Aktorzy z "Zielonej granicy" przeżyli koszmar. Korwin Piotrowska: Jeden ma wyrok śmierci

Nie ustają ataki na "Zieloną granicę" i samą Agnieszkę Holland. Choć od premiery filmu minał już ponad tydzień, władza wciąż próbuje włączyć temat tej produkcji do kampanii wyborczej. Głos w tej sprawie zabrała Karolina Korwin Piotrowska.

"Zielona granica" Agnieszki Holland zgromadziła już w kinach niemalże pół miliona widzów. Jak na tak trudny temat, jest to fenomenalny wynik. Im bliżej jednak wyborów parlamentarnych, bym bardziej władze próbują upolitycznić produkcję i wygłaszają o niej coraz bardziej skrajne opinie. Co ważne, większość z polityków filmu nawet nie widziała, ale nie przeszkadza im to krytykować.

Zobacz wideo Piotr Kędzierski reaguje na stwierdzenie, że tylko świnie siedzą w kinie. Mówi o atakach na Agnieszkę Holland

Karolina Korwin Piotrowska nie ma dobrego zdania o przedstawicielach władzy, którzy próbują grać role krytyków filmowych. W rozmowie z serwisem Plejada skrytykowała prezydenta i Zbigniewa Ziobrę: "Rozumiem, że minister sprawiedliwości, tudzież miłościwie nam panujący pan prezydent i paru niezbyt lotnych polityków czują się wyżej, lepiej niż recenzenci, którzy siedzą, oglądają ten film i dopiero potem go recenzują".

Karolina Korwin Piotrowska rozmawiała z aktorami z "Zielonej granicy"

Część polskich aktorów, którzy zagrali w "Zielonej granicy" Agnieszki Holland, pomagała migrantom w czasie kryzysu uchodźczego na granicy polsko-białoruskiej. Na własne oczy widzieli dramat ludzi, przepychanych z jednej strony granicy na drugą. Wielokrotnie mieli też okazję rozmawiać z osobami, które spędziły tam długie miesiące.

Kiedy polska strona produkcji filmu pośrednio doświadczała kryzysu uchodźczego, sami zagraniczni aktorzy mają za sobą przerażające doświadczenia we własnych ojczyznach oraz na naszej granicy. Korwin Piotrowska miała okazję z niektórymi z nich rozmawiać.

Miałam okazję rozmawiać z syryjskimi aktorami, którzy wystąpili w tym filmie. To ludzie, którzy sami byli przez wiele lat w obozach uchodźczych, jeden z wyrokiem śmierci w Syrii. Ludzie, którzy przeżyli koszmar. Te dzieci, które były w filmie, same przeżyły koszmar push-backów i obozów dla uchodźców. Nie rozumiem, nie pojmuję. Mam nadzieję, że ktoś to kiedyś rozliczy, bo tak nie wolno - powiedziała krytyczka filmowa.

Czy historie z "Zielonej granicy" są prawdziwe?

Niestety, "Zielona granica" nie jest wyłącznie fikcją stworzoną na potrzeby jak najmocniejszego pognębienia widza i sytuacji politycznej. Mikołaj Grynberg, autor książki "Jezus umarł w Polsce", wskazuje, że historie ludzi, jakie pokazano w filmie, wydarzyły się naprawdę. Co gorsza reżyserka miała i tak oszczędzić widzom tych naprawdę najbardziej drastycznych scen, do jakich dochodziło w lasach na pograniczu polsko-białoruskim.

Bardzo dużo ludzi, którzy widzieli to, co działo się na granicy, opowiadało o takich sytuacjach. Tak, strażnicy przerzucali dorosłych i przerzucali dzieci. Zanim powstał płot, przerzucali ich przez zasieki z drutu [kolczastego - przyp.red.] - mówił autor w rozmowie z Wirtualną Polską.
Więcej o: