W krótkich, drapieżnych zdaniach chwilami zbyt absurdalnej powieści "Udław się" Chuck Palahniuk dosadnie wyśmiewa wszystko, co dla Amerykanów najważniejsze: seks, jedzenie i Boga . Twórcę "Podziemnego kręgu" intrygują obsesje współczesnych ludzi, zagubionych w otaczającej ich rzeczywistości, poszukujących sensu życia, szczerości i intymności. W zakończeniu tej nihilistycznej książki pojawia się promyk nadziei, który Clark Gregg - twórca ekranizacji - wydaje się przemycać znacznie częściej.
Debiutujący w roli reżysera aktor całkiem udanie przeniósł na taśmę filmową niezwykły klimat ociekającego spermą, eksplodującego cynicznym humorem i bezkompromisowego "Udław się" . Poradził sobie z zaadaptowaniem na potrzeby dużego ekranu wcale nie tak łatwego do sfilmowania oryginału. Znakomitą decyzją Gregga wydaje się przede wszystkim obsadzenie w roli głównego bohatera Sama Rockwella . Victor Mancini to niepokorny seksoholik, który w restauracjach udaje, że się dławi, by następnie wyłudzać pieniądze na utrzymanie chorej matki od swoich wybawców. Rockwell stworzył przekonującą, tragikomiczną postać zobojętnianego faceta i - czego najbardziej się obawiałem - zagrał bez zbędnych popisów.
Nie należy spodziewać się po "Udław się" drugiego "Podziemnego kręgu" , choć mam wrażenie, że produkcja Gregga spodoba się szczególnie fanom Palahniuka. Z pewnym niepokojem będą czekać na sposób, w jaki reżyser zdecydował się rozegrać kolejne sceny, a z uśmiechem na twarzy - obserwować reakcje publiczności. Ci, którzy ksiązki nie czytali, mogą mieć chwilami pewne trudności z połapaniem się w niezwykłej fabule filmu, przyjmującej formę groteskowych epizodów.
Satyra na amerykańską politykę zagraniczną stylizowana na filmy propagandowe
"Udław się", które zdecydowanie polecam, już 11 listopada zadebiutuje na ekranach polskich kin. Chciałbym także zwrócić uwagę na skromniejszy projekt, który zapewni nie doczeka się dystrybucji w naszym kraju. Mam na myśli "Amerykański wywiad wojskowy i ty!" Dale'a Kutzery, nakręcony w formie filmów instruktażowych realizowanych przez Stany Zjednoczone w czasach II wojny światowej.
Żartobliwe spojrzenie na propagandę wojenną jest niczym innym, jak krytycznym wyśmianiem polityki amerykańskiego rządu (chociażby argumentacji rozpoczęcia wojny w Iraku) i kpiną z wszelkich pozorów patriotyzmu. Film powstał poprzez zmontowanie archiwalnych materiałów i fragmentów realizowanych współcześnie, które zostały fantastyczne zestylizowane - zarówno jeśli chodzi o wykorzystanie chwytów realizacyjnych z lat 40., jak i dodanie taśmie oznak upływu czasu (zadrapania, plamy). W ten sposób czarno-biały "Amerykański wywiad wojskowy i ty!" tworzy spójną, niezwykle zabawną i pełną trafnych spostrzeżeń satyrę.
kapryśny
POCZYTAJ WIĘCEJ O NAJLEPSZYCH FILMACH WARSZAWSKIEGO FESTIWALU