Tak, ale pomysł na film zrodził się wcześniej. W Izraelu trzeba trzy lata służyć w wojsku, a potem, w rezerwie, co roku pracować dla nich od dwóch tygodni do miesiąca. I tak do 45 roku życia. Chciałem zostać zwolniony w wieku 40 lat. Powiedzieli mi: -W porządku, ale najpierw musisz opowiedzieć naszej psychoterapeutce o swoich przeżyciach podczas służby. Dopiero wtedy zorientowałem się, że nigdy o tym nikomu nie mówiłem. Po kilku sesjach wiedziałem, że muszę zrobić film o 1982. Pracowałem akurat nad inną animacją i pewnie dlatego również planowany film wyobraziłem sobie jako animację.
Nie miałem wyjścia, bo zależało mi na drogiej 3D, a zaczynałem "Walc" z bardzo skromnym budżetem . Dopiero potem znalazłem kilku koproducentów. Mieszanie różnych technik animacji okazało się bardzo trudne, ale konieczne.
Głównie tak. Pracowałem z ośmioma animatorami, ponieważ tylko tylu (odpowiednich) zdołałem znaleźć w moim kraju - nie mamy bogatej tradycji animacji. Wiadomo, oni nie mogą pracować dzień i noc. A stworzenie krótkiej sceny zapalania papierosa zajmuje tydzień. Jako reżyser nie miałem jak tego procesu przyspieszyć, pozostawało mi cierpliwie czekać. No i brać kolejne pożyczki.
To nie tak, że o wydarzeniach z Sabra i Shatila w Izraelu się nie rozmawia. Sprawa jest złożona. Z jednej strony, zaraz po masakrze odbyły się olbrzymie demonstracje na znak protestu. Z drugiej strony, czasem temat zostaje wyparty, jak to było w moim przypadku. Można powiedzieć, że to czarna plama w naszej historii, jedna z wielu. Pierwsza wojna, w której byliśmy agresorem. Nie pozostały po niej mity zwycięstwa, solidarności na polu bitwy, męskiej przyjaźni.
Obie. Na razie jesteśmy na liście w obu kategoriach. Mam nadzieję, że dostaniemy dwie nominacje. Odpadliśmy tylko w kategorii pełnometrażowy film dokumentalny.
Tak się mówi. Moje zdanie na ten temat jest inne: Sony Classic, które ma prawa do dystrybucji "Walca", zdawało sobie sprawę z nowych warunków. Ale wyszli z założenia, że Amerykańska Gildia Dokumentalistów jest zbyt surowa, by dopuścić do Oscara animowany film dokumentalny. Poza tym startowanie w aż trzech kategoriach rzeczywiście zmniejszyłoby szansę na nagrodę.
Poczułem ulgę głównie dlatego, że lepiej zrozumiałem 19-letniego Ariego. Wreszcie go zaakceptowałem.
Jak najbardziej. Tyle, że w "Kongresie" będziemy przemieszczali się nie w przeszłość, ale w przyszłość. Narrator, którym u Lema jest Ijon Tichy, u mnie będzie kobietą . Chcę odpocząć od mężczyzn po wojennym, męskim "Walcu". Mam zamiar zrobić bardzo kobiecy film. Film o starzeniu się i przemijaniu. Aktorka zagra w nim poniekąd samą siebie.
Fragmenty dziejące się w przyszłości będą animowane. Mam nadzieję, że dojdzie do koprodukcji z Polską i że tutaj powstanie część animacji, bo macie świetnych animatorów.
Naprawdę?!? Cóż, trzeba dokonać skrótu. Nie da się wiernie przenieść na ekran "Kongresu". Dla mnie to książka filozoficzna, w mniejszym stopniu science-fiction. I mój film nie będzie science-fiction, bo nie wierzę w gatunki. Może to by Lema przekonało?
Ja też. Planuję skończyć film w 2011 roku.
Rozmawiała Malwina Grochowska