O tej dwójce młodych aktorów z pewnością przez najbliższe tygodnie będzie głośno. Od 27 września na Netfliksie można oglądać nową adaptację powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, w której Maria Kowalska i Ignacy Liss zagrali młodych kochanków.
Znachor materiały promocyjne Netflix
Rola w "Znachorze" to dla Marii Kowalskiej pierwsza aż tak poważna produkcja. Aktorka urodzona w 1996 roku jest absolwentką łódzkiej Szkoły Filmowej. - Marysia Kowalska w roli Marysi Wilczurówny jest hipnotyzująca. Ma w sobie świeżość, autentyczność, jakąś taką efemeryczność, a jednocześnie pokazuje, że ma charakter, własne zdanie i umie o siebie zadbać. Kiedy patrzę na tę młodą aktorkę, widzę duże podobieństwo do hollywoodzkiej gwiazdy Blake Lively, ale z naszej Marysi promieniuje dodatkowo jakaś aura - pisze Justyna Bryczkowska w recenzji nowego "Znachora".
Wcześniej miała okazję zagrać w serialu "Pod powierzchnią", a także w "Splocie", "Porachunkach" czy "Przedświcie". Po filmie Netfliksa dostała już rolę w serialu historycznym TVP "Matylda". Natomiast dwa lata młodszego od Kowalskiej Ignacego Lissa mogą kojarzyć widzowie netfliksowego filmu "Fanfik" czy serialu "Warszawianka" od SkyShowtime.
Liss w zeszłym roku skończył aktorstwo w Akademii Teatralnej w Warszawie. W teatrze debiutował w warszawskiej Polonii rolą Liora w spektaklu "Boże mój!". Jeszcze na studiach grał małe role np. w serialu "Wojenne dziewczyny" czy "Lepsza połowa". W zeszłym roku był nominowany do Nagrody im. Jana Machulskiego za "Followers. Odpalaj lajwa".
"Znachor" może być piękną przepustką do kariery, o czym w latach 80. przekonał się Tomasz Stockinger. - "Znachor" miał się opierać na trzech dużych nazwiskach. Był Bińczycki, była Dymna i ten trzeci, i wybór padł na mnie właściwie w ostatniej chwili - mówił w rozmowie z Plotek.pl.
- Ja w każdym razie miałem głównie tremę, bo chciano, żeby była trzecia gwiazda, a coś tam z tych rozmów, terminów nie wyszło, i ja tak wskoczyłem - no nie chcę powiedzieć jak nagłe zastępstwo - ale to było niespodziewane. Dość powiedzieć że właściwie na trzy tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć dopiero mnie zaangażowano do roli Leszka Czyńskiego - opowiadał aktor, który dzięki roli u Jerzego Hoffmana zyskał ogromną rozpoznawalność. Teraz czas na Marię Kowalską i Ignacego Lissa.