Przygotowując się do nakręcenia "Titanica", James Cameron odbył kilka wypraw na dno Oceanu Atlantyckiego. Na własne oczy widział wrak jednego z najsłynniejszych statków na świecie. Titanic zatonął w niebezpiecznych wodach 600 kilometrów od Nowej Funlandii w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Okręt naruszył szczelność burty o niewidoczną w bezksiężycową noc górę lodową, co doprowadziło do jego zatonięcia. Zginęło ponad 1505 osób, zaś opowieści o katastrofie jednego z największych i "najbezpieczniejszych" w tamtych czasach wycieczkowców przez lata rozpalały wyobraźnię ludzi na całym świecie.
James Cameron w licznych wywiadach wspominał wyprawy na dno, jakie współorganizował przed i po premierze swojego filmu. Jedna z "wycieczek" niemalże skończyła się tragedią.
James Cameron miał okazję opowiadać o wyprawach na dno oceanu przy okazji tragedii innej łodzi podwodnej, której implozja pochłonęła życie pięciu osób. Reżyser "Titanica" wspominał, że jedna z jego wypraw również mogła skończyć się tragicznie.
W 1995 roku Cameron trzeci raz zanurzał się w oceanicznych głębinach, kiedy doszło do problemów technicznych.
Anatolij powiedział "o nie", a to nie jest coś, co chcesz usłyszeć od pilota - pisał reżyser w swoich wspomnieniach.
Baterie łodzi były na wykończeniu a dwie próby wynurzenia się na powierzchnię nie przyniosły efektu. Podwodne nurty ściągały łódź coraz głębiej na dno. Wynurzenie udało się dopiero, kiedy nurt osłabł - daleko od wraku.
Przy okazji tragedii na pokładzie OceanGate latem tego roku Cameron ostrzegał wszystkich śmiałków, planujących wyprawy na dno w tamtym rejonie. Na własnej skórze przekonał się, jak bardzo zdradliwe jest to miejsce.
Byłem tam wiele razy i znam to miejsce bardzo dobrze. Nurkowanie na takie głębokości to niebezpieczne zajęcie. Kiedy się tam nurkuje, ma się z tyłu głowy, że można tam zginąć. Nurkowałem do Titanica łodziami, które były bardzo sprawdzone z doświadczoną załogą, bez żadnej historii wypadków. Miejsce zanurzenia Titanica to jest bardzo niebezpieczne miejsce do nurkowania - to 8-10-piętrowe ściany, olinowania, w które można się zaplątać, to masa metalu. Zawsze nurkowaliśmy na dwie łodzie, żeby zawsze ta druga była zabezpieczeniem i mogła wezwać pomoc, gdyby komuś się tam coś stało - mówił w wywiadzie dla ABC7.