List Gerarda Depardieu został opublikowany w niedzielnym wydaniu "Le Figaro" 1 października. Odnosi się w nim do oskarżeń o gwałt, jakie wysunęła przeciwko niemu aktorka Charlotte Arnould w 2018 roku. Chociaż jej nazwisko nie pojawia się w liście, to z kontekstu można łatwo zrozumieć, że francuskiemu aktorowi chodzi właśnie o nią.
Więcej ważnych artykułów ze świata filmów i seriali znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Przypomnijmy, że kobieta oskarżyła go o gwałt i napaść w Paryżu w sierpniu 2018 roku. Natomiast śledztwo w tej sprawie wszczęto dopiero w 2021 roku. Prawnik aktora mówił wówczas francuskiej agencji prasowej AFP, że jego klient "całkowicie kwestionuje" te zarzuty i stwierdził, że śledztwo nie powinno było zostać upublicznione. Media informowały również, że na początku bieżącego roku 13 innych kobiet postanowiło oskarżyć francuskiego gwiazdora o napaść lub molestowanie na tle seksualnym.
Nie mogę dłużej pozwolić na to, co słyszę o sobie w ostatnich miesiącach. Myślałem, że nie obchodzi mnie to, ale jednak tak nie jest. Nie tylko ma to na mnie wpływ, ale też sprawia, że gasnę. Nie mogę już śpiewać piosenek Barbary, bo kobieta, która chciała śpiewać je ze mną, oskarżyła mnie o gwałt – tymi słowami rozpoczął Depardieu swój list.
Wspomniane utwory pochodzą z widowiska muzycznego "Depardieu Chante Barbara", w którym aktor miał występować. Barbara to pseudonim sceniczny zmarłej w 1997 r. francuskiej piosenkarki Monique Andree Serf. W dalszej części listu nominowany do Oscara za rolę w filmie "Cyrano de Bergerac" aktor odniósł się do oskarżeń.
"W końcu chcę wyznać wam prawdę. Nigdy nie molestowałem kobiety. Skrzywdzenie kobiety byłoby niczym kopnięcie mojej matki w brzuch. Najpierw kobieta z własnej woli weszła do mojej sypialni. Dzisiaj twierdzi, że została zgwałcona. Kiedy przyszła do mnie po raz drugi, nie było żadnego przymusu, przemocy, protestów. Chciała śpiewać razem ze mną piosenki Barbary. Odmówiłem, a ona złożyła pozew" – uważa aktor.
Problem w tym, że Charlotte Arnould nie jest jedyną osobą, która wysunęła oskarżenia wobec Depardieu. Według raportu internetowej gazety śledczej "Mediapart", podobne czyny zarzuca mu na tę chwilę 13 innych kobiet. To nie tylko aktorki, ale również charakteryzatorki i inne członkinie ekip filmowych, które chcą pozostać anonimowe, przez co większość z nich nie trafiło do sądu. Aktor odniósł się również do tego.
Często robiłem to, czego inni nie odważyliby się zrobić. Przekraczałem granice, burzyłem pewność, nawyki na planie, by się pośmiać. Nie wszyscy się śmiali. Jeśli kogoś zraniłem albo zszokowałem, błagam o wybaczenie. Zachowywałem się jak dziecko – stwierdza Depardieu.
Co ciekawe, pomimo tylu oskarżeń jego kariera wcale nie zwolniła. Według danych z IMDb, czyli największej na świecie internetowej bazy danych na temat filmów i ludzi z nimi związanych, Depardieu tylko w 2022 roku wystąpił w aż siedmiu produkcjach filmowych i telewizyjnych.