Są pierwsze zagraniczne recenzje "Znachora". Sprawdzamy, jak oceniają film poza Polską

"Tak, filmy z wątkami dotyczącymi amnezji były już kręcone wiele razy, ale ta adaptacja radzi sobie całkiem nieźle! Nic więc dziwnego, że powieść ta jest polską klasyką" - pisze Isabella Endrinal z Good Movie To Watch. Jak "Znachora" odebrali inni zagraniczni recenzenci? Na co zwrócili uwagę? Sprawdziliśmy pierwsze recenzje produkcji Netfliksa.

Szczególną uwagę poświęca roli, której w poprzednich "Znachorach" nie było. "Największą zmianą w 'Znachorze' w porównaniu do dwóch filmowych adaptacji jest postać Zośki. W poprzednich wersjach w ogóle jej nie ma, zważywszy, że nie jest postacią ani z powieści, ani z sequela pierwszej adaptacji. Napisana jako drugoplanowa główna bohaterka i miłość Kosiby, mogła być słabym punktem filmu. Zamiast tego Zośka jest znakomitą zmianą i świetną rolą Anny Szymańczyk. Scena, w której Zośka nie pozwala lekarzowi rodzinnemu hrabiego wejść do stodoły, jest niezwykle zabawna, a gdy wieśniaczka walczy o szacunek z lekarzem z wyższych sfer, ma to sens w przypadku opowieści o dynamice klasowej" - podkreśla.

Zagraniczne recenzje "Znachora". "Rzuć wszystko i oglądaj"

"Rzuć wszystko, co w tej chwili robisz, loguj się na Netflix i oglądaj 'Znachora'" - pisze z kolei Jason Flatt z Butwhytho.net o filmie, który jest obecnie drugą najchętniej oglądaną filmową produkcją nieanglojęzyczną Netfliksa na świecie. "Niech was nie zniechęci wątek amnezji. Nie pojawia się tu dla śmiechu ani w najmniejszym stopniu nie jest banalny. Jedynie dodaje plusów niewiarygodnie ujmującej naturze Antoniego. Na początku jest przedstawiany jako życzliwy lekarz, trochę powściągliwy, ratujący dzieci w wypadkach i gardzący systemami medycznymi i ubezpieczeniowymi, które próbują uniemożliwić mu wykonywanie jego pracy. Półtorej dekady później pojawia się ponownie jako niechlujny mężczyzna wędrujący po okolicy, który nie pamięta, czego przez cały ten czas szukał i wyzbył się tej części siebie, która być może odstraszyła jego żonę. Zamiast tego mamy słodkiego człowieka, zbyt skromnego w dostrzeganiu własnego dobra" - opisuje. Chwali zarówno wątki romansowe jak i opowieść o relacji ojca i córki, docenia kostiumy, scenografię i charakteryzację.

Zwraca też uwagę na wątek, na który chyba nikt nie zwrócił uwagi w polskich recenzjach:

Jednak jednym z moich ulubionych akcentów jest sposób, w jaki społeczność jest przedstawiana jako zintegrowana ze społecznością żydowską. Często sztetle Europy Wschodniej są przedstawiane jako biedne społeczności, w których Żydzi żyli w izolacji od wszystkich innych, ale to nie była rzeczywistość. Społeczności żydowskie przez długi czas istniały obok społeczności chrześcijańskich i podoba mi się, że żydowscy członkowie tej społeczności stale znajdują się w drugim planie. Są nawet właścicielami baru, w którym rozgrywa się większa część filmu, i nigdy nie stali się obiektem żartów ani rasizmu. Po prostu istnieją w strukturze społeczeństwa, tak jak powinni.
Zobacz wideo Czy warto obejrzeć nowego "Znachora" od Netfliksa? Jeszcze jak!

"Bardzo efektowny", "wymaga cierpliwości"

"Ten film to świetna produkcja Netfliksa, bardzo efektowna, z ciągle zmieniającą się gradację kolorów, intrygującą pracą kamery i wspaniałą ścieżką dźwiękową w tle, która umiejętnie wspiera narrację. Nie wspominając o tym, że oglądanie filmu powinno być fascynującym przeżyciem, jeśli nie znasz powieści ani wcześniejszych filmów" - pisze autor serwisu Fugitives w tekście zatytułowanym "Polski melodramat zrobiony dobrze, z dużą ilością miłości i troski".

Zauważa również, że "Znachor" na starcie miał pod górkę - wspomina o dwóch pierwszych adaptacjach powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Rohitavra Majumdar pisze:

Widziałem powszechnie ceniony film Hoffmana wiele lat temu, a gdy siadłem do oglądania nowego filmu, nie wiedząc o tym powiązaniu, zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałem się, że opowiada tę samą historię. Co ciekawe, szybko o tym zapomniałem i nawet się nie zorientowałem, kiedy minęło dwie i pół godziny.

Na długość filmu zwraca także uwagę Nandini Iyengar z The Review Geek. "Czas trwania filmu to około dwie godziny i 20 minut i jak na dramaturgię taką jak 'Znachor', to całkiem uzasadnione. Takie historie wymagają dużo czasu, aby je ułożyć. Nawet jeśli planujecie obejrzeć ten film, musicie uzbroić się w cierpliwość, gdyż dramat rozgrywa się powoli i metodycznie. Ogólnie jednak jest to solidna produkcja" - pisze

ZnachorZnachor Bartosz Mrozowski /materiały promocyjne Netflix

Produkcja "podnosząca na duchu i satysfakcjonująca"

"Film klimatem nawiązujący do literackich gigantów XIX wieku [nie pisze o powieściowym pierwowzorze - red.] zaprasza nas do świata przepełnionego emocjonalną głębią i ponadczasowym przesłaniem, pokazując barwny portret rodziny, tożsamości i trwałej siły miłości. 'Znachor' jest triumfem jeśli chodzi o opowiadanie historii" - zauważa autor z Leisure Byte, który chwali też Leszka Lichotę i Marię Kowalską za grę w duecie ojciec-córka i jedyne zastrzeżenia ma co do tego, że Wilczur w zbyt niespodziewany sposób odzyskuje pamięć.

Z kolei autor wideorecenzji z kanału Movies and Munchies chwali zdjęcia, dzięki którym twórcy "Znachora" potrafili pokazać szerokie plany, by widz mógł poznać ten świat. "Są tu spektakularne widoki wsi, które kreują klimat poczucia samotności, ale też spokoju. Jednak nie tylko zdjęcia na zewnątrz robią wrażenie. Mamy tu intymny wgląd w bohaterów, który pozwala nam zajrzeć w głębię ich emocji bez poczucia, że jesteśmy intruzami". Podkreśla, że chociaż wątki miłosne są dość przewidywalne, nie odebrało mu to przyjemności ich śledzenia. 

 

"Chociaż są w tej historii pewne elementy, które są zbyt przewidywalne, pozostawione bez komentarza lub wspomagane przez duże skróty fabularne, narracja jako całość jest podnosząca na duchu i satysfakcjonująca" - podsumowuje.

Więcej o: