Pojawiły się kolejne kontrowersje wokół filmu "Fifty Dead Men Walking" . Jest to brytyjska produkcja, która koncentruje się na działalności szpiegowskiej Martina McGartlanda infiltrującego Irlandzkią Armię Republikańską. Film powstał na podstawie autobiograficznej książki McGarlanda. Po pokazie filmu w maju tego roku McGartland stwierdził, że prezentuje on fakty z jego życia w sposób wypaczony i zagroził twórcom postępowaniem sądowym.
Jakby tego było mało, producenci filmu muszą się teraz tłumaczyć z powodu wypowiedzi jednej z aktorek "Fifty Dead Men Walking". Rose McGowan jest znana polskim widzom między innymi z filmu "Grindhouse cz. 1: Death Proof" . W zeszłym tygodniu podczas konferencji po pokazie filmu na festiwalu w Toronto, McGowan powiedziała, nawiązując do fabuły filmu, że sama dołączyłaby do IRA, gdyby żyła w Belfaście w tamtych czasach. Dodała, że rozumie, dlaczego właśnie wtedy w Irlandii Północnej ludzie uciekali się do przemocy. Historia Irlandii może być bliska pięknej aktorce, ponieważ jej ojciec pochodzi z Zielonej Wyspy.
Producenci i reżyser filmu odcinają się wypowiedzi aktorki. Reżyser filmu Kari Skogland zadeklarował: Prywatne opinie Rose na temat Irlandii Północnej zupełnie nie oddają perspektywy pokazanej w filmie. Naszym celem było przedstawienie spraw w sposób zrównoważony i nie oceniający, tak aby widownia mogła podążać za bohaterem z empatią, bez względu na przekonania polityczne.