuszem tego filmu - mówi o "Chłopach" Zaborski" - To bowiem nie tylko niesamowita forma obrazu, który wygląda jak płótna wielkich malarzy pokroju Chełmońskiego, ale też świetnie wybrane momenty z powieści Władysława Reymonta, które kapitalnie rymują się z dyskusjami, jakie dziś prowadzimy globalnie. Przede wszystkim tymi o prawach kobiet do stanowienia o sobie i o swoim ciele, ale też o kapitalizmie i dysproporcjach społecznych czy nawet o tym, jak hejt potrafi zniszczyć życie. To tematy uniwersalne, rozumiane wszędzie, dlatego "Chłopi" mają szansę stać się czymś więcej niż ciekawostką z Polski, można się w nim przejrzeć nie tylko w naszym kraju - zgadza się z koleżankami z branży dziennikarz.

Krytyczka Małgorzata Steciak także docenia dobrze przyjęty na festiwalu w Toronto film Welchmanów. Określa nominację mianem spodziewanej, chociaż żałuje, że akurat nie Holland będzie reprezentować Polskę w tym roku. - Wydaje się, że film Agnieszki Holland miały po prostu większe szanse na zdobycie statuetki, a nie tylko nominacji. Trzymam jednak bardzo kciuki za "Chłopów" - mówi. Ona również zauważa, że nie bez znaczenia jest w tym wyścigu rozpoznawalność twórców, którą mają dzięki nominacji za "Twojego Vincenta".  

Kadr z filmu 'Chłopi': taniec weselny.Kadr z filmu 'Chłopi': taniec weselny. Fot. Next Film

Teraz wszystko w rękach ludzi z PR. "Udowodnili w poprzednich latach, że potrafią promować polskie kino" 

Małgorzata Steciak zaznacza, że dopiero teraz zaczyna się praca nad uzyskaniem nominacji, a potem ewentualnie wysiłek obliczony na zdobycie Oscara. I że droga jest niełatwa. - "Chłopi" dopiero zaczynają swoją podróż po festiwalach i zobaczymy jak będzie wyglądała ich promocja. Gdybyś mnie zapytała kilka lat temu w tym samym momencie, jakie są szanse "Bożego ciała", to też bym się zastanawiała, czy są duże. Okazało się jednak, że zespół promocyjny odwalił kawał dobrej roboty i wypromował ten film tak fantastycznie, że ta nominacja się pojawiła. Liczę na to, że tym razem będzie podobnie, bo film ma duży potencjał. Myślę, że może zyskać też bardzo ciekawą perspektywę zagranicznego widza - może ktoś zwróci uwagę na polską kulturę i wydobędzie jakieś szczegóły, które dla nas są przezroczyste jeśli chodzi o Reymonta czy malarstwo" - mówi. Steciak zwraca także uwagę:

Najbliższe miesiące będą kluczowe, bo dużo zależy od wysiłku naszych PR-owców i ekspertów od promocji, którzy jednak udowodnili w poprzednich latach, że potrafią promować polskie kino.

Czy "Chłopi" są lepsi niż "Zielona granica"? - Na pewno nie, to filmy przede wszystkim inne. Może więc komisja przeanalizowała, jak wyglądały nominacje do filmów o uchodźcach w ostatnich latach i okazało się, że to nie jest temat, który rezonuje z członkami Akademii? Wszak nawet "Fuocoammare. Ogień na morzu", który wygrał Berlinale, nie przyniósł Gianfranco Rosiemu Oscara? A w 2022 roku film "Flee", który jest animacją dokumentalną, pierwszy raz w historii nagród był nominowany w aż trzech kategoriach (animacja, dokument, film międzynarodowy). Może więc postawienie na mocną formę jest dziś lepszym pomysłem, bo w zalewie filmowych produkcji wszyscy szukamy czegoś oryginalnego i osobnego? - zastanawia się Artur Zaborski. - "Zielona granica" jest bez dwóch zdań filmem ważnym, dotykającym niezwykle istotnego problemu. Tyle że w ilu krajach komitetom wydaje się, że wystawiają film na ważny, palący temat? Pewnie w wielu. Natomiast takiej perełki formalnej jak "Chłopi" raczej ciężko będzie szukać gdzie indziej - zauważa.

Tytuły nominowanych do Oscara filmów zostaną ogłoszone 23 stycznia przyszłego roku. Jeszcze 21 grudnia 2023 dowiemy się, które znalazły się na tzw. shortlistach w poszczególnych kategoriach. A w polskich kinach "Chłopów", którym patronem medialnym jest Gazeta.pl, będzie można oglądać od 13 października.

Więcej o: