Najnowszy film Agnieszki Holland wyjątkowo polaryzuje społeczeństwo w trwającym okresie przedwyborczym. Politycy Zjednoczonej Prawicy, wraz z oddanymi im tzw. mediami publicznymi, zorganizowali zmasowaną nagonkę na reżyserkę i jej ostatnie dzieło, określając je mianem "paszkwilu"
Więcej ważnych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Do ataków przystąpiły także środowiska narodowe, które w największych miastach Polski zorganizowały protesty przed kinami, w których odbywały się pokazy przedpremierowe produkcji. Wykrzykiwali powtarzane przez polityków PiS hasła, takie jak: "Tylko świnie siedzą w kinie" czy "Murem za polskim mundurem".
Podobna sytuacja miała miejsce w poniedziałek 26 września, gdy wieczorem w warszawskiej Kinotece PKiN odbył się specjalny pokaz "Zielonej granicy", po którym zaplanowano spotkanie z reżyserką i obsadą filmu. Jednakże tym razem na rozwrzeszczanych członków Młodzieży Wszechpolskiej czekała grupa aktywistów społecznych, którzy przybyli pod kino, aby ich zagłuszyć, tym samym okazując wsparcie i solidarność z Agnieszką Holland.
Po krótkiej rozmowie z uczestnikami kontrmanifestacji dowiedziałem się, że są to ludzie z różnych środowisk, zrzeszeni w różnych organizacjach. Wśród nich była aktywistka społeczna Katarzyna Augustynek, którą większość ludzi kojarzy jako "Babcię Kasię". Kobieta, która znana jest z uczestniczenia w wielu protestach przeciwko obecnej władzy, niejednokrotnie była ofiarą nagonki rozpętywanej przez Telewizję Polską.
W wywiadzie dla Kultura Gazeta.pl przyznała, że zdecydowała się wziąć udział w kontrdemonstracji, aby zaprotestować przeciwko działaniom rządu w związku z kryzysem migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej. - Uważam, że żaden człowiek nie jest nielegalny. Ten kto dotarł do polskiej granicy (...) ma prawo złożyć papiery migracyjne i pogranicznik ma obowiązek przyjąć tych ludzi. Przeprowadzić do miejsc pobytu tymczasowego i rozpatrzyć wnioski azylowe. Nie wolno robić tego, co oni robią od dwóch lat – zaznaczyła Augustynek.
[Protest – przyp. red.] jest związany z treścią filmu, ponieważ na granicy polsko-białoruskiej dzieje się skandal – tam giną ludzie. Zmarło już 49 ustalonych osób, a ok. 300 ludzi szukamy. Wobec tego jest to 'granica zbrodni', a Straż Graniczna ma krew na rękach.
Aktywistka społeczna zaznaczyła, że wspiera Agnieszkę Holland za nakręcenie tego filmu, ale wspomniała również o aresztowanej w piątek Ewie M., której postawiono zarzut kierowania grupą zajmującą się przerzutem migrantów z Białorusi do unijnych państw. Tego samego dnia Grupa Granica wydała oświadczenie, z którego wynika, że kobieta była "była zaangażowana w udzielanie pomocy humanitarnej osobom w drodze, próbującym dostać się do UE z Białorusi". Jedna z pierwszych spraw odbywa się w środę, 26 września.
Wspieram Panią Agnieszkę, jak i panią Ewę, która została zupełnie bezpodstawnie aresztowana za pomoc na granicy. (...) Uważam, że obie te kobiety trzeba wspierać, bo są bohaterkami naszych czasów – podsumowała Augustynek.