Miał więc zamiar sparodiować "Niepokonanego Seabiscuita" i "Wzgórze nadziei", ostatecznie jednak skupił się na przedrzeźnianiu horrorów i widowisk fantastycznych z elementami grozy. Na celowniku prześmiewców (Zucker pracował po raz kolejny ze scenarzystą Patem Proftem) znalazły się między innymi "Klątwa", "Osada", obie części "Piły" oraz "Wojna światów" Stevena Spielberga, a nawet oscarowe "Za wszelką cenę" Clinta Eastwooda.
Zucker był bardzo zadowolony, że po dwudziestu pięciu latach przerwy odnowił współpracę z Jimem Abrahamsem. Był zdania, że razem z Proftem i Mazinem stworzyli doskonały zespół, uzupełniając nawzajem swoje pomysły.
Reżyser zauważył, że wprawdzie dobrze napisany scenariusz jest warunkiem niezbędnym do osiągnięcia sukcesu, lecz tak jak w przypadku wszystkich jego poprzednich komedii, najlepsze pomysły przychodziły mu do głowy już na planie. Potwierdzał to Bill Pullman, mówiąc, że praca z Davidem jest zawsze zabawna i właśnie dlatego aktorzy ją uwielbiają. Jest pozbawiony rozdętego ego, chodzi mu po prostu o to, żeby nakręcić zabawny film i w lot chwyta wszelkie dobre pomysły, także ze strony aktorów - wyjaśniał Pullman . Anna Faris wspominała, że Zucker zachowywał się czasem jak dziecko i wybuchał na planie najgłośniejszym śmiechem. Z kolei Michael Madsen nie mógł zapomnieć pewnego popołudnia, kiedy to guma, którą żuł reżyser, wypadła mu niespodziewanie z ust. Zarykiwaliśmy się parę godzin. Szczerze mówiąc, mało się nie zsikaliśmy ze śmiechu. Nie mogliśmy się powstrzymać - mówił aktor.
Chciałbym, żeby moje dzieciaki mogły obejrzeć te filmy po latach i nadal się z nich śmiać - marzy reżyser. - Ostatnio obejrzałem część moich dawnych komedii i naprawdę nieźle się bawiłem. Mam nadzieję, że taka reakcja będzie w przyszłości dotyczyć także "Strasznych filmów".